Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

mali bogowie tamtych historii
pozostali nadal żywi
gdy wypisuję na twojej skórze moją historię
to tak jakbym ogrywał Boga w szachy

przed zupełnym odmętem chroni mnie twój dym
gdyby nie kawa którą pijesz papieros który trzymasz
już dawno przepadłbym w tamtych małych bogach
tamtych białych historiach w ogrodach za kratami

gdyby nie to że się śmiejesz oddychasz
że opowiadasz swoje historie ze swoim bogiem
gdyby nie to że jesteś jasna a ja chory
otóż gdyby nie to dawno przepadłbym

w tamtych boskich historiach których nie rozumiem
ale że jesteś i masz swoją historię
i że ja jestem i mam swoją historię
to możemy poopowiadać sobie swoje historie

ty o swoim srebrnym ja o swoim białym bogu
a papierosy w naszych ustach stać będą na baczność
jak żołnierze albo ministranci
którzy nie mają obowiązku nikomu służyć

Opublikowano

koncept świetny. przyznam, że na wysokim poziomie tekst, choć chyba troszkę drażni mnie tutaj ilość "historii" w pewnej strofie oraz troszkę wiele tych "boskości", ale wierzę, iż takie właśnie było założenie;

gratuluję.

pozdrawiam ciepło :-)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Dwa pierwsze wersy od razu mnie zatrzymały.
"Szachy" niepotrzebne, po co nazywać grę?
To, że bogowie, historie i opowieści tak się powtarzają - to nawet fajne jest. To takie zakręcanie koła, a każdy obrót podkreśla i pogłębia przekaz. Niemniej uważam, że czwarta zwrotka to już lekka przesada ;)

Bym uporządkowała wiersz. Może jakoś tak:


mali bogowie tamtych historii
pozostali nadal żywi
gdy wypisuję na twojej skórze moją historię
to tak jakbym ogrywał Boga

przed zupełnym odmętem chroni mnie twój dym
gdyby nie twoja kawa papieros
gdyby nie to że się śmiejesz oddychasz
że jesteś jasna a ja chory gdyby nie to

że opowiadasz dawno przepadłbym
w tamtych małych bogach których nie rozumiem
białych historiach w ogrodach za kratami
ale że jesteś i że ja jestem możemy sobie poopowiadać

ty o swoim srebrnym ja o białym bogu
a papierosy w naszych ustach stać będą na baczność
jak żołnierze albo ministranci
którzy nie mają obowiązku nikomu służyć


Pozdrawiam
Fanaberka.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Natuskaa

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Buch!    Rach!   Ciach!   Maszyna  Czy strach?   I życie ukryte  Za zasłoną świadomości    Bo czas nie ma  Dla nikogo litości    Gdy pędzi za nieznanym 
    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...