Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Wielka dla mnie to nagroda,
że wspomnieniem twym zostałem,
drętwy byłem już, jak kłoda,
gdy rosówkę z brwi zlizałem.
Wciąż spragniony twoich wdzięków
oraz krwi, choć jednej kropli
- marzę, by móc pośród jęków
znów zażywać tych kr(wi)otochwil.

Tak mi smutno i parszywie,
w dołku płytkim wśród zgnilizny
na cieniutkim trwać paliwie,
pragnę, więc choć ciut... świeżyzny.
Jednak sam nie wyjmę kołka,
gdyż na wskroś przebija plechy,
trencz, koszulę, serce (co łka),
aż po zgniłej trumny dechy.

Strasznie ciąży mi też glina,
co przez szpary na twarz pryska,
więc na wszystko cię zaklinam:
Przybądź dziewczę, to cię wyssam...

Pośród dech plugawych leżę,
tak samotny... lecz, czy brzydki?
Przecież tylko, gdy się szczerzę
widać plomby i ubytki.

Opublikowano

Przechodząca nastolatka
słysząc prośbę gdzieś z czeluści,
mając okres - decyduje
że mu parę kropel spuści.

Dookoła było pusto
przykucnęła więc w rozkroku,
powiał wietrzyk i trafiła
tam gdzie dziurę miał po oku.

Hrabia choć niepocieszony
intensywnie myśli, gdyba
i tak sam do siebie gada
- na bezrybiu i rak ryba.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Marnotrawstwo, niegodziwość,
przecież już ściągnęła gatki.
A gdzie litość, gdzie uczciwość?
- Mogła zrobić, choć herbatki.
Jeden krok był do iluzji,
żeby uszczęśliwić drania
Czemu bała się transfuzji?
Wszak obiecał - bez siorbania.

Dzięki Henryku, zawsze mnie zaskoczysz ;))
Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


więc przygnamy mu dentystę,
lub dentystkę... w kitlu białym,
by, nim krew do cna z nich wyssie,
udrożnili mu kanały.
;)
Dzięki Macieju
i też z uśmiechem pozdrawiam.
Opublikowano

Nie lubię filmowych horrorów, a ten hrabia Drakula
wzbudził we mnie sympatię; nie owija w bawełnę,
wiadomo czego się po nim spodziewać:

"Przybądź dziewczę, to cię wyssam..."

Wiersz fajniasty, komentarze (wiersze) - też!!
Pozdrawiam -
baba

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Marnotrawstwo, niegodziwość,
przecież już ściągnęła gatki.
A gdzie litość, gdzie uczciwość?
- Mogła zrobić, choć herbatki.
Jeden krok był do iluzji,
żeby uszczęśliwić drania
Czemu bała się transfuzji?
Wszak obiecał - bez siorbania.

Dzięki Henryku, zawsze mnie zaskoczysz ;))
Pozdrawiam.


Żeby chociaż język wziął mu się zachował
to by się nasz hrabia krewką delektował
a tak przeleciało nawilżyło ziemię
a hrabia jak drzemał to i nadal drzemie.

Żeby choć zachował organ powonienia
to by się nawąchał owego krwawienia
a tak to pędraki oraz insze larwy
choć czuły aromat lecz nie znały barwy.

Nie widział i hrabia bo ciemno na dole
i chociaż miał monokl w lewym oczodole
to wszystkie kolory w czerń mu się zlewały
a wszystko dlatego, że był ociemniały.

A czy to herbata, dawka krwi czy zupa
jakie to znaczenie ma dla kościotrupa,
który sobie leży całkiem rozluźniony
choć w przegniłej trumnie ziemią przywalony.


A to zaskoczenie to na plus czy na minus?
Pozdrawiam
Opublikowano
Stasiu

Trochę jest mi głupio
i ze złości dyszę
bo się dowiedziałem
- jestem towarzyszem.

A ja brnę przez życie
w mozole i trudzie
lecz moi znajomi
to zwyczajni ludzie.

Moje towarzystwo
w salonach nie bywa
a każda z tych osób
nad wyraz uczciwa.

Moja przynależność
nie w partyjnym gronie
bo choć towarzyszę
to jedynie żonie.

