Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



wy
rzuty sumienia po
kusy strój - nie ruszę

już nic
do ascezy mierzę
do was

w razie czego - maścią

fajne,
pomiksowałam Ci trochę po swojemu ;)
:)))
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



wy
rzuty sumienia po
kusy strój - nie ruszę

już nic
do ascezy mierzę
do was

w razie czego - maścią

fajne,
pomiksowałam Ci trochę po swojemu ;)
:)))

INko
Twoich propozycji nie mogę absolutnie lekceważyć:)
i naprawdę zastanowię sie nad sugerowaną wersją;

w ostateczności zawłaszczając ją bez zapytowywania:)
Dziekuję Ci za ciekawy miks
Pozdrówka

PS. Liczba Twoich komentarzy pod moimi wersami 1111
- mam ten zaszczyt :)
Opublikowano

aj waj... też mi zaszczytowanie ;)

Twa miniatura jest świetna
ale jeśli z mojego miśka coś trafia, to bierz
bez skrupułów i bez zobowiązań (no, jeśli już, to piwem nie pogardzę;))
hej, :)))

Opublikowano

maść na wyrzuty ...czyli wypryski....może psycholog ...
pozdrówka;)

wy
rzuty przeszłości
po kusy strój nie ruszę
już nic
do ascezy mierzę

do niej
w razie czego
modły
zwrócę

tak mi się ułożyło w myslach, nie wiem czy to rada-piszę jak słyszę.oldy
pees: sumienie mają podobno nie płytcy,ale w głębokiej wodzie kąpani i ich pozdrawiam:)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Szanowna Oldy
przeszłość z modłami jakoś nie pasi, bardziej sumienie i modły
ale te modły zmieniają mi sens i jako Autor /zwróć uwagę proszę, na dużą literę Autora/
nie wyrażam zgody na zapodaną wersję;)))
Dziękuję za zainteresowanie
pozdrawiam
z poważaniem

podpis nieczytelny

PS. Może nie z głębokiej ale z dość wartko płynącej jestem
a nazywa się ona - rzeka Brda
Opublikowano

Zwracając uwagę na Aaaa, uprzejmie donoszę, iż w w.w komencie , zostało zamieszczone wyjaśnienie uprzednie w stosunku do odpowiedzi P.Autora.
Nadmieniam , że prośby o wyrażenie zgody w tymże nie odnaleziono.
Z wyrazami pierwotnego poszanowania autonomii:
Oldy.
przeszłość to dopiero pole dla modłów-podtrzymuję

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Choćby najwyższy sąd tu zadziałał  To familijną będzie tak sprawa Nazwisko nieznane ród rozwiedziony  A co ważniejszym jegomość to sprawia Data nieważna koledzy klapą  Małpą odchaczyć a na przybitkę uderzyć łapą   Wywód bez końca poprowadzony Rodowód zwodu już wywiedziony
    • @infelia dziękuję bardzo jestem marzycielem może ktoś kiedyś?
    • @infelia dziękuję bardzo za miłe słowa pozdrawiam serdecznie 
    • Przygniata mnie ten ciężar nocy. Siedzę przy stole w pustym pokoju. Wokół morze płonących świec. Poustawianych gdziekolwiek, wszędzie. Wiesz jak to wszystko płonie? Jak drży w dalekich echach chłodu, tworząc jakieś wymyślne konstelacje gwiazd?   Nie wiesz. Ponieważ nie wiesz. Nie ma cię tu. A może…   Nie. To plączą się jakieś majaki jak w gorączce, w potwornie zimnym dotyku muskają moje czoło, skronie, policzki, dłonie...   Osaczają mnie skrzydlate cienie szybujących ciem. Albo moli. Wzniecają skrzydłami kurz. Nie wiem. Szare to i ciche. I takie pluszowe mogło by być, gdyby było.   I w tym milczeniu śnię na jawie. I na jawie oswajam twoją nieobecność. Twój niebyt. Ten rozpad straszliwy…   Za oknami wiatr. Drzewa się chwieją. Gałęzie…. Liście szeleszczą tak lekko i lekko. Suche, szeleszczące liście topoli, dębu, kasztanu. I trawy.   Te trawy na polach łąk kwiecistych. I na tych obszarach nietkniętych ludzką stopą. Bo to jest lato, wiesz? Ale takie, co zwiastuje jedynie śmierć.   Idą jakieś dymy. Nad lasem. Chmury pełzną donikąd. I kiedy patrzę na to wszystko. I kiedy widzę…   Wiesz, jestem znowu kamieniem. Wygaszoną w sobie bryłą rozżarzonego niegdyś życia. Rozpadam się. Lecz teraz już nic. Takie wielkie nic chłodne jak zapomnienie. Już nic. Już nic mi nie trzeba, nawet twoich rąk i pocałunku na twarzy. Już nic.   Zaciskam mocno powieki.   Tu było coś kiedyś… Tak, pamiętam. Otwieram powoli. I widzę. Widzę znów.   Kryształowy wazon z nadkruszoną krawędzią. Lśni. Mieni się od wewnątrz tajemnym blaskiem. Pusty.   Na ścianach wisiały kiedyś uśmiechnięte twarze. Filmowe fotosy. Portrety. Pożółkłe.   Został ślad.   Leżą na podłodze. Zwinięte w rulony. Ze starości. Pogniecione. Podarte resztki. Nic…   Wpada przez te okna otwarte na oścież wiatr. I łka. I łasi się do mych stóp jak rozczulony pies. I ten wiatr roznieca gwiezdny pył, co się ziścił. Zawirował i pospadał zewsząd z drewnianych ram, karniszy, abażurów lamp...   I tak oto przelatują przez palce ziarenka czasu. Przelatują wirujące cząsteczki powietrza. Lecz nie można ich poczuć ani dotknąć, albowiem są niedotykalne i nie wchodzą w żadną interakcję.   Jesteś tu we mnie. I wszędzie. Jesteś… Mimo że cię nie ma….   Wiesz, tu kiedyś ktoś chodził po tych schodach korytarza. Ale to nie byłaś ty. Trzaskały drzwi. Było słychać kroki na dębowym parkiecie pokoi ułożonym w jodłę.   I unosił się nikły zapach woskowej pasty. Wtedy. I unosi się wciąż ta cała otchłań opuszczenia, która bezlitośnie trwa i otula ramionami sinej pustki.   I mówię:   „Chodź tutaj. Przysiądź się tobok. Przytul się, bo za dużo tej tkliwości we mnie. I niech to przytulenie będzie jakiekolwiek, nawet takie, którego nie sposób poczuć”.   Wiesz, mówię do ciebie jakoś tak, poruszając milczącymi ustami, które przerasta w swojej potędze szeleszczący wiatr.   Tren wiatr za oknami, którymi kiedyś wyjdę.   Ten wiatr…   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-12-10)    
    • Singli za dużo, to 1/3 ludności. Można się cieszy, że tyle jest wolnych. W każdym wieku ludziom kogoś brakuje.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...