kotohycle

[Włodzimierz_Janusiewicz]

bez sumień hyc banda już lezie bez izbę
zaś mi się mizia
kłaniając do pasa gdy sięgam kulasa
za kota kasa!

złodzieje pilnują uśmiechu na twarzy
gdy mija łowów
poklepią po plecach podadzą mi rękę
podam im i ja
złodzieje gdy trzeba udają że splotu
wydarzeń żeń-szeń

przypadkiem zakręcił się w ludzkiej postaci
kija się kija
nie boją kajają swe klunkry krętactwa

ci kici kaci
bez sumień uczuleń unieśli gdzieś hen w cień
mą kotkę i drwią
i ze mnie i z myszy co w bunkrze matactwa
harcują pardon

nie powiedzą

[Sylwester_Lasota]

spodobał mi się od pierwszego wersu... i tak mi już zostało do ostatniego. moim zdaniem mistrzostwo świata. kłaniam się nisko i pozdrawiam serdecznie.

[Włodzimierz_Janusiewicz]

Dzięki, Sylwestrze. Jak widzisz, jesteś jedynym, który docenił moją robotę, za co pozdrawiam podwójnie.

[Roman G.]

nie dość, że wiersz bełkot, to jeszcze w zestawie z lizusem, a autor się cieszy, że coś napisał. myli się autor, nie napisał, wybełkotał.

[Włodzimierz_Janusiewicz]

Rany! Moc argumentów powalająca.

[Sylwester_Lasota]

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

ponieważ czuje się tym komentarzem bezpośrednio dotknięty, więc odpowiadam: GUSTA NIE PODLEGAJĄ DYSKUSJI! jeśli coś mi się podoba, to mam prawo o tym powiedzieć i nie jest to lizusostwo. jeżeli coś mi się nie podoba (jak np. cytowany komentarz), to też nikt mi nie zabroni o tym się mówić/pisać.