Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

w drodze


Rekomendowane odpowiedzi

człowiek nie należy do żadnej ziemi
póki nie ma w niej nikogo ze swych zmarłych*


wzrok na południe odjeżdża
ostatni pociąg dzisiaj wracam

do siebie jakby nie bliżej
niż rok temu mówiłaś
jak to zrobić.

do siebie. w podróżnym ciemnieniu
ogarniam kolejny przedział. oswajać
znaczy nosić przy sobie

surowość mijanych pejzaży
wnosi coś więcej. coś o własnym
na ziemi. ta pora
dusi myśl

może nic tam nie ma? tam
na steli tylko deszcz kaneluje cytaty


------------------------------------------
*g.g.márquez
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

'wracam do siebie'.

podmiot liryczny pragnie 'wrócić do siebie', czyli przebudować własną hierarchię wartości, odbudować znajomości, odetchnąć, uspokoić się, przywrócić do sprawnego funkcjonowania. jakkolwiek by tego nie nazwać - podmiot liryczny chce niejako zacząć swoje życie od nowa. zapewne jeszcze niedawno miało miejsce przykre wydarzenie, które sprowokowało chęć przemiany, tudzież powrotu do dawnych postaw.

podmiot liryczny nie wie, co przyniesie mu przyszłość. to go frapuje, zastanawia. zdaje on sobie sprawę, że nic nie dzieje się bez przyczyny. potrafi wyciągać wnioski. podmiot liryczny /przynajmniej w tym momencie/ to osoba myśląca zgodnie z zasadami racjonalizmu. podmiot liryczny poniekąd z nowymi pokładami energii pragnie się podnieść, ocknąć, obudzić.

kupuję ten wiersz. ciekawe, życiowe przesłanie w dobrej formie. któż nie mógłby się czasami utożsamiać z podmiotem lirycznym, któż nie przeżył tego, co on ? ode mnie solidny plus.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Liczyłem na taki poziom:) Widzę Jego, że cały czas w formie nieprzeciętnej,
ponadprzeciętnej. Dużo mi tutaj gra, błyszczy co chwilę coś:) Dobra rzecz,
naprawdę solidna i przyjemna.
Jeśli miałbym się czegoś czepiać to ostatniego wersu balansującego na krawędzi
zgrzytliwego w tym otoczeniu patosu - to nie do końca ta sama tonacja, rozumiesz
o co mi chodzi?

Dzięki za motto:)

Hej!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mr.Suicide
dziękuję za wnikliwą analizę (nie cierpię tego słowa..) i komentarz, cieszy się z plusa i pozdrawia:)

Bartoszu
a gdzieś Ty był??
dziękuję za odwiedzinki i koment, pozdrawiam!
ps. nad końcem cały czas jeszcze myślę...

Agatko
wiesz, miało być żłobi ale coś mi się przejadło to słówko więc eksperymentalnie wrzuciłam kaneluje, zobaczymy może ktoś coś poradzi, może komuś tak jak mi się spodoba:)
dzięki wielkie za ślad

Kasiu
bardzo się cieszę, że przypadł i dziękuję że wstąpiłaś,pzdr.

/m.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

INko
cieszę się że weszłaś,
wiesz ten odjeżdżający wzrok też mi się śmiesznie widzi, ale po dłuższym zastanowieniu poszerza pole interpretacyjne;))
ciepło pozdrawiam

Adolfie
hm,szkoda że widzi Ci się jako przekombinowane, ja się właśnie starałam sam przekaz zostawić, bez większego kombinowania:) ale dobrze że wydźwsięk na plus:)) pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Michale
będę dźwięczna:))czekam

Teresko
dziękuję za odwiedziny i trawienie:) pozdrawiam

Karolciu
obiecuję, że przemyślę, dobrze, że mi pokazujesz swoje propozycje interp. czasem na niektóre sugestie sama bym nie wpadła a służą wierszowi:) dziękuję za odwiedzinki, pozdrawiam ciepło

