Fanaberka Opublikowano 4 Stycznia 2008 Autor Zgłoś Opublikowano 4 Stycznia 2008 Przyjechał piaszczystą, wyboistą drogą, którą odeszła artyleria, a wraz z nią sezonowi robotnicy, którzy już nie mieli tu czego szukać po tym, jak pociski zrównały z ziemią hutę szkła księcia Golicyna. Podobno wśród ruin można było znaleźć szklane naczynia, ozdobione kwiatami i odporne na stłuczenie. Podobno kurz i pył były wszędzie – nad lasem, gdzie kopano torf do pieców, nad wydmami, skąd czerpano piasek, nad dachami opuszczonych baraków i służbówek. Janek przyjechał z grupą robotników drogowych, do ludzi i domów otwartych na ich przybycie. Z pewnością wydawał się kimś ważnym - zwracano się do niego: inżynierze. Nigdy nie walczył na wojnie, więc mógł wydawać się też czysty, nie pobrudzony. A Józia była piękna, bujna, rozśpiewana, rozmodlona i skazana na wieczną samotność pośród pospolitych chłopskich synów. Podobno spotkali się już pierwszego dnia, na majówce. Mogę sobie wyobrazić jak strumień kobiecych głosów spływa spod kapliczki, dźwięcznie toczy się po zboczach wydm i odbija się echem od hałd żużlu. Pamiętam piękny, chóralny śpiew Józi, Babci Heleny i pozostałych sióstr. Janek nie śpiewał. Był cichy, a jednak w tamtych czasach zdołał kierować budową i pełnić nadzór nad grupą samotnych, niefrasobliwych mężczyzn. Przemiana hałdy żużlu w czarną, pylistą drogę trwała kilka miesięcy. Robotnicy odeszli, ale Janek został, kupił gospodarstwo, poślubił Józię, stał się ojcem kilku synów i córek, żył długo i cicho, jakby w cieniu, aż w końcu umarł – jak wszyscy. I to już koniec zwyczajnej historii i pewnie bym jej nie opisywała gdyby nie to, co dzieje się z drogą Janka. Żużlowy pył, który kiedyś przy byle podmuchu wiatru wciskał się do płuc, brudził stopy, buty i końskie kopyta – gdzieś zniknął. Ale droga istnieje - jest twarda, gładka i niepodatna na wyboje. I lśni w słońcu miriadami dawniej niewidocznych, a teraz odkrytych, kolorowych, szklanych bryłek, na które miejscowi nie zwracają uwagi, bo pola i łąki w tej okolicy zawsze były pełne szkła. www.siec-otwocka.pl/~kalmus/fotki/drogajanka.jpg
Dominika_Stara Opublikowano 5 Stycznia 2008 Zgłoś Opublikowano 5 Stycznia 2008 Niezłe, chociaż można było to napisać w nieco dłuższej formie. Może jednak urok tkwi w tych wszystkich niedomówieniach?
Ania_Ostrowska Opublikowano 5 Stycznia 2008 Zgłoś Opublikowano 5 Stycznia 2008 Mnie się podoba właśnie dlatego, że nie jest "przegadane". Lubię, kiedy zostaje miejsce żeby coś jeszcze sobie wyobrazić. Najbardziej podoba mi się początek - pierwszy akapit buduje nastrój tego opowiadania.
Fanaberka Opublikowano 5 Stycznia 2008 Autor Zgłoś Opublikowano 5 Stycznia 2008 Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość. Faktycznie krótko mi się napisało. Chyba nigdy nie uda mi się napisać powieści.;) Dziękuję za urok. Fanaberka.
Fanaberka Opublikowano 5 Stycznia 2008 Autor Zgłoś Opublikowano 5 Stycznia 2008 Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość. Dziękuję za przeczytanie i za nastrój. Fanaberka. :-)
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się