Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

mama(M) - kształtowanie


Rekomendowane odpowiedzi

Odcięli pępowinę przy samej głowie - karmiła mnie dupą. Połykałam mineralne gówno, w kształcie lodowych gałek. Do teraz mam zatkane uszy. Leczę się u specjalistów i mam w nosie co kto o tym myśli. Ludzie nie muszą wierzyć w to, że straciłam ręce kiedy próbowałam się wydostać. To jej biodra zmiażdżyły mi ramiona. Chciała zobaczyć jak będę wyglądać bez palców. Z początku nie krzyczałam. Nie zdawałam sobie sprawy z sytuacji. Dopiero po chwili, ból wdarł się przez szyję, do głowy i rozlał się po oczach. Płakałam, a obcy ludzie patrzyli na mnie z pożałowaniem.
Potem czas przeminął. Z liścia w liść przechodziły godziny. Transformacje na otwartym sercu, bez znieczulenia. Jedynie strzał w tył głowy gumowym młotkiem od czasu do czasu, żeby się obudzić. Reakcje różne, niezamierzone. Odbijanie się od ścian, przetaczanie wzdłuż równika.
W czasie kształtowania osobowości, goniła mnie z nożem. Widziała coś takiego na jednym filmie. Niby pomaga to człowiekowi w byciu twardszym, w przesunięciu bariery lęku.
Droga ucieczki zamykała się w dwóch pokojach z kuchnią. Chowałam się w szczelinach między meblami. Podkurczałam nogi i zwijałam język. Było mnie o połowę mniej. Traciłam oddech, żeby nie zdradzić swojej pozycji. Ukrywałam się tak godzinami, bez jedzenia, picia, wypróżniania się. Czekałam aż się uspokoi, a nóż powędruje na swoje miejsce, chowając zęby. Wychodziłam z ukrycia, o parę kilogramów lżejsza. Traciłam ich najwięcej w okolicach serca i oczu. Z tygodnia na tydzień, traciłam ostrość kolorów. Farba szarzała na skórze, ubraniach, w kącikach palców. W wieku rozrodczym, byłam już szarą materią, z dobrze zarysowanym otworem gębowym. Nie było nikogo kto dostrzegłby cierpienie. Ludzie, rozrywający czas na niewidzialne cząsteczki, przechodzili przez ściany jak duchy. Mijaliśmy się w postrzeganiu i istnieniu.

Czasem jeśli dobrze wyostrzy się wzrok, można mnie zobaczyć, sunącą po ścianie w promieniach słońca, lub słabym świetle nocnej latarni. Mam kształt człowieka, takiego przeciętnego z rodziny kręgowców. Jestem wypełniona ciężkim powietrzem. Obciąża mnie jak metalowe gwoździe wbijane miarowo w siebie nawzajem. Zlewam się z półmrokiem jak czarny atrament na zapisanym wcześniej papierze i
nie mam duszy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...