Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

zwierzobóstwo
zabłąkane między dobrem a złem

tama
spiętrzająca na sobie
strumień życia

otchłań pod nogami
pustka naokoło

pośród duchów
szuka sprzymierzeńców

duchowiejąc
staje się wszystkim
piszącą wiecznością

Opublikowano

Ładny wiersz.
Dużo już poweidziano o człowieku, także w poezji. Bardzo trudno wymyśłić coś oryginalnego. Na ogół zauważa się, że człowiek to istota mówiąca. Ty podkreślasz, że także pisząca - to już jest dość oryginalne.
"Zwierzobóstwo" - czyżby ten neologizm powstał pod wpływem naszej rozmowy i mojego spostrzeżenia, że człowiek budzi w zwierzętach (np. psach) uczucia religijne? (Byłabym dumna, że na coś Ci się przydałam w poezji). Jak by nie było, podoba mi się ten wyraz.
Cała metaforyka wiersza mi się podoba: jasna, zrozumiała i głęboka.
Ale... nie każde pisanie jest na wieczność. Nawet nie każde uduchowione, niestety. (To tylko taka mała dygresja, dotycząca bardziej moich poglądów niż wiersza).
Pozdrawiam.

Opublikowano

Hmm... Człowiek. Zwierzobóstwo. Dotąd rewelacyjnie. Nazwanie człowieka zwierzobóstwem pozwala na wiele sensownych interpretacji neologizmu.

1. Zwierzęce wcielenie boga - prawda
2. Bóstwo jako doskonałość świata zwierzęcego - w sumie też może prawda, choć nie z punktu widzenia ewolucji
3. istota zbłąkana między instynktami a nakazaniami takiej czy innej wiary/moralności, co mógłby dodatkowo potwierdzać kolejny wers.
4. miejsce na pomysł, który pewnie przyjdzie jeszcze:)

zabłąkane między dobrem a złem
Dalej zaczynają się moje wątpliwości

"otchłań pod nogami
pustka naokoło"

nie wiem czy to opis sytuacji, czy może przedstawienie nowego "bohatera" wiersza., który później:

"pośród duchów
szuka sprzymierzeńców

duchowiejąc
staje się wszystkim
piszącą wiecznością"

Mam nadzieję że ta pierwsza opcja, a powyższy fragment odnosi się do samego człowieka. Jednak tekst nie daje mi tej pewności i to zdecydowanie jest jego wada. A wystarczyło napisać:

"pod nogami ma otchłań
naokoło pustkę"

i wszystko byłoby jasne.

Podoba mi się to rozmydlenie cyklu życia do którego zmierza puenta. Połączenie elementu życia, jakim są dokonywane wybory dobra i zła, strach przed śmiercią i "przednarodzinami" (bo tak odczytuje otchłań i pustkę, w której jesteśmy zamknięci), z wiarą, z duchami i dalej z przechodzeniem w duchowienie. Kolejny neologizm. Kolejny nieostry. Pozostawia pole do interpretacji.

Fajna sprawa z tymi neologizmami. Z tą ich nieostrością, fonotaktyczną dowolnością. Są jak rozstaje dróg w interpretacji. Dobrze że żadna z nich nie jest ślepa. Ciekawe na ile to przypadek, a na ile kunszt.

Opublikowano

Oxyvia.;
człowiek - istota nieznana, zwłaszcza dla człowieka;
Joasiu - mało stoję o to, czy jestem oryginalny; natomiast jak my możemy budzić w zwierzętach uczucia religijne?! jak to sprawdzić, że odmawiają paciorek?...to zwierzęta budzą w nas uczucia religijne; dzięki za czytanie; :) J.S

Oscar Dziki.;
podoba mi się Twoja interpretacja pojęcia "zwierzobóstwa", zwłaszcza jego 4 ujęcie;
rozmycie ostrości między dobrem a złem nieuchronnie prowadzi do braku oparcia nie tylko w porządku świata wynikającego z teodycei, także coraz większe przekonanie, że to co ludzkie jest kruche i wydane nicości osadzając nas jak roślinę tylko w teraźniejszości, bez wiary na zbawienie czy też trwanie poza czasem odbiera aksjologii sens, ukazując człowieka w otchłani kosmicznej nie jako fenomen i podmiot ale jako przedmiot kierowany siłami niezależnymi od niego samego - to wszystko musi stworzyć wrażenie otchłani i pustki w której się poruszamy na ślepo, rządzeni przypadkiem; skąd to widzenie? z portali literackich, na których śmiejemy się z Szatana, a Boga koniecznie piszemy z małej litery, klękając przed Feuerbachem, niczym przed nowym faraonem;

Opublikowano

wesoły grabarz.;
można i tak, czyli wprost, jednoznacznie;
pozdrawiam! :) J.S

dzie wuszka.;
"rozsypuje się", bo jest napisane: "z prochu powstałeś i w proch sie obrócisz..."; przypadkowy podmuch może okazać się wcale nie taki przypadkowy; ale są jeszcze góry i wino, i jest jeszcze dzie wuszka, warto żyć! :) J.S

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




pewnie! ;d
Zatem pytam: czemu nie?


no jak to: czemu nie?
piszę przecież o swojej impresji
w trakcie interpretacji
impresji jednoznacznej

a jak komuś się nasuwa kilka dróg
przynajmniej bitumicznych
tym lepiej

pzd.


