Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

złożenie

pielęgnuje ojciec kwiaty
w milczeniu wody nasienie
rozbija suszę śmierci
podlewa tata życie

pielęgnuje ojciec szafkę
książkę ociera z liter
kałamaż wylewa na kartkę
pielęgnuje tata dzieło

pielęgnuje ojciec syna
uczy pisać, czytać, śpiewać
śpiewa wraz z synem
pielęgnując taty rolę

pielęgnuje ojciec matkę
sunie palcem po oknie
zamyka księżyc romantyczny
w zamku ust, całusów, kopulacji

składa jako ojciec,
nasiona

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Wiersz ukazuje ojca, który jest mniej spotykany w wierszach niż matka. Łamanie lirycznych stereotypów jest ważne, ale proces przebiega złożenie. Sądzę, że ojciec ukazany tu jest właściwie. Jedno votum separatum: winno być: "składa, jako ojciec, nasienie", gdyż "jako ojciec" jest zwyczajnym wtrąceniem, ale to rzecz językowa.

Pozdrawiam - K.A.M.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



niedojżałe... tak to jest pisac o łojcu w podstawuwce...

------------------------------------------
Śmierć - ta to się dopiero żwawo rusza!!!
Opublikowano

sam jestem ojcem! i nie chem żeby muj syn ten wiersz sobie wyczytał bo po- myśli jestem pusty i nie rozwinięty psychologicznie!

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



jeszcse jedno tobie powiem - jak nie umiesz to nie pisz o czyms lepiej posiedź w kąncie albo zagraj w strzelankę kosmiczno i wyładuj śię!!!!
Opublikowano

Dobrze dobrałeś tytuł'Złożenie'
Kałamaż-Kałamarz

Nie powiem ,że przypadł mi do gustu,ale nawet ciekawy
zwłaszcza jak 'pielęgnuje ojciec matkę
sunie palcem po oknie'

Dziwne skojarzenie,no chyba ,że okno było blisko:)
Pozdrawiam milutko

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @andreasTo może zbyt małej wiary jesteś :) lub znasz życie :)) Pozdrawiam:) @Jacek_SuchowiczNa kacu jest wszystko możliwe :) Dziękuję i pozdrawiam:) @LeszczymJuż się pogubiłem:)) Dziękuję i pozdrawiam:)
    • gdy jutro się skończy pojutrze początkiem  
    • @Wędrowiec.1984 No dobra, ale poprzednie moje tłumaczenie, bardziej mi się podoba, jest takie... bardziej poetyckie.  Przy pisaniu świadomość trochę się plącze z wyobraźnią, przynajmniej w moim przypadku tak jest :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      To nie jest splątanie kwantowe, tylko splątanie świadomości.
    • Dawniej każdy poranek pachniał złotem. Słońce wschodziło nad wzgórzami i bez słowa kładło na dachach ciepło, które otulało serca jeszcze przed pierwszą kawą. Ale od jakiegoś czasu coś się zmieniło. Niektórzy mówili, że światło stało się zbyt białe, inni że zbyt blade. Starzy ludzie w wioskach patrzyli na nie z lękiem, dzieci – z obojętnością. A ono wciąż tam było. Na niebie. Zawsze na niebie. I właśnie to było najbardziej niepokojące. „Nie czuć go” – mówiła codziennie staruszka Maja, siadając na swojej drewnianej ławce. „Kiedyś czułam, jak przechodzi przez skórę i dociera do duszy. A teraz… tylko patrzę, ale nie widzę.” Ludzie zaczęli snuć domysły. Czy to przez dymy, które wznosiły się z fabryk po drugiej stronie wzgórz? Czy może przez coś bardziej niewidzialnego? Przez rzeczy, których nie da się zmierzyć – jak strach, obojętność, rozpad miłości? Niektórzy szeptali, że prawdziwe słońce już dawno zgasło. Że to, które świeci teraz, to tylko replika – sztuczna kula światła stworzona przez tych, którzy chcieli kontrolować nie tylko czas, ale i nasze nastroje. „Zamienili nam światło serca na światło technologii” – pisał ktoś na ścianie opuszczonej stacji meteorologicznej. Ale pewnego dnia przyszedł chłopiec. Miał na imię Elian. Pojawił się znikąd, w butach z błota i z patykiem zamiast laski. Nie zadawał pytań. Siadał pod drzewami i mówił do liści, do wiatru, do kamieni. Ludzie uznali go za dziwaka, ale dzieci zaczęły go słuchać. A potem coś się wydarzyło. Pewnego ranka, kiedy Elian stał na wzgórzu, zamknął oczy i rozłożył ramiona. Słońce – blade i nieruchome – zaczęło wypełniać się ciepłem. Powoli, bardzo powoli, niebo poruszyło się z westchnieniem. Jakby przypomniało sobie, że kiedyś umiało kochać. W ciągu kilku dni ludzie zauważyli zmianę. Ptaki zaczęły śpiewać wcześniej, a cienie drzew znowu stały się miękkie. Staruszka Maja płakała z radości: „To ono. Prawdziwe. Wróciło.” Ale Elian powiedział tylko: – Ono nigdy nie zgasło. To my przestaliśmy świecić od środka.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...