Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Muzyka.
Pojedyncze tony, dźwięki, szmery.
Jak bukiet kwiatów namalowany przez artystę.
Muzyka
filtruje nasz umysł.
Odgania stany negatywne
wprowadzając serce w stan upojenia.
Muzyka
stan lub rzecz
o płynno-gazowej konsystencji.
Przelewa się po całym ciele
wiruje.
Często ciało jak niedomyta miska
zostawia na dnie część płynów.

Opublikowano

"tłumaczyć wiersz? Pani chyba kpi! Po to jest wieloznaczny, aby trochę pomyśleć"

coz mam swoja koncepcje co nie znaczy, że nie chcialabym wiedziec czy znagadza się ona z zamysłem autorka, nie widzę w tym nic śmiesznego

z pozdrowieniami euphoria cyk

Opublikowano

Wytłumaczyć swój wiersz może tylko autor który wie o czym pisze. To bardzo interesujące poznać intencje i myśli autora towarzyszące pisaniu. Ta miska może mieć tyle interpretacji, że tym samym nie ma żadnej... więc byłoby miło jak by się autor rzucił na nią trochę światła...

Opublikowano

nie musi! ludzie czy wy nie myślicie?? Świat schodzi na psy! Wszystko przez to że oglądacie za dużo seriali!! Nie myślicie, leżycie przed telewizorem i jecie czipsy! Milionowy odcinek i nic sie nie dzieje, nikt od was nie wymaga myślenia, ale w poezji się myśli!! Jeśli nie potrafcie myśleć to idźcie kopać ziemniaki, a nie siedźcie i nie piszcie bzdur jak nie potraficie myśleć. Co za ludzie! Napiszcie lepiej, może treści serialu zawrzyjcie w wierszu, a pod spodem napiszcie od razu jego tłumaczenie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!





pozdrawiam choć nie wiem kogo :/


ps Myślałam, że na tym forum są ambitniejsi ludzie :/ Ale jak widać teraz debilizm wkrada się nawet do poezji! Nie pozwole :/


faraon
Echna-ton

Opublikowano

a ja zupelnie nie rozumiem czemu tak agresywnie reagujesz. to juz nikt nie ma prawa poprosic autora o wytlumaczenie? autor ma prawo odmowic-to juz jego sprawa, ale nazywanie kogos debilem tylko dlatego ze o cos prosi to juz przesada. Druga rzecz, za kogo Ty sie uwazasz? na ilu bylas spotkaniach literackich? na ilu wieczorach poezji? nigdy ale to prznigdy nie spotkalam sie z tym zeby autor odmowil swojej wlasnej interpretacji, wrecz przeciwnie wiekszosc byla szczesliwa mogac ja wyglosic. mowisz o ambicji? a co to ma wspolnego z brakiem ambicji? my mozemy podac swoja wsasna interpretacje ale czy brakiem ambicji jest proszenie o to samo autora? od kiedy to zbrodnia przeciwko poezji? plytkosc Twojego myslenia zle swiadczy o Tobie nie o tych ktorzy chca sie czegos dowiedziec.

z pozdrowieniami euphoria cyk:)

Opublikowano

ile emocji;)

no więc powiem tak:
wiersz ten napisałam pod wpływem chwili, nie jestem żadna zawodową poetką mam 18 lat.
hmm.. pod wpływem chwili oraz pod wpływem słuchania muzyki która mnie relaksuje i wprowadza w "błogi stan".
a co do miski, która zrodziła takie kontrowersje -
użyłam ją w formie metafory.miałam na myśli, że po tym, jak słucham muzyki którą lubię, ona na długo zostaje w moich myślach oraz poprawia mi- że tak płytko powiem-humor.
ot cała filozofia;)

Opublikowano

Tak, tak Pani najlepiej wie, bo kupuje drogie tomiki, chodzi na spotkania poetyckie i popija dobre wino dla szpanu. Sztuczne i prostackie.


Sztuki nie można sie nauczyć :/


pozdrawiam

Opublikowano

w tym momencie to Pani zachowuje sie jakby wiedziala najlepiej:) skad pomysł, że kupuje drogie tomiki? skad pomysł, że popijam wino :)zwyczajnie proponuje udać się na takie spotkanie wtedy byc może nie bedzie się Pania oburzała na zwykła prośbe:) co do prostactwa- czy prostactwem nie jest ocenianie po pozorach?

z pozdrowieniami euphoria cyk

Opublikowano

Dużo więcej wiem niż Pani sądzi, a Pani skąd może wiedzieć gdzie ja chodzę z kim bywam itd itd pozory jak Pani mówiła są prostackie, a że Pani zaczęła pozorować to ja też sobie pozwoliłam. Zresztą dużo można wywnioskować po Pani wypowiedziach, psychologia wypowiedzi.


pozdrawiam i sądzę iż nie konieczne są dalsze odpowiedzi, każdy myśli to co chce

Echnaton

Opublikowano

jesli chodzi o pozorowanie wydaje mi sie ze wszystko zaczelo sie od Pani niepotrzebnego ataku. faktycznie dalsza dyskusja chyba nie ma sensu aczkolwiek jestem otwarta na jej kontynuacje.

z pozdrowieniami euphoria cyk

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Somalija siemasz, Aga...
    • Ona: Daj! Dopijaj! I podjadano
    • Iwo, i cukru turkuciowi?   I cukru, Turku, ci?   Ano, Turku, cukru tona
    • @huzarc Cześć, dziękuję

