Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

"Jemiołuszki" - następne fragmenty opowiadania.


Liryczny_Łobuz

Rekomendowane odpowiedzi

( ... )

Viki, już zrobiła pranie i teraz próbowała złapać trochę słońca w ogrodzie za domem. Zrzuciła ciuchy i wyciągnęła się na kocu.
Zetka i Małgosia siedziały w kuchni naprzeciw siebie i obierały cały gar ziemniaków.
- Zosiu, - Gosia starała się nie mówić do tej sympatycznej dziewczyny „Zetka” – ostatnio opowiadałaś mi o tym swoim chłopaku ... Waldku, pamiętasz?
- Aha.
- Jak myślisz, co on teraz porabia?
- No wiesz – dziewczyna otarła pot z czoła – zawsze chciał zostać aktorem. Muszę w następnym liście do domu o niego zapytać.
- Długo chodziliście razem?
- Daj spokój! To było tylko takie trzymanie się za rączkę i pierwsze pocałunki. Pamiętam jak się spłoszyłam, kiedy położył mi rękę na piersi. Odepchnęłam go i uciekłam do domu. Na następny dzień nie chciałam iść do szkoły. Ale musiałam, bo mieliśmy próbę chóru.
- A on?
- On wcale nie przyszedł! Potem opowiadał mi, że bardzo się wstydził. Ja też, ale wiesz ... ja ten jego pierwszy, delikatny dotyk pamiętam do dziś. Pomimo wszystko.
Małgorzata popatrzyła na nią z uśmiechem,
- A wiesz, że i ja pamiętam dokładnie pierwszy dotyk Roberta.
- Taaak?! A to był twój pierwszy facet?
Małgosia zdołała tylko kiwnąć głową i wybuchnęła gwałtownym płaczem.
Zetka odłożyła nóż, wytarła ręce i podeszła do niej. Przytuliła do siebie jej na wpół łysą głowę i pomyślała, że to ona jest dopiero w strasznej sytuacji. Wyrwana z normalnego, pogodnego życia prosto w ten koszmar. No i jeszcze nie wie co właściwie zechcą z nią zrobić.
W tej samej chwili usłyszeli klakson samochodu. Grawer odłożył lupę i poszedł otworzyć bramę.
Dziewczyny odskoczyły od siebie jak oparzone i pośpiesznie zabrały się za ziemniaki.
Po chwili do kuchni weszła Aniela, a za nią obładowany zakupami, Kaziu. Za oknem słychać było odjeżdżające auto.

( ... )

No to mam chwilę spokoju – pomyślała Małgosia wracając do piwnicy. Teraz wszyscy urządzali dom na przyjęcie gości i nie mieli by głowy do pilnowania jej. Toteż Viki sprowadziła ją da dół i zamknęła dobrze drzwi.
Siadła na łóżku. Jak zza mgły dolatywały do niej odgłosy z kuchni.
Przymknęła oczy i zaczęła nucić swój ulubiony motyw z filmu Pretty Woman. Ulubiony, bo zawsze towarzyszył jej wyjściu z łazienki – kiedy zbliżała się do leżącego w pościeli Roberta. To on wtedy nucił go swoim niskim, aksamitnym głosem. I właśnie chyba w tym jego głosie, zakochała się najpierw.
Kiedy to było – szepnęła – Aha! Na dworcu we Wrocławiu, Stała w długiej kolejce do kasy.
- Czy pani jest ostatnia? – usłyszała tuż za sobą ten jego baryton.
- Taka ostatnia to nie jestem! – odpowiedziała odruchowo, i spojrzała na niego znad książki. Zobaczyła wysokiego blondyna o błękitnych oczach i lekko ironicznym uśmiechu, Oho! Podrywacz! – przemknęła jej pierwsza myśl.
A on wtedy zaczął się śmiać. Tak głośno, że pół dworca już się na nich gapiło. Ale zanim jej coś odpowiedział, to jego zagadnęła jakaś dziewczyna:
- Czy pan stoi na końcu?
- Nie, na nogach – odpowiedział, już dusząc się ze śmiechu.
I wtedy ona buchnęła śmiechem.
Ludzie patrzyli na nich jak na wariatów a oni śmiali się i śmiali.
W końcu, kiedy już się uspokoili – okazało się, że obydwoje jadą do Warszawy. No a dalej poszło już „z górki”. Zaczęli rozumieć się w pół słowa. Tak samo chcieli urządzić ich pierwsze, wynajęte mieszkanie. Razem wybrali psa ... i tak dalej.
Ona jeszcze studiowała na trzecim roku Ekonomii Politycznej, a on, w rok po studiach na Politechnice Wrocławskiej – wygrał konkurs na projekt nowej hali Dworca Lotniczego. Zarabiał dobrze, więc szybko zaczęli się urządzać. Prawie codziennie przynosił coś do domu , już od progu oznajmiając, że „Jego Jemiołuszka „ ma teraz zgadywać – co stoi za drzwiami. Nigdy jej się to nie udało – więc (bez większego oporu z jej strony) – Robert z „surową” miną „egzekwował” wtedy od niej „fanty”.
Różnie - w kuchni na blacie, w łazience nad wanną, w przedpokoju, kiedy trzymała się drążka do ćwiczeń, przykręconego do framugi, lub już „typowo” w sypialni.

