Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

haibun


Przez 30 lat mieszkałam w górniczym miasteczku, w bloku. Okna mej sypialni na pierwszym piętrze wychodziły na parking. Najwięcej czasu spędzałam w tym pokoju.
Zasypiałam przy warkocie aut górników wracających z drugiej zmiany, a ranek witał spalinami. Słońce i niebo zasłaniały wieżowce. Zielone skwerki, obsadzone niskopiennymi różami osłaniały krótkostrzyżone żywopłoty. Trochę dalej, obok przedszkola posadzono jarzębinę, na której tęsknie zatrzymywałam wzrok. Jakże chciałam dotknąć jej i zerwać czerwone korale, siedząc przy oknie na wózku inwalidzkim. Dzisiaj mieszkam na wsi, w piętrowym, wolnostojącym domu.


drzewo pod oknem
tej wiosny
moja głowa w koronie

http://www.poezja.org/debiuty/viewtopic.php?id=61220

Opublikowano

Haibun to proza + haiku w jakiś tam sposób powiązane ze sobą.
To mój pierwszy raz więc tremę mam ogromną.
Zresztą jak zwykle.

Dziękuję Fanaberko, że przyszłaś
potrzymać mnie za rękę. ;-))

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Smutne i piękne, czyli odwieczna para. Haibun... wiesz? Pisałem w ten sposób kilka lat temu, nawet nie wiedząc, że takie coś istnieje od dawna :-)





ładna odmian haiku mimo tego że smutek przemawia.
gratuluje przeprowadzki i życzę ci byś widziała z okien swego domu na wsi
same piękne obrazki.
pozdrawiam Waldemar
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



O takiej formie przekazu dowiedziałam się w czerwcu br. O haiku, też kilka m-cy temu.
Nie pisałam nigdy. Ale kiedy po raz pierwszy przeczytałam (jako mała dziewczynka) Broniewskiego:
"ja nie chcę wiele, ciebie i zieleń" czy "ja nie chcę wiele, ale nie mniej niż wszystko",
przez kilkadziesiąt lat chyba nosiłam to w sobie i pisałam.
Jestem ciekawa Twoich haibunów.

Dzięki, że na początku zaznaczyłeś właściwą kolejność.
jasna :-))

P.S.
Nie wiedziałam, że jesteś mężczyzną. Przepraszam więc za wcześniejszą, niepoprawną
odmianę czasowników.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



O takiej formie przekazu dowiedziałam się w czerwcu br. O haiku, też kilka m-cy temu.
Nie pisałam nigdy. Ale kiedy po raz pierwszy przeczytałam (jako mała dziewczynka) Broniewskiego:
"ja nie chcę wiele, ciebie i zieleń" czy "ja nie chcę wiele, ale nie mniej niż wszystko",
przez kilkadziesiąt lat chyba nosiłam to w sobie i pisałam.
Jestem ciekawa Twoich haibunów.

Dzięki, że na początku zaznaczyłeś właściwą kolejność.
jasna :-))

P.S.
Nie wiedziałam, że jesteś mężczyzną. Przepraszam więc za wcześniejszą, niepoprawną
odmianę czasowników.

To ja przepraszam :-) Zaś te moje "haibuny" właściwie nie kończyły się haiku bo i haiku wówczas nie bardzo znałem. Najbardziej bliski mu byłby chyba ten utwór:

Sarna

Jako młody chłopiec zabrałem się kiedyś jesienią na polowanie z wujem Albertem.
Razem z nami poranna mgła przeciągała się po wrzosowisku nakrapianym bielą brzeziny w zakolu sosnowego zagajnika, zanim w ciszy i spokoju wypłynęły z niej sarny, rudawe duchy spokrewnione z mgłą już tylko kłębkami własnych oddechów. Wuj wystrzelił i sarny na powrót rozpłynęły się niepostrzeżenie w mgielnych oparach, tak jak wcześniej się z nich wyłoniły. Została tylko jedna. Żyła jeszcze kiedy podeszliśmy, a z jej szeroko otwartych czarnych źrenic płynęły łzy.


jesienne wrzosy
w błyszczących oczach sarny
dziecięca buzia



Inne raczej opierały się na polskim rozumieniu lirycznej miniaturki, jak to niżej:

Chleb

Rumiane słońce rozpostarte nad wsią, wypełniające zapachem lipcowy poranek.
Pulchne ciasto wjeżdża do wielkiego pieca przycupniętego w rogu podwórka
pod słodkimi akacjami, we wtórze roześmianych głosów, plotek
mających skrócić oczekiwanie. Od aromatów kręci się w głowach,
pod błękity suną rozedrgane pasemka, kiedy wielkie bochny dzielone są
sprawiedliwie pomiędzy siebie, tak aby każdemu wystarczyło na długo.
I mnie na całe życie.


Żuraw, chlebowy piec
i trochę ptaków na niebie.
I biec, po prostu wbiec
w to wszystko za siebie

przed siebie.