Lecz moja żoneczka
urocza Terenia
nigdy towarzyszu
nie mówi do Henia.

Tyle wyjaśnieniem
napisałem dzisiaj
ażeby pozyskać
status żartownisia.

Pozdrawiam serdecznie i bez urazy:))))
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


a ja nie lubię życiowych, dlatego wolę z filmowych się pośmiać :)
Cieszę się, że wzbudził sympatię, o to chodziło,
a z tym "wiadomo", nie byłbym taki pewny... oblatany gość, sporo latek już przetrwał,
to i zaskoczyć potrafi ;Q
Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


He, a czwarty wers czytałeś,
nie miał wyjścia… zapomniałeś?
(że rosówkę zlizał z brwi...)
Cóż, to be or not to be.

Resztą się nie przejmuj
- jak to mówią... (ś)luz
dodawaj, odejmuj
- wszystko jest na plus!
:))
Pozdrawiam serdecznie.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


No niestety Stasiu miła,
dzisiaj takie obyczaje
rządzi spisek, potwarz, siła...
- kołkiem, to się nam dostaje.
:|
Dzięki z awizytę, pozdrawiam.
Opublikowano

Chyba muszę ryma strzelić
Co by forum nie podzielić,
Więc zagadnę o potworze,
Co krwi żądał w każdej porze,
Wiele tu już o nim było,
A i więcej się ziściło...

Tak gdy Hrabia żywym bywał
Co poranek twarz przemywał,
Lecz Nie wodą czy mydłami,
a krwi dziewczej roztworami.

Pewnego poranka letniego,
Odwiedziła niespodzianie hrabiego,
Księżna co Mery od Marii zwana była.
Kiedy twarz hospodarza w krwi zobaczyła,
Naraz zdziwiona spytała:
„-Coś waćpan najlepszego robisz ?
Czy w upały właśnie tak się chłodzisz?”
Hrabia niemało zaskoczony,
Zawezwał do pomocy żony.

Małżonka tłumacząc lubego
Chwaliła zalety liftingu krwawego,
Tak zaś skuteczna w tym była,
Że księżna od tej pory
w protestanckiej krwi się myła.

I tak oto dzięki poczciwemu Hrabiemu,
Nadaliśmy Krwawą Mery tronowi angielskiemu.

Opublikowano

Miło wdepnąć w towarzystwo, gdzie rymami się rozmawia
lecz nie zdołam w jednej chwili, dać ripostę, co powala... :(

HAYQ.. za wiersz pochwała...!... komentującym wierszem, następna...:))
Jest co poczytać, świetna gra słowem...!
Pozdrawiam uchachana...:))

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


He, a czwarty wers czytałeś,
nie miał wyjścia… zapomniałeś?
(że rosówkę zlizał z brwi...)
Cóż, to be or not to be.

Resztą się nie przejmuj
- jak to mówią... (ś)luz
dodawaj, odejmuj
- wszystko jest na plus!
:))
Pozdrawiam serdecznie.



Czytałem i czwarty
i przed nim i po nim
i postanowiłem
utworzyć akronim
no bo skoro hrabia
do tego Drakula
to przecież być może
HDP – gość z „ula”.

Teraz wytłumaczę
co znaczą te skróty
HDP to Hrabia
Drakula Przekłuty
a „ul” w tym kontekście
więzienie oznacza
gdzie HDP ziemia
i płyta przytłacza.