Teraz, kiedy złożyła już swoją pracę magisterską, zaczęto także przebąkiwać o jej etacie na Uczelni.
Sama już nie wierzyła w swoje szczęście i – tak na wszelki wypadek – wszędzie nosiła ze sobą czerwone kokardki, „od uroków”. Robert także często znajdował takie same w kieszeniach swoich marynarek. Z uśmiechem jednak wybaczał jej te małe dziwactwa.
Jak na złość, wtedy, kiedy pojechali na strzelnicę – w pośpiechu nie zabrała ze sobą niczego czerwonego. No i stało się.
A teraz ... to już tylko pustka.

( ... )

Małgorzata siedziała na zydlu i skubała ostatnią kaczkę. Była to jedna z tych umiejętności, których pewnie nigdy by nie posiadła, gdyby nie ten wieczór ... tak dawno temu.
Pamiętała do dzisiaj wszystkie szczegóły.
Nie chciała wtedy jechać z nim na strzelnicę. Nienawidziła broni. Ale Robert, jak zwykle tłumaczył jej od nowa, że strzelają tylko do rzutków, i ze musi dzisiaj dać rewanż temu Australijczykowi, bo on już za dwa dni wraca do domu.
No a potem Andrew zaprasza ich wszystkich na uroczystą kolację.
Jednak, chociaż miała za sobą zarwane dwie noce, to nie chciała puścić go samego. Zbyt dobrze znała jego powodzenie u kobiet, na pewno któraś z nich wykorzystała by jej nieobecność. Więc chociaż była bardzo zmęczona, to ubrała się w jakiś nie gniotący, ale w miarę odlotowy ciuch i postanowiła czekać na Roberta w samochodzie.
I kiedy tylko zaparkowali swoje Audi pod strzelnicą, a Robert poszedł ze strzelbami w stronę wejścia – Małgosia owinęła się szczelnie w koc i wyciągnęła się na tylnym siedzeniu.
Zasnęła jak kamień, i nawet nie poczuła, kiedy auto gwałtownie ruszyło...

* * *

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzymasz poziom - nic dodać nic ująć do moich wrażeń z lektury poprzedniego fragmentu. Może tylko zwróciłabym uwagę na parę drobiazgów:
- zmieniłabym szyk w zdaniu " Po chwili do kuchni weszła Aniela, a za nią obładowany zakupami, Kaziu." na " Po chwili do kuchni weszła Aniela, a za nią Kaziu obładowany zakupami.",
- w zdaniu "Teraz wszyscy urządzali dom na przyjęcie gości i nie mieli by głowy do pilnowania jej." ze względu na kontekst poprzedniego zdania usunęłabym słowo "by",
- chyba przydałby się cudzysłów przy "Pretty Woman",
- zdanie "Kiedy to było – szepnęła – Aha! Na dworcu we Wrocławiu, Stała w długiej kolejce do kasy." poprawiłabym na: "Kiedy to było? – szepnęła – Aha! Na dworcu we Wrocławiu. Stała w długiej kolejce do kasy."
- usunęłabym "ten" we fragmencie "usłyszała tuż za sobą ten jego baryton.",
- usunęłabym przecinek w zdaniu "odpowiedziała odruchowo, i spojrzała na niego znad książki.",
- usunęłabym "Jednak" i "to" w zdaniu "Jednak, chociaż miała za sobą zarwane dwie noce, to nie chciała puścić go samego.",
- moim zdaniem "to" jest również zbędne w zdaniu "Więc chociaż była bardzo zmęczona, to ubrała się w jakiś nie gniotący, ale w miarę odlotowy ciuch i postanowiła czekać na Roberta w samochodzie.",
- " I kiedy tylko zaparkowali swoje Audi pod strzelnicą, ..."zmieniłabym na "Jak kiedy tylko zaparkowali swoje Audi pod strzelnicą,...",
- podobnie bez "i" w zdaniu "Zasnęła jak kamień, i nawet nie poczuła, kiedy auto gwałtownie ruszyło...".
Pozdrawiam - z zaciekawieniem czekam na ciąg dalszy - Ania

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do Ani...

