Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Drogi czytelniku, gwoli wstępu pragnę uroczystym tonem obwieścić Ci, iż tekst,który widzisz przed oczami jest niegrozny dla środowiska, posiada również atest Instytutu Matki i Dziecka, jest ponadto lekki, łatwy i przyprawiony głupotą. Głupawy charakter owego opowiadania ,stanowi celowy zabieg autora i jest płodem jego na poły chorej głowy.



Zapach beznadziei roznosił się po okolicy ,drażniąc delikatne powonienie ludzkości. Szerokim echem odbijał się po świecie krzyk bezsensu, czyniąc zgiełk nie do zniesienia. Blask głupoty przetaczal się od brzegu do brzegu , przyćmiewając mądrość i zmuszając przechodniów do mrużenia oczu. Deszcz nieprawości niemiłosiernie kapał na głowy i bębnił o dachy budynków.Zewsząd widać było ,że świat chyli się ku upadkowi. Oczywiste przejawy degeneracji z wielką intesywnością wkradały się do świadomości , nieświadomych obywateli i obywatelek. W tych oto sprzyjających okolicznościach dorastał Józek. Biegał radośnie swymi dziecięcymi stopami po łąkach nieprawości , taplał się w błocie , jadal cukierki zaszczepiające naiwność szczególną , bo graniczącą z głupotą. Władze zacierały ręce , albowiem rosły im zastępy cudownie zidiociałych ludzi. Starszych-mądrzejszych zwykło się zamykać w specjalnych ,hermetycznych pomieszczeniach przypominających wielkie kapsułki.W obawie przed ich sprytem i przed ewentualną ucieczką wystrzeliwano ich następnie za pomocą olbrzymiej procy w kosmos, żeby tam w spokoju deliberowali,nie zakłócając rytmu życia i rozwoju młodzieży. Józek często chodził z innymi dziećmi oglądać "wydalenie" mędrców . Pożerał widowisko wzrokiem, klaskał bez opamiętania w dłonie. Niewypowiedziana przyjemność płynąca z uczestnictwa , stanowiła główną rozrywkę młodego adepta głupoty. Nie robiły na nim wrażenia tęskne, smutne spojrzenia inteligentów, być może nie zdawał sobie sprawy z powagi sytuacji, lubił bagatelizować, umniejszać , zmniejszac i minimalizować znaczenie. Wydawało mu się to papką bardziej zjadliwą i dalece smaczniejszą , niż ta, która była poważna, konkretna i doniosła- ta przyprawiała jego układ trawienny o drżenie, a cały organizm o mdłości, trudne do zniesienia. I tak Józek rósł, przybierał na wadze, wydłużał swe członki, nabierał muskulatury, a wszystko to działo się w atmosferze powszechnej durnowatości. W końcu wkroczył w wiek dojrzały. Wkroczył z całym młodzieńczym impetem, wigorem, z pieknym wyrośnietym karkiem i łyso ogoloną głową, która lśniła i stanowiła dla Józia powód do dumy. Nikt w okolicy nie posiadal równie pięknie błyszczącej głowy i równie dużego, miesistego karku. Zniewalająca powłoka zewnętrzna, skutecznie zniewalala niewiasty o cudownie farbowanych blond włosach(obowiązkowo z 10-centymetrowymi odrostami!), w świadczących niezbity dowód ich cnoty -mini spodniczkach i butach na wysokich obcasach , bedących nieodłącznym atrybutem ich inteligencji. Myslało się od dołu, nie od góry.Głowa była całkowicie wyłączona z procesu myślenia. Ona miala za zadanie tylko i wyłącznie wyglądać ,po prostu być, nie wymagano od niej nic innego. Jesli wykraczała poza swe kompetencje, wtedy zostawala surowo karana, spadały na nią szykany, a właściciel nieposłusznej glowy stawał sie pośmiewiskiem. Rodzinę i znajomych posiadacza niesfornej i nieposlusznej głowy, deportowano na Syberię ,zakłuwszy ich wczesniej w kajdany. Władza była zmuszona podejmowac tak zdecydowane ,drastyczne i mogące budzić powszechny sprzeciw środki ostrożnosci. Dobro ogółu ,stawiano ponad dobrem jednostki. Nie można bylo dopuścić do tego , aby niechciany element(tj.głowa mysląca)przedostał się do społeczeństwa i zatruwał go swym jadem od wewnątrz. Głowa myśląca ,wyrastała na wroga publicznego numer jeden i trzeba było niszczyć ją już u zarodka ,żeby nastepnie nie wykluło się z tego coś jeszcze gorszego, co mogloby zniszczyć panujące porządki, zatrząść posadami tak ładnie i zgrabnie ułożonego świata. Józek wzdragał się na samą myśl ,że ktoś móglby użyc swej glowy do tak niecnych czynów i pozbawic jej swej głównej,a mówiąc ścislej- jedynej właściwej funkcji-wyglądania .Jako, że autor jest tylko i wyłącznie zwykłym śmiertelnikiem i zmęczył się tworzeniem józkowego świata, dostał zadyszki, zasapał sie okrutnie i niemiłosiernie, w obawie przed znaczącym pogorszeniem się zdrowia, które może przypłacic życiem, zakończy na tym etapie opis i przystąpi do przybliżenia czytelnikowi osoby głównego bohatera poprzez ukazanie go w zwykłych ,codziennych sytuacjach.