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @violetta O matko, jakie piękne...
    • Pewnego razu żył pewien drwal.   Miał dom i ogród, na którym rosły różne krzewy, kwiaty oraz warzywa. W zagrodzie były rózne sprzęty, którymi posługiwał się na codzień, starannie wykonując nimi meble, donice, wycinając deski pod dach chroniący go przed deszczem. Codziennie chodził do lasu pozyskując nowy materiał dla potrzeb wytwarzania kolejnych dóbr.   Tak mijał czas, a drwal i jego życie obfitowało.   Pewnego razu na jego posesję padło ziarno by po kilku dniach zakiełkować. Roślina niepostrzeżenie rosła, tworząc łodygę i puszczając liście.   W końcu została dostrzeżona przez właściciela, lecz nie wiedział on jaki jej gatunek.   Czas wciąż płynął, a roślina przybierała coraz to większych rozmiarów. Ze względu na to, że drwal miał wiele obowiązków i nie przywiązywał dużej wagi do wznoszącej się wśród innych - zieleniny - za każdym razem, kiedy odwiedział owe miejsce był bardzo zdziwiony tempem w jakim rosła.   Codziennie słońce rzucało promienie na usytuowane w kącie posesji drzewo, deszcz je podlewał, a noc przynosiła mu wytchnienie.   Było to silne drzewo - wichry i burze nie zrobiły mu krzywdy. Z każdym dniem w drwalu rosła ciekawość - co to za drzewo i czy w zależności od tego wyda jakieś owoce.   Mijały lata - ukazał się pień, wyrosły gałęzie, w cieniu drzewa można było zaznać ochłody. W końcu, jesienią pojawiły się i owoce - małe zielone kulki, jabłoń.   Dojrzały, a drwal z przyjemnością je zerwał i spożył, zadziwiony ich niezwykłą słodyczą.   Czynił tak co roku, rozkoszując się coraz to obfitszymi plonami. W końcu drzewo stało się na tyle duże, że pośród jego gałęzi ptaki uczyniły sobie gniazda, a w jego pniu wydrążyła sobie norkę wiewórka. Życie wokół drzewa obfitowało.   Drwal chętnie zbierał owoce, lecz brakowało mu motwyacji i czasu, by zbierać je wszystkie, dlatego zaprosił do pracy swoje dzieci i znajomych, darując im prawo by również je spożywały.   Gdy drzewo osiągnęło wielkich rozmiarów, zimą opadały z niego usychające gałęzie, którymi drwal palił w piecu w pokoju swojego domu grzejąc swoje ciało oraz oraz swoich najbliższych.   Przyszły jednak lata, kiedy deszcz padał coraz rzadziej i rzadziej. Plony były coraz mniej obfite, a nie podlewane przez nikogoo drzewo w końcu nie dało owoców. Zapuszczało jednak skromnie liście, gdy drwal zastanawiał się co z nim zrobić.   W końcu, po dłuższym namyśle, stwierdził ostatecznie, że drzewo należy ściąć. Decyzję tę podjął dużym trudem - bowiem jego pień był bardzo szeroki i silny, a samo drzewo na tyle wysokie, że ze strachem rozważał, gdzie upaść powinna jego korona, by nie uszkodzić znajdujących się w pobliżu: domu oraz sprzętów, a także ogrodzenia.   Nadszedł sądny dzień.   Drwal, po przyjemnej, kojącej nocy, wypoczęty i w pełni sił, wstał z łózka, spożył obfite śniadanie i z siekierą w ręce dumnie ruszył w kąt ogrodzenia.   Stając przed drzewem przyjrzał się jego pniowi, skrupulatnie oczami szukając miejsca, w które wbić ostrze. Dostrzegając odpowiednie miejsce, zatarł ręce, chwycił narzędzie i podszedł bliżej by zadać pierwszy cios. Aby wziąć zamach odchylił daleko ramiona, biorąc swoim siermiężnym nosem głęboki oddech.   Uderzył raz. Uderzył drugi raz. Uparcie uderzał z całych sił, bez tchu, bez żadnych wątpliwości, będąc zdeterminowanym by drzewo obalić. Błyskawiczna przerwa, szybka szklanka wody, zagrycha - uderza dalej, znów bez tchu i bez namysłu - drzewo musi zostać ścięte.   Walcząc aż do póżnego popołudnia, w końcu został tylko fragment pnia, który pozwalał na jego złamanie. "Teraz wystarczy wziąć linę, zarzucić poniżej korony i lekko pociągnąć, łatwa sprawa" - pomyślał. Szybko pobiegł do stodoły po sznur. Wrócił spokojnym i dostojnym krokiem, po czym rzucił grubą nicią, wydając przy tym odgłos wysiłku.   Lekko już zmęczony podszedł pod drugi koniec liny i zaczął ciągnąć. Pień, lekko już uschnięty łamał sie pod naporem niewielkiej siły. Odlatująca kora i fragmenty drewna wydawały pękający dźwięk. W końcu pękły ostatnie wrzeciona, odsłaniając wieloroczne słoje jabłoni, po czym drzewo ze świstem i hukiem, trzaskiem pękających gałęzi zostało obalone.   Zadowolony drwal tyłem odszedł kilka kroków aby spojrzeć na swoje drzewo. Nie było to dla niego nic szczególnego. Kątem oka jednak zwrócił uwagę na nadlatujące z zachodu chmury, a jego dłoń musnął powiew chłodnego, jesiennego wiatru. Był to okres zbiorów.   Jego twarz, z zadowolenia przemieniła się - nieco spoważniała i posmutniała. Po chwili, z nieba spadły krople deszczu, a drwal stojąc w bezruchu i spoglądając na wystający z ziemi, ściety pień gorzko zapłakał...
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...