No, no - dokładnie przeorałaś widzę mój fragmencik.
Oczywiście, z większością uwag się zgadzam.
Książka jest jeszcze w pisaniu - a jak już kiedyś zaznaczyłem - nie umiem pisać, jak London czy Hemingway - "gotowców', tylko zawsze poprawiam i poprawiam to co naskrobię.
Twoja pomoc wręcz staje się "niezbędna" - bo i podtrzymasz na duchu moją chęć do pisania, i jeszcze mimochodem skorygujesz to i owo.
Aż szkoda, że mieszkam we Wrocławiu, a Ty w ( ??? ) - i nie możemy robić takich korekt - np. w kawiarni, parku czy aquaparku :-)))
Sądzę, że tematów - może i na wspólną książkę, nie zabrakło by nam - (wiem, wiem - nie ten szyk zdania ... ale trudno - to MOJE zdanie;-)))

Boję się jednak, że inne wątki tej powieści - do których nie miałem może takiego serca - już Ci się nie spodobają.
To może ,jednakowoż, poczekam na dalszy ciąg Twoich "Trzech sióstr" - i trochę tam ponawydziwiam!

Pozdrawiam i życzę - Pasji Rozmaitych - Marek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marku - cieszę się, że moje uwagi mogą być dla Ciebie pożyteczne - w końcu po to jest to forum! Chętnie przeczytam ciąg dalszy i inne watki - czy mi się spodobają? zobaczysz jak napiszę.
Na ciąg dalszy "trzech sióstr" trzeba będzie trochę poczekać, bo wzięłam sobie do serca Twoje komentarze i teraz naprawdę zamierzam napisać WIEKOPOMNE DZIEŁO.
Ale spoko - będziesz miał okazję powydziwiać już w czwartek bo wtedy umieszczę na forum coś "z szuflady". Bardzo sobie cenię Twoje komentarze bo są i konstruktywne i dowcipne. Ania

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a ja mam dla Ciebie Marek taką propozycję, żebyś bez żadnych obaw od razy wrzucał dalsze części na forum zamiast do warsztatu. Poza paroma literówkami naprawde niczego temu tekstowi nie brakuje. W kolejnych znając Ciebie będzie podobnie, a jeśli pojawi się jakiś błąd to naprawimy wspólnymi siłami i będzie ok, a tu w warsztacie to jakoś tak cicho... i tak sie chowa ten tekst, a przecież nie ma przed czym hehe. No i widzę zostawiłeś sobie pole do popisu przy zakończeniu tej części - nie ma lepszej końcówki niż intrygująca i wzbudzająca oczekiwanie czytelnika:) Czekam namiętnie na kolejny fragment

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do Ani - czekam z niecierpliwością - sam nie będę miał chyba czasu na opowiadanko ... moze jakieś Haiku???

* * *

Do Eeeee....Uffetki :)

Ciężko mi jest Ci odmówić - ale tak jak malarz nie lubi, żeby oceniano jego szkice - tak ja nie dam niedokończonej powieści pod Waszą, Surrrową ocenę. NiENIENIE :)
Bo powieść, jeżeli jest pisana zgodnie z płynącym czasem - to można z powodzeniem umieszczać tu kolejne odcinki - jak Sienkiewicz piszący w gazecie swoją Trylogię.

Ala - jak już zaznaczałem - ja napisałem ją "wielowątkowo" - Wy znacie tylko jeden jej wątek - i dopiero splot różnych zdarzeń - stworzy ( jak sądzę) na końcu odpowiedni nastrój.
Teraz sam musiałem sobie te różne historie ponumerować - żeby całość utrzymać "w ryzach".
Poza tym już piszę coś ZUPEłNIE innego - a do Jemiołuszek siadam raczej ' dla relaksu"

Pozdrowienia dla Wszystkich passjonatów słowa - Marek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...