/m.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • A więc usiądź tu. Wskazuję gestem puste krzesło. Przy stole. Przy tym stole z uschniętą różą w wazonie pękniętym na wpół.   Za oknami wiatr szeleści i szumi.   Snuje jakąś opowieść pośród drzew.   Pośród drzew rozchwianych w szpalerze.   Wśród topól, kasztanów…   Wśród nocy…   W pustym pokoju słońce wiszącej lampy. Zakurzone, szklane klosze z cmentarzyskiem czarnych much.   Wiszący nade mną ciężar śmierci. Nad nami.   A więc siada na krześle.   Otwiera usta, jakby chcąc coś powiedzieć.   Chwilę się zamyśla. Zamyka je znowu. Zaciska mocno, ukrywając wzruszenie. Tak, jak się widzi kogoś bliskiego po wielu latach.   I nic.   Jedynie szum dojmującego milczenia białej ciszy.   Zdawać by się mogło, że nie ma tu nikogo. Bo to prawda. Albowiem prawda. Tylko głód wyobraźni owiewający pajęczyny na jakichś nachyleniach ścian, załomach, mansardach, nieskończonych amfiladach pokoi oświetlonych kinkietami świec…   Ale mówi coś do mnie. Mówi zbudzonym cichością głosem. Takim płynącym z daleka rzeką czasu.   Niedosłyszę. Albowiem zagłusza go piskliwy szmer wzburzonej we mnie krwi.   A więc mówi do mnie, poruszając bladymi jak papier ustami.   Wyodrębniam ze słuchowych omamów niewyraźne słowa.   I próbuję ująć jej dłoń, którą trzyma na stole przy talerzu z okruchami czerstwego chleba.   Dłoń aż nazbyt chudą, aby mogła należeć do świata żywych. Doskonale nieruchomą.   Nie mającą już tego blasku, co kiedyś.   Kiedy skupiam się w sobie, aby jej dotknąć, cofa ją nieoczekiwanie.   I patrząc się na mnie tym wzrokiem wyblakłym śmiercią, mówi szeptem, nie-szeptem, głosem jakimś dalekim: „Wybacz, synku, ale mogę tobie usłużyć jedynie wspomnieniem”.   I nie mając czasu obrócić wzroku, tylko patrząc się nieruchomo jak kamienne popiersie – rozpływa się wolno w tym deszczu wirującego kurzu.   W melancholii, w bólu nieistnienia.   Mamo. Mamo! Ja wtedy śpiewałem ci kołysankę, wiesz? Tutaj i tam. Nad szarą, lastrykową płytą.   „Wiem, synku, wiem…”.   Poczekaj! Chciałem cię jeszcze tyle…   Odwracam się, ockniony krótkim skrzypnięciem podłogowej klepki. I znowu.   Jakby ktoś na nią nadepnął nieświadomie.   Jakby od czyichś kroków.   Omiatam spojrzeniem pustą otchłań smutku.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-06-03)    
    • Macanie świata chwilą, a każdy wydech jest tak czy inaczej ostatnim, każdy wdech pierwszym – wiedziano o tym 40 tys lat temu, przechowali Eskimosi, zresztą w Genesis mowa o tym samym... Więc pierwszy do mnie mówi, drugi z tym "zapachami ze wspomnień" mniej, bo nie bardzo lubię słowo "wspomnienia" nie posiadając żadnych miłych...    Pozdrawiam :)    
    • Ładne te słowa. Kiedyś zwierzęta także padały, nie tylko w rzeźni. Dawne czasy wyczarowałaś, bardzo ładne.  :-)
    • @Nefretete Przy każdym odczytaniu tych, co wydają  się zrazu wiele nie kryć odkrywa się. Potem wrócę jeßcze. Pozdrawiam :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Odpowiadam: 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...