Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Limeryk nr 223 - muzyczny


Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Choć wygląda na łamagę
Berta rok ćwiczy Krav Magę
i w ramach treningu
gdy jest na dopingu
bije swoją ciotkę Agę

Dyrygenta Berta kocha
i po nocach często szlocha
gdy on dyryguje
wszystko w niej wibruje
trzęsie się jak stara locha.

Opublikowano

Nie ma już ruin i nie ma Gnojnej,
lecz jest na Celnej piwnica,
nad którą zaraz po II wojnie
wyrosła kamienica.
Pod kamienicą,
w owej piwnicy
leży Berta Grubaska,
ale nikt nie wie,
że to badziewie
znów może wszystko roztrzaskać.
I mam dylemat,
bo mi ów temat
sprzedał pewien woźnica,
który za Bertę dał kasy stertę,
choć to nie jego piwnica.

Opublikowano

A to ci historia,
tylko czy prawdziwa
bo klan sałaciarzy
bardzo często kiwa.

Siedzi on na koźle
łypie na zad konia
bo przecież swojego
nie może mieć w dłoniach.

Ależ ileż można
na dupę się gapić
więc i sałaciarzy
zaczyna coś trapić.

A to coś to nuda
i zobojętnienie,
urządzają wtedy
sobie przedstawienie.

Trafi się pasażer
no to mu trajlują
historyjki, które
sami produkują.

Opublikowano

W czasie wojny mój rodzony
dziadek był sałatą.
A historię tę mi mówił
mój rodzony tato.
Zna ją również syn mój, który
sprzeda ją swym dzieciom
i w ten sposób owej bajki
znajdą wersję trzecią.

Tylko tak się zastanawiam
skądże Ty ją znasz?
Może dziadek i w Szczecinie
był chabetą...
kurza twarz!!!

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Muszę sobie powspominać
bo to bardzo dawne dzieje
a z pamięcią już nietęgo
kiedy człowiek się starzeje.

Wiem, że jeszcze jako dzieciak
na koloniach, pl. Trzech Krzyży
na postoju dwie dorożki,
w jednej z nich woźnica ryży.

On to pewnie opowiadał
a ja mocno zasłuchany
przyswoiłem tę historię
- lecz czy nabrał mnie skubany?

Mówią rudy to fałszywy
ale ten był jakiś inny
i tak pięknie opowiadał,
klimat czuło się rodzinny.
Opublikowano

No niestety, mój dziadunio
już w Powstaniu był wyłysiał.
A więc ryżo-wredny furman
tę historię gdzieś zasłyszał.

Zresztą dziadek tylko w wojnę
z braku laku tak "sałacił",
bo zajęcie to spokojne
było (w miarę), a brak pracy.

Lecz, jak widać już zagadka
prawie nam się wyjaśniła,
prawie... bowiem dziś sąsiadka...
całą mi ją powtórzyła.

Opublikowano

Linia poseł - żona posła
i tak sprawa się rozniosła
aż do magla bo tam przecie
chyba jest największy przeciek.

Zaś w sejmowych kuluarach
facet w ciemnych okularach
choć ma język postrzępiony
rozpowiada na wsie strony.

Poliszynel w kącie siedzi
podparł głowę i się biedzi,
że za sprawą pewnie czarta
tajemnica jest wydarta.

A do tego spowszedniała
przez co sens swój postradała
że imienia nie użyczy
on już takiej tajemnicy.

  • 2 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Koncert skrzypcowy Roberta Schumanna w tle słychać. Odkryty Josepha Joachima, w D' Aranyi przechowywany, światu nieznany Sonata niewprawną ręką dziewczyny grana, temu chłopcu co walczył w Gallipoli i nad Sommą. Jakby przewidziała spalenie Reichstagu, Realpolitik w iście heglowskim stylu wcześniejszy też. Wielki Rzym, La belle époque, gdzie jest? Ikar co wyżej i wyżej ku Słońcu spadł, za dużo chciał. Coś tu jest, ta muzyka nigdy niczyja, nuci ją wiatr Znów umawia się na moście, z nim z lat młodości. Twarz jaśnieje w blasku świec, świat znów tak gra.   Ktoś do drzwi zapuka, zawoła. Jestem, patrz- to ja! *Dżumy i wojny zastają ludzi zawsze zaskoczonych". Zmiotą berlińską filharmonię, londyńską Queen's Hall, będą istnień pożogą. Muzyka Schumanna na łatwopalnym rękopisie zapisana przetrwała. W kamieniach i murach się schowała. Lew z Pireusu ją słyszy, ona wciąż trwa.                     - cdn-                                       
    • @Łukasz Wiesław Jasiński Panie Jasiński, dziękuję. Nie jestem aniołem i mam pazurki.
    • @Migrena To jeden z tych wierszy, po których trzeba na chwilę zamilknąć. Nie dlatego, że on onieśmiela patosem — ale dlatego, że dotyka czegoś bardzo kruchego i bolesnego w człowieku. W tej apokalipsie nie ma fanfar, nie ma dźwięku trąb anielskich. Jest tylko cisza, ta sama, od której wszystko się zaczęło. Cisza Boga, cisza człowieka, cisza po ostatnim słowie, które nigdy nie padło.
    • @Migrena  świetny wiersz. Tak jakby dwie części, ale to pozór, bo mają ścisłe powiązania. Pierwsza część nawiązuje do Ewangelii Jana  "Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje Ciało, wydane za życie świata". To na Ostatniej Wieczerzy.  U Ciebie antonim słów  Boga, bardzo gorzkich i uprawnionych. Świat obecny ten nowoczesny postawiony  do góry nogami. Ciekawe czy Bóg nad tym ubolewa- pewnie tak.  Ludzie ludzi zabijają( wojny) dla ego?  I druga część- biblijny koniec świata- ten z Apokalipsy Jana mówi, że coś będzie. Twój wiersz mówi, że nic. Ciekawa jestem co powiedziałby Bóg, na to co ludzie wyczyniają. Może zostanie pustka po nim- wielu neguje Jego obecność. A Bóg zamknie dłonie jak dziecko, które nie chce już patrzeć na swój rysunek.
    • Aniołowie są wśród nas...   Łukasz Jasiński 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...