Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

-Walentynki...Już po jutrze... To niegłupie, że jestem chora...
Rozmyślała Weronika. Leżała w łóżku, albo, dla odmiany, patrzyła w ekran komputera, ale i tak większość jej kontaktów na GG była bez przerwy niedostępna.
"Napisz walentynkę do Jacka. Jedyna taka okazja to Walentynki!", radziła jej Oliwia przez telefon.
-Mamo, proszę, pożycz mi twój długopis z Parkera! Błagam, potrzebuję go!
-Proszę, kochanie.
Weronika chwyciła srebrny długopis i pomknęła do pokoju. Pieczołowicie przekręciła klucz, sprawdziła, całkiem niepotrzebnie, czy okna są zamknięte i osłonięte firankami, a potem wyjeła już przygotowaną różową kartkę w róże. Przekopała cały pokój w poszukiwaniu Celli, maszyny do wytwarzania nalepek i wykonała kilka serc i różyczek. Napisała na kartce długopisem "Mam nadzieję, że ty też mnie", a potem zmazała linijki narysowane ołówkiem. Pod spodem żelowym długopisem napisała ozdobnymi literami "KOCHASZ". Ponaklejała naklejki i obkleiła kartkę wszelkimi brokatami, jakie miała w pokoju. Odetchnęła. Wszystko było jak należy. Schowała złożoną kartkę do różowej koperty i wykaligrafowała powoli i starannie "Jacek".
-Wera, natychmiast otwórz te drzwi! Bo spróbuję je wywarzyć!
Zagroził jej młodszy braciszek, Michaś.
-Nie boję się ciebie, młody! Wywarzaj, wywarzaj, mama umie wymyślać kary jak nikt inny!
Zagroziła Weronika.
Schowała kartkę do Jacka do podręcznika od matematyki. Włożyła podręcznik do torby, zasunęła ją i schowała pod biurkiem. Otworzyła drzwi i uchyliła okno. Była gotowa. I nagle poczuła się bardzo zdrowo. A może jednak pójdzie do szkoły 14 lutego? Kto to wie.
***
Weronika obudziła się bardzo gwałtownie. Nie miała snów. Usiadła na łóżku, przetarła oczy. Było jeszcze ciemno, ale na zegarku była już piąta pięć. Weronika postanowiła przemyśleć wszystko jeszcze raz, zanim pójdzie do szkoły. Sprawdziła, czy ma w torbie wszystkie podręczniki, czy odrobiła lekcje. Nie zrobiła wczoraj zadania z polskiego, ale było bardzo proste - tylko napisać cytat z lektury. Weronika zapisała mazakiem kilka słów i podkreśliła. Wystarczyło, według niej. Dopięła torbę. Przygotowane wczoraj ubrania leżały ładnie poskładane na krześle obok biurka. Różowy, cekinowy pasek, bluzka z rękawami do łokci, obcisła, oczywiście biała z różowym sercem, jakby inaczej. Wzięła dżinsowe rybaczki z haftem w kolorze wściekłego czerwonego. Przeczesała włosy, popryskała się perfumami "HotPink" i zrobiła make-up błyszczykiem i cieniem. Ubrała się w zestaw, obejrzała i stwierdziła, że jest OK i może iść w tym stroju do szkoły. Potrząsnęła głową, patrząc na zegarek: minęła godzina. Obudziła mamę, zjadły razem śniadanie i ruszyły do szkoły. Michaś widocznie spał, bo nie pożegnał ich.
W szkole dziewczyna poprawiła torbę, rozpięła płaszcz i przesunęła czapkę. Widać było jej wtedy lśniącą opaskę. Na pierwszej lekcji, plastyce, cała klasa szukała walentynek. Weronika znalazła jedną. "Do Weroniki, od J.". Miała nadzieję, że "J.", to Jacek. Westchnęła i przeczytała. "Wiem, że mnie nie kochasz, ale mam nadzieję, że się to zmieni. jak się domyślasz, Jacek. Twój Jacek.". Włożyła szybko kartkę do kieszeni i przeszukiwała dalej klasę. Pozostałe cztery kartki ją za bardzo nie obchodziły. Były od drani, podrywaczy i typów spod ciemnej gwiazdy. Na trzeciej lekcji podrzuciła Jackowi kartkę. Miała nadzieję, że ją znajdzie i odpowie. Westchnęła. To była miłość.
CZĘŚĆ II NASTĄPI.

