Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

każdą myśl zaczynasz od słów

gdyby żyła

miałybyśmy gotowy dom z rodziną

chciałabym wszystkie te zdania wyssać ci z palców
poobgryzać

talerze dalej toczą się same
ruch zapisuje źrenica kota tysiące obrączek

sprowadzasz na ziemię
przymuszasz
gdyby żyła byłybyśmy tu zupełnie szczęśliwe
w nagrzanym powietrzu pęka twarz

usta zyskują przez ograniczające je linie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



jest w tym wierszu jakaś melancholia a tytuł, zgadzam się z Jimmym, śliczny.
to może o jednej z tytułu:


Tańczy Ewa na stole
i ślinią się mężczyźni śliniąc swoje kobiety
boska! krzyczą wspaniała! ja
jeden wołam ją po imieniu

Ewa się nie rumieni Ewa
nie rumieni się od dawna
(wczoraj pokazałem jej starą fotografię
długo oprowadzałem po zakamarkach wspomnień
i jak Ewo odpowiadają pani jeszcze
tamte warunki
pytałem

Ewa oczy wznosiła w górę
mnie już nawet echo nie odpowiada wzdychała
odchodząc w niepamięć)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


nie wiem po co ten dom gotowy z rodziną, trochę nieładnie brzmi, "dom" jest na tyle dwuznaczny że wystarczy. tak samo "zupełnie" w drugiej kursywie. jakieś wypełniacze, których zastosowania nie rozumiem:) tytuł nie wiem jak się ma do reszty utworu. Pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

dom był z rodziną, później kiedy rodzina się wykruszyła, dom był bez rodziny. ale przecież pozostał domem dla kogoś.



tak, jest osoba, która wszystko stopniuje.

wierszyk jest napisany z jakiejś tam potrzeby. jeszcze nie potrafię napisać go inaczej. pewnie jeszcze do tego wrócę:) dziękuję za wgląd. pozdrawiam serdecznie

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Nie ma nocy, abym nie widział skurczonymi źrenicami w łupinie powiek czołgu — co jak skorpion między zabudowaniami rozjeżdża dzikie jabłonie w naszym sadzie o świcie i nawęsza lufą cel.   Wychodzę z ukrycia — oddech i puls, rwane kadry. Podczepiam magnetyczną minę na pancerz silnika.   Wystrzał adrenaliny. Sekunda — może trzy. Na dnie kałuży widzę odstrzeloną wieżę lewitującą bielą płomienia, w rozżarzeniu wypalającego się bezradnie kadłuba.   Noc — i wszystko gaśnie.   Przeznaczenie jest parodią heroizmu.  
    • Niesamowite  te metafory, tak chyba rzeczywiście  wygląda to " siódme niebo" jestem pod wrażeniem:):)
    • To jest po prostu POEZJA:) inni przede mną" rozbierali " wiersz a ja się tylko zachwycam:):)
    • @Berenika97 Dziękuję Bereniko za piękny komentarz:):)
    • Po środku mroku świeca się tli Z tła ku niej lgną kirowe ikary - ćmy W mdłą ciszę wdarł się ledwo słyszalny trzask Życie znów staje się żartem bez puenty A po kruchym ikarze z wolna opada pył   Wspomnienie i dym, a on spełniony Unosi się w górę, jest taki wolny - Już nic nie czuje. Co za ironia Dla obserwatora, tak przykra Może się wydać ta jego dola   Lecz czym jest różny człowiek od ćmy Wciąż szuka czegoś co go wyniszczy - Czegokolwiek, co będzie mu ogniem Jego świadomość jest obserwatorem On pragnie się wyrwać, uwięziony w sobie Biega za szczęściem, jak liść za wiatrem A każde spokojne spełnienie, zamienia w drżenie   Potem zostaję dym, który rozrzedza płynący czas. Ucieka on słowom w pozornie głębokich opisach. Mimo to staramy się mówić o tych niewidocznych nam szczytach gór Gór, he, he - chyba szaleństwa   My od początku do końca tak samo ciekawi Mówimy gładko o tym czego nie znamy A jednak dziwny posmak zostaje w krtani Gorzki posmak wiedzy że nic nie wiemy Przykrywamy typowym ludzkim wybiegiem, ucieczki w poszukiwanie   Jak dla ślepego syzyfa, w naszej otchłani Pozostaje nam tylko zarys kamienia Zesłanie od bogów Lub od siebie samych Szukamy ognia Potykając się znów o własne nogi Z pustką i cieniem za towarzyszy I przytłaczającym ciężarem ciszy   Błogosławieni niech będą szaleńcy Których natura - kpić z własnej natury Bo choć idą tą samą drogą Dla nich zdaje się być jasną i błogą W świetle ucieczki od świadomości Idą spokojnie, spotkać swój koniec Nie szukając w tym najmniejszej stałości W swoim stanie, zrównują się z dymem Przecież ich ruchów też nikt nie pojmie Ich świat jest czymś innym niż zbiorem liter i ciszy   Reszta zaś tych nieszalonych Brodzących w pustej słów brei, Zamknięta w otwartych klatkach, Które z czasem nazywa się 'prawda'   Kurtyna nocy już dawno opadła Mgła, wodą na ziemi osiadła Obserwujący ćmy zasnął A nasza świeca, wreszcie zgasła
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...