pozdrawiam serdecznie:))) HJ

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Annna2 Aniu. Ty jesteś pięknym  człowiekiem. Mądrą kobietą. Z wdziękiem i elegancją. Nie musimy się we wszystkim zgadzać. Ale możemy dyskutować. Możemy się ze sobą zgodzić alby każdy pozostanie z własnym zdaniem.   Ale bądźmy razem. Jak coś do mnie masz - pisz otwartym tekstem. Nie cierpię kompromisów ale kocham zrozumienie.   Dziękuję za Twoje zrozumienie. To zawsze świadczy pięknie o człowieku.
    • @lena2_ też lubię  i za babie lato też, ładnie
    • @Migrena  acha teraz rozumiem. Twoja odpowiedź dla mnie była co najmniej  dziwna( pomijając wczorajszą) Naprawdę tak myślę, że miłość zwycięża śmierć- kocha się zawsze i pamięta nawet gdy kogoś już nie ma. Ok, ta miłość może być inna, może być bardziej tęsknotą i bólem, ale się kocha i może bardziej, bo ze świadomością straty, że nigdy już się nie powie kocham, nie przytuli.   I być może nie zrozumiałam z tym kadrem, teraz już wiem. Nigdy nie kwestionuję uczuć, nie zmieniam komuś wierszy nie każę poprawiać, zgadzam się to jest chamstwo.  Twój wiersz jest osobisty, jeśli się komuś nie podoba to nie musi komentować. Wiem, że wkładasz serce w wiersze i pracę, kwestionowanie tego jest nietaktem- co najmniej(żeby nie powiedzieć ostrzej) Próba zmiany przez kogoś innego wiersza osobistego- boli. tak ja próba zmiany sensu wiersza zlekceważa autora. Każdy z nas jest inny, inaczej myśli inaczej układa słowa, przelewa na papier, i to jest piękny. Gdyby wszyscy byli tacy sami- świat byłby nudny i ubogi.   Gdyby wszyscy byli tacy sami, świat byłby nudny, a ludzie przestaliby być sobie potrzebni, ponieważ zaniknęłaby różnorodność i indywidualizm, które nadają życiu sens i napędzają rozwój. (ks. Jan Twardowski)          
    • @viola arvensis jaką wielką radość sprawiają  mi Twoje słowa :) teraz kiedy moja dusza.... nie zapomnę !!!! dziękuję:) gdybym mógł to kwiaty pod Twoje stopy......bym rzucał !!!
    • Pociąg, który miał zawieźć nas na wybrzeże, stoi w miejscu. Jakiś nieszczęśnik uznał, że ma dosyć życia, i rzucił się pod koła. Ciało tego człowieka zostało dosłownie rozniesione po torach. Niezbyt smaczny widok, trzeba przyznać. Dookoła zebrała się grupa gapiów, której ja jestem częścią. Za mną stoją trzej moi towarzysze i patrzą tępo przed siebie, zszokowani i niepewni jak zareagować na tą nagłą sytuację. Mój chudy blond aniołek w brązowych sztruksach, kurczowo przyciśnięty do mnie, zanosi się histerycznym szlochem i zasłania pobladłą rączką swoje młode oczy. - Cholera, czy ten facet musiał to zrobić akurat teraz? Gdyby nie to, dotarlibyśmy do Sopotu dziś przed zmierzchem, a tak musimy przełożyć wyjazd.- odzywa się Zbigniew, zdejmując swoją niestosownie kolorową marynarkę. - Tylko to cię martwi? A co z faktem, że kolejny człowiek stracił życie przez chorobę? - odpowiada Andrzej. - Jasne, chorobę… Toż to po prostu tchórz i kretyn. Mógł chociaż pomyśleć o innych. Co za trauma dla maszynisty. A co ze wszystkimi pasażerami, którym zniszczył plany? - stwierdza Marian. A co ja o tym myślę? Sam na takie rozwiązanie nigdy bym się nie zdecydował. Przechodziłem w swoim życiu przez dojmujący ból, zarówno fizyczny, jak i psychiczny. Za każdym razem jednak towarzyszyła mi myśl, że kiedyś się on skończy, i zawsze w rezultacie tak właśnie było. Poza tym od dziecka bałem się śmierci, niebytu. Wola życia jest we mnie ogromna. Najwyraźniej jednak są tacy, dla których cierpienie jest nieznośne do tego stopnia, że tę wolę pokonuje.  