Michał Nawrocki Opublikowano 4 Września 2004 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Września 2004 Mówisz:Czuję się jak własna matka,uginająca się pod ciężaremdwóch toreb z zakupami.Mówię:Czuję się, jakbym się nie czuło dwa kroki od domu,zaplątany w labiryncie ulic.Gdzieniegdzie zielenieją drzewa.Gdzieniegdzie umierają ludzie. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
e-m-e-m Opublikowano 4 Września 2004 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Września 2004 kompelks Edypa czy co !? a poważnie mówiącpodoba mi się Twój wiersz.Ps. Za mało orzeszków, za dużo psychlogii. Przebacz tego Edypa. Pozdrawiam Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
joaxii Opublikowano 4 Września 2004 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Września 2004 Michał, nie wiem co napisać... Moim zdaniem to bardzo dobry wiersz. Nie wypowiadam sie o formie, czy całej zewnętrznej stronie - mówię w tej chwili o tym, że wywarł na mnie ogromne wrażenie, i nawet sama nie jestem w stanie sprecyzować dlaczego. Po kilku przeczytaniach znam go już na pamięć. Dzięki! Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość tanthalos Opublikowano 4 Września 2004 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Września 2004 Dziwny wiersz. W sumie nie wiem, co o nim powiedziec. Jedyne do czego sie doczepie to to, ze umniejszyles range ludzkiej smierci do zielenienia sie drzew. I tyleOgolnie ok. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Michał Nawrocki Opublikowano 4 Września 2004 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Września 2004 A może zielenienie się drzew podniosłem do rangi śmierci ludzkiej drogi Tanthalosie A tak już na poważnie, jest wiele prawdy w tym co napisałeś. Chodzi mi tylko o jedną rzecz. Pozwól że posłużę się opowieścią, łatwiej będzie mi to zilustrować. Pewnego letniego dnia szedłem do szkoły i przechodząc obok pewego budynku, przez okno na parterze wychyliła się kobieta i płacząc poprosiła mnie i moją koleżankę (akurat szliśmy obydwoje) żebyśmy jej pomogli, bo jej mąż zemdlał w łazience i nie może dostać się do środka bo jej mąż przekręcił zamek w wewnątrz. Więc weszliśmy, próbowałem wyłamać drzwi, nie mogłem, zapytałem czy wezwała pogotowie - powiedziała że tak, dosłownie za 2 minuty pojawiło sie pogotowie - odsuneli mnie i po prostu wyważyli drzwi... ja wyszedłem, po prostu... zawsze potem kiedy przechodziłem obok byłem ciekaw, co z tym mężczyzną, czy dobrze, czy nie... zawsze jednak bałem się zapytać.. nie wiem do dziś czemu - stąd to poczucie, codziennie obok umierają ludzie - owszem także się rodzą - ale my sobie tak strasznie nie zdajemy z tego wszystkiego sprawy, stąd to zakonczenie... Oki, bo sie rozgadałem. Pozdrawiam Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Mirosław_Serocki Opublikowano 4 Września 2004 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Września 2004 Gratuluję.To wszystko. Inne słowa są zbędne Pozdr. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się