C.D.(być może kiedyś nastąpi)..

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Kiedy umrę, mnie nie chowajcie, tylko prochy me wiatrom oddajcie.  Miast ginąć w nieznanym rzędzie, niech burze poniosą je wszędzie, aż ślad mój waszym się stanie.   Bo kiedy umrę, ja być nie przestanę, tylko wspomnieniem waszym się stanę. Jednym miłym, kochanym, innym znów mniej zrozumianym, a jeszcze gdzie i mocno zgorzkniałym.   Więc zamiast chować, odpust mi dajcie: od nieczułości i bezzrozumienia, od win minionych, czasów straconych, co ich nie dałem, a tak pożądałem. Od bezsilnosci i niezaistnienia niech mnie umyją wiosenne deszcze. I światłograniem w strudze słońca niech się stanę, we wszystkich kolorach, losem rozdanych wzorach, gdzie bywać chciałem, odwagi nie miałem, osiądę teraz skroplonym kurzem. Smugą cienia wam zagram na murze. Ku zadziweniu i dla przebudzenia, dla nowej myśli wskrzeszenia śladem palca na szybie was wzruszę i odpocznę na chwilę waszym przebaczeniem zanim dalej w drogę wyruszę. I żył będę, bo muszę. Tylko odpust mi dajcie.
    • Najwolniej jak się da: pędem.  Przez życie idziemy razem: całkowicie sami.  Cofając się wstecz widzimy przyszłość:  pałęta się gdzieś ze wspomnieniami.  Tuż przy nas kroczy Bóg: widoczny w swej niewidzialnej odsłonie.  A człowiek? Dziś jakoś bardziej w siebie wierzy: w przyciasnej cierniowej koronie ...     
    • Każdy dzień dla mnie to jak łza nad pudełkiem wybrakowanych puzli. Zastanawiam się nad ludzkością, nad tym, z czego wynikła i czego jest rezultatem. Możliwe, że jednak pomyłki. No bo skąd się bierze ten samopowielający wzorzec, gdzie co -nty człowiek na ziemi jest "niedopasowany," " niekompatybilny," nie trafia "na swojego," odstaje od przyjętych norm i "nie ma dla niego miejsca"? Człowiek szuka i nie ma, nie może odnaleźć siebie w kilku miliardach innych poszukujących.  ... Czego? Chciałabym po prostu usiąść kiedyś w barze i zamówić lustro. I niech przysiądzie się do mnie ten, kto zamówił to samo ... (Z tego właśnie powodu z reguły omijam bary.) Wolę śnić o granatowych łabędziach - tylko dlatego, że nie wiem, w jakim kolorze jest antracyt Wolę cofać się do przodu - wiem, dokąd wracają błędy.  Wolę być otwarcie zamknięta - w końcu każdy może podejść i sam sobie otworzyć. Kiedy mijam ludzkość, nigdy się nie rozpoznajemy, nie witamy, nie pytamy o samopoczucie.  Kupiłam dziś belę jedwabiu i właśnie upycham ją do butonierki Boga, który jasno mówi, że "nie szata zdobi człowieka."  Odwracam się, by jeszcze raz na Niego spojrzeć.  Bardzo przystojny.  Podejrzanie ludzki! Kaszmir. Z metra.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Wochen Jesiennie i ten szelest litości niesłyszany odbija się echem.
    • Literatura to jedyna religia, której Dekalog przykazuje kłamstwo w dowolnych konfiguracjach i kontekstach.     
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...