Opublikowano

"Walentynki...Już po jutrze... To niegłupie, że jestem chora..."
"-Mamo, proszę, pożycz mi twój długopis z Parkera! Błagam, potrzebuję go!
-Proszę, kochanie."
w ogóle tematyka taka...jakiej nie lubie. Dlatego tematyki oceniać nie bede;p napisze Ci tylko, że mając tyle lat ile masz, idzie Ci całkiem nieźle. Masz generalnie dobry język, pomysły też. Pisz jak najwięcej i bądź otwarta na konstruktywną krytykę - myślę, że tu między innymi możesz ją znaleźć. I nie łam sie jak ktoś Ci powie, że coś nie tak, nie uzależniaj dalszego pisania od uwag niektórych czytelników, bo ćwiczenie czyni mistrza, a Ty zadatki na pisanie naprawde dobrych rzeczy masz i rozwijaj to. Chętnie przeczytam kolejny Twój tekst, najchętniej nie o walentynkach. Pozdrawiam serdecznie

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • "Nie żyjesz,           dopóki nie spłoniesz.           A miłość to jedyny                                              płomień,            który nigdy nie gaśnie".   Ona miała włosy jak ogień, a on śmiał się jak benzyna. Skradli motor z dachu motelu i pojechali tam, gdzie kończy się mapa. W ustach mieli wiatr i smak spalonej drogi, a między nogami - lato, które jęczało jak silnik na czerwonym. Ich cienie ścigały się po asfalcie jak wilki Apollina - głodne światła i krwi. Lizał jej serce jak rosę z łez nocy, ona wgryzała się w jego sny jak dzika winorośl, aż krzyk nocy pękał na pół. Ich krew śpiewała w ciemności, jakby sama chciała się narodzić. Brat i siostra krwi, kochankowie bez metryki, bez prawa jazdy, bez przyszłości - tylko dzikie oczy i skóra jak napięty żagiel. Zamiast walizek - oddechy. Zamiast celu — język świata. Plaża nie miała granic - oni też nie. Śmiali się w twarz księżycowi, rozbierali się z rozsądku jak z ciuchów. Słońce pieściło ich językiem, a potem spali w cieniu wydm, jak dzikie wilki - syci miłością, głodni jutra. Noc drżała nad nimi jak skrzydło anioła, który zapomniał, po co spadł. Aż we śnie cień losu przeciął ich jak błysk noża - i przez mgnienie zniknęli: bez siebie, bez tchnienia, tylko z echem, co w pustce się kruszyło. Lecz gdy świt dotknął rzęs, mówili sobie „na zawsze” - z winem na ustach i piaskiem w zębach. Nikt ich nie rozumiał - i dobrze. Miłość była dzika. A dzikie nie musi się troszczyć o jutro. Na mapie zostali jak cień bez ciała - piach we włosach, płonące serce, błękit wolności, który nie zna granic, i słońce miłości, które nigdy nie gaśnie.          
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Zdaje się, że Marek Kondrat w ten zamierzony sposób przeszedł na swoją aktorską emeryturę. Kto dziś już wierzy bankom ofe czy innym takim? A słynna wypowiedź pani Szczepkowskiej w dzienniku - kto wierzył, a zapomniał, że jest aktorką? Młode pokolenie chyba jest już mniej naiwne jak my. Pozdrawiam Iwonko.  
    • Kiedyś bywały zbiorki harcerskie albo takie przedpierwszomajowe, dziś są to zwykle zbiorki pieniędzy, ogólnie - podmiot liryczny jest mocno podejrzany - i żeby się z tym ogłaszać :-)   zbieramy makulaturę, zbieramy kasztany dla dzików, zbieramy na kaucję, zbieramy, a nie dla jakichś ów?  ;-)
    • @violetta tylko chyba nie w stylu Trzaska
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...