Desperacki uścisk ramion drobnego blondyna zaczyna robić się nieprzyjemny. - Stan, get me away from here! - jęczy rozpaczliwie mój mały. - Spokojnie, laleczko moja, to tylko trup. Trup jest przeszłością, nie skrzywdzi cię.- grucham do niego głupkowato, chwilowo zapominając, że przecież nie zrozumie on ani słowa. Kochaś i trup na jednym peronie, Eros i Tanatos. Śniło mi się kiedyś - zwęglone zwłoki, a przy nich piękna, czarnowłosa dziewczyna. Żeby nie było tak strasznie, dziecinka odwracała uwagę od tej spalenizny. Spalenie to jeden z najboleśniejszych sposobów odejścia. Gdybym miał powiedzieć, czego boję się najbardziej, to właśnie tego - bolesnej śmierci. Gdybym miał poświęcić swoje życie w słusznej sprawie, musiałbym zwyczajnie zapomnieć o tym, co mnie czeka. Tak, myślę, że jestem na to gotowy. Gdzieś z naszej prawej strony wąsaty ojciec usiłuje opanować wyrywającego się kilkuletniego synka, przeklinając siarczyście. W końcu dzieciak zostaje spoliczkowany i zastyga w miejscu, płacząc. -I co my powiemy Fabisiewiczowi? - słyszę głos Andrzeja z tyłu. -Nagły wypadek, Andrzej. Właśnie to mu powiemy. Mój kochaś dawno nie obejmował mnie tak długo jak teraz. Przez ostatnie kilka dni tylko opędzał się ode mnie, twierdząc, że przeszkadzam mu w nauce. Jeżeli to prawda, że w sytuacjach stresowych nasi partnerzy wydają się nam bardziej atrakcyjni, to mam przed sobą piękny czas. Nie umniejszając tej tragedii.  Szczerze mówiąc, jestem ateistą. Nigdy nie wierzyłem w rzeczy nadprzyrodzone ani w to, że coś jeszcze istnieje po śmierci, i właśnie dlatego tak się jej obawiałem. A jeżeli jednak jest jakieś „tam”? Niekoniecznie jest to pocieszające, biorąc pod uwagę moje obecne prowadzenie się. Gdyby przyszło mi teraz umrzeć, trafiłbym do piekła (jeżeli to wizja chrześcijańska jest tą właściwą). No, ale obiecałem sobie, że zasmakuję wolnej miłości, a później się z tego wyspowiadam. Zbiegowisko wokół miejsca zdarzenia robi się coraz liczniejsze. Blondynek zaczyna wydawać niepokojące odgłosy. - Rowan, wszystko w porządku? - pytam z troską. On nie odpowiada, zamiast tego zwraca cały obiad (śledź w śmietanie) zjedzony w całkiem dobrym barze mlecznym, obryzgując mi spodnie i buty, po czym szczerzy w sardonicznym uśmiechu krzywe zęby i osuwa się zemdlony do moich stóp. Biorę go na ręce. Ktoś oznajmia, że służby są już w drodze, i każe tłumowi się rozejść. Razem z moim towarzystwem chowam się pod dach. Układam blondynka bokiem na marynarce Zbigniewa i przyglądam mu się. Jest jeszcze bledszy niż wcześniej, przypomina martwego poetę ze swojego ulubionego obrazu. Jego wąskie, bladoróżowe usta są zmysłowo rozchylone, włosy opadają mu na twarz. Wygląda krucho i kusząco. Nagle wzbierają we mnie gorące uczucia. - Rowan, ty żałosna, oj, żałosna istoto! Myślę, że Cię kocham… - szepczę, pochylając się nad nim. Marian patrzy na nas ironicznie, poklepując zamkniętą w futerale gitarę. Po chwili odzywa się do mnie. - A jak ty myślisz, Staszek, czy to co zrobił ten człowiek jest grzechem? - Grzechem jest dla mnie to, co sprawia nieuzasadnione cierpienie innym. Jeżeli miał rodzinę, to możemy powiedzieć, że zgrzeszył. Tylko czy można mówić tu o winie? Sam nie wiem. Choroba to nie wybór. Poza tym nie wiemy, dlaczego naprawdę tak postąpił. - Dla mnie to zdecydowanie nie żaden grzech, ale mniejsza o to. W końcu my żyjemy! Kiedy wrócimy na miasto, kupimy sobie wódki, a gdy już będziemy w Sopocie, napijemy się razem z Fabisiewiczem! - mówi Andrzej. -Jasne, że się napijemy, koledzy! - odpowiadam, i śmiejemy się wszyscy. No, może oprócz Rowana.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...