Trochę się wypieram tych "haibunów", zaczynałem wtedy dopiero pisać i nie bardzo to co pisałem widzę dzisiaj. Ale chodzi o to, żebyś już nie musiała się wstydzić swojego :-)
Opublikowano

Według mojej dotychczasowej wiedzy o haibunie, to tylko pierwszy utwór można byłoby nazwać takim mianem, ale nie jestem kompetentna, to są tylko moje wrażenia.
Podoba mi się i dziękuję, że tutaj napisałeś.
Swojego się nie wstydzę, ale miałam po prostu tremę, która towarzyszy debiutom.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zawsze można zastanawiać się, co odróżnia artystyczny nieład od zwykłego bałaganu ;) Znajdź mądrego, kto odpowie na to pytanie.  Oczywiście żartuję, każdy może mieć inną percepcję tekstu (jego formy) ;) 
    • Pani*             Barbara Nowacka napisała list do ministra oświaty i nauki Ukrainy w sprawie treści podręczników do historii, które przedstawiają wydarzenia na Wołyniu - Polska Agencja Prasowa opublikowała treść dokumentu.             Pani Barbara Nowacka skierowała list do pana Oksena Lisowego - ministra oświaty i nauki Ukrainy - treść dokumentu udostępniła Polska Agencja Prasowa.             Pani Minister Edukacji Narodowej z przykrością poinformowała:             Strona polska z dużym niepokojem odnosi się do treści podręczników do historii Ukrainy przedstawiających wydarzenia na Wołyniu - jakie rozegrały się w latach 1943-1947.             Pani Minister Edukacji Narodowej w dalszej części zaznaczyła:             Szczególnie trudnym okresem w dziejach Wołynia, a jednocześnie relacji polsko-ukraińskich - był czas Drugiej Wojny Światowej i masowe zbrodnie na ludności polskiej znane jako Rzeź Wołyńska - a dokonane przez Ukraińską Powstańczą Armię (UPA) i miejscową ludność ukraińską.             Pani Barbara Nowacka napisała list do ukraińskiego ministra i zaapelowała w nim o podjęcie natychmiastowych działań.             Pani Barbara Nowacka odniosła się do treści podręcznika dla klasy dziesiątej szkoły średniej pod tytułem: "Historia Ukrainy" - UPA:             działała głównie na Wołyniu i w Galicji. W 1943 roku na jej czele stanął Roman Szuchewycz. W ciągu dwóch lat istnienia w szeregi UPA wstąpiło 30-40 tysięcy żołnierzy. Działacze UPA uważali za wrogów ukraińskich komunistów, nazistów i Polaków. Przyczyną zaostrzenia polsko-ukraińskich relacji były masowe zabójstwa Ukraińców dokonane przez Armię Krajową. Była to podziemna armia polska, której kierownictwo chciało powrotu do przedwojennych granic Polski. Jej ofiarami byli mieszkańcy Chełmszczyzny, Podlasia, Galicji i Wołynia. Krwawa polsko-ukraińska wojna - w następstwie której ginęli nie tylko żołnierze, ale i cywile, trwała do 1947 roku -             czytamy w przytoczonej przez Polską Agencję Prasową treści ze strony 256 podręcznika.             Pani Barbara Nowacka zwróciła się do ukraińskiego ministra o podjęcie natychmiastowych działań, miedzy innymi: o dokonanie przeglądu innych podręczników, a także przygotowanie nowych, które będą odpowiadały obecnemu stanowi polsko-ukraińskich relacji.   Źródło: Wprost/PAP   *zrobiłem drobną edycję - treść bez zmian    Łukasz Wiesław Jan Jasiński 
    • Wiersz promieniuje prostą, mądrą ufnością.
    • @Naram-sin dziękuję za czas, który poświęciłeś na rozszczepienie tego tekstu — rzadko kto pochyla się tak głęboko. Doceniam. Ale jednocześnie muszę powiedzieć: to nie był wiersz do układania w kostkę Rubika. „Lato na krawędzi” nie chce być klarowne. Ono się nie tłumaczy. Ono krzyczy, warczy, drapie po plecach i zostawia ślady. Tak, są powtórzenia — bo niektóre uczucia wracają jak atak paniki albo orgazm, nigdy jednoznaczne. Tak, styl jest dziki — ale to był świadomy wybór, nie nieporządek. To nie tekst na warsztat literacki. To gorączka. Pisany nie o miłości w stylu kawiarnianym, tylko o tej, która rozdziera niebo i zostawia ślad w żebrach. Ale rozumiem: każdy tekst, który coś znaczy, coś też prowokuje. Czasem trzeba dać się ugryźć, żeby poczuć, że się żyje. Dzięki, że się nie bałeś. Dzięki, że się odważyłeś.
    • Bo właściciel pewnie był z partii rządzącej.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...