ps., nie mówiąc o tym, że Twoje interpretacje nakładają się
przecież na siebie w stopniu znacznym.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Nie zgadzam się z ani jedną Twoją myślą w zacytowanym wywodzie.
Po pierwsze: czy odmawianie paciorka jest przejawem i dowodem uczuć religijnych? Nigdy bym nie pomyślała!
Po drugie: możemy sprawdzić, jakie uczucia mają dla nas zwierzęta podobne do nas (ssaki wyższego rzędu) - obserwując je, pytając i rozumiejąc. Tak samo, jak ludzi.
Po trzecie: zwierzęta budziły uczucia religijne w ludziach pierwotnych (i nadal budzą). Ale nie w nas, niestety.
Po czwarte: nigdy nie istniała ostrość między dobrem a złem, zawsze te oceny mieszały się i przewartościowywały zależnie od okoliczności i punktów widzenia - zawsze były rozmyte i każdy człowiek na nowo tworzył dla siebie swój własny system wartości - nigdy nie było innego świata. I całe szczęście.
Po piąte: jasne, że to, co ludzkie, jest kruche i nie daje żadnej gwarancji na zbawienie, a raczej gwarantuje nicość po śmierci. Człowiek jako człowiek (z ludzką świadomością) nie istnieje poza czasem. To byłby nonsens. Bo gdyby tak było, to po co mielibyśmy umierać? Żylibyśmy wiecznie. Nieprawdaż?
Po szóste: nie każdy się czuje tu jak roślina. Ja nie. Czuję wyraźnie, że moje życie jest zależne przede wszystkim ode mnie, od cech, jakie sama sobie wypracowałam (lub jakich sobie nie wypracowałam). A także - iż życie mojego dziecka zależy też głównie ode mnie: od tego, jakim jestem dla niej wzorem i od tego, jakie cechy pomogę jej w sobie wypracować. Człowiek to nie roślina, hodowana przez Boga w takim kształcie, jakiego On by sobie akurat życzył. Jesteśmy różnorodni (co niekoniecznie oznacza, że gorsi i lepsi).
Po siódme: dlaczego to miałoby odbierać aksjologii sens? Moim zdaniem właśnie ten sens jej nadaje! Powiedz, kto bardziej świadomie wartościuje świat i siebie samego: dziecko, które boi się kary Tatusia i Mamusi oraz walczy o zdobycie Ich pochwały, więc bezkrytycznie postępuje tak, jak Oni uważają za dobre? Czy też człowiek całkowicie wolny, nie wierzący w żadną karę ani nagrodę (za życia ni po śmierci), który po prostu jest dorosły i dojrzał do tego, że CHCE być dobry, bo to nadaje jedyny sens jego istnieniu?
A którym z nich Ty sam jesteś?
Nie, Jacku, zupełnie nie przemawia do mnie Twoja filozofia. Moja jest całkowicie inna, znacznie bardziej wolna i - co za tym idzie - bardziej odpowiedzialna. To nie przed żadnym Wielkim Sędzią odpowiadam za swoje czyny - to przed sobą samą (głównie! - i po to właśnie mam sumienie!) oraz przed innymi Ludźmi.
A jeśli się mylę, to mi to uświadom, proszę. Nie ma ludzi nieomylnych - może źle Cię zrozumiałam? Ale już trzy razy mi się to zdarzyło - takie właśnie rozumienie Twoich wywodów.
Pozdrawiam.
Opublikowano

zwierzobóstwo zabłąkane między dobrem a złem
tama
spiętrzająca na sobie
strumień życia
otchłań pod nogami
pustka naokoło
pośród duchów
szuka sprzymierzeńców
duchowiejąc staje się wszystkim
piszącą wiecznością
Że się nie boisz takisz bzdutów pisać... a szanowni koledzy wychwalają pod niebiosa...
pozdrawiam Jimmy

  • 3 tygodnie później...
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Panie Jacku, bardzo podoba mi się antropologia w wierszu. Zgodnie z nią definicję człowieka zinterpretowałeś w sensie animal rationale. Sposób bycia jest tu (w ontologicznej definicji tego zjawiska) jednak pojęty w sensie bycia czymś obecnym i tylko występującym (w świecie). Przedstawione przez Ciebie "zabłąkanie" nadaje "zwierzobójstwu" charakteru ludzkiego. Wyższym uposażeniem zgodnie z powyższym jest logos, którego sposób bycia pozostaje równie mroczny jak sposób bycia tak zmontowanego bytu. To co zdaje się przemawiać, to tragizm owego "zagubienia". To co odpycha od tekstu to jakby konstrukcja frazeologiczna, której nie da się ominąć.

Inny motyw określenia bycia i istoty człowieka (zarówno w wierszu jak i antropologii tradycyjnej) ma charakter teologiczny, faciamus hominen od imaginen nostram, etc... Wychodząc od tego i przyjmując antyczną definicję, antropologia chrześcijańskiej teologii uzyskuje wykładnię bytu zwanego przez nas człowiekiem. Takowe ujęcie zdaje się przemawiać w wierszu przez użytkowanie "otchłani", "duchowienia". Podobnież jednak jak bycie Boga (o którym wspomniałeś) jest interpretowane ontologicznie za pomocą środków ontologii starożytnej, tak samo rzecz ma się z byciem ens finitum. W epoce nowożytnej chrześcijańska definicja została pozbawiona teologicznego charakteru. Idea "transcendencji" mówiąca, że człowiek jest czymś, co wykracza poza siebie, ma jednak korzenie w dogmatyce chrześcijańskiej. Stąd zgrzyty, których (podobnież jak komunałów i "nadmuchania") nie można uniknąć.

Panie Jacku, przy tym wierszu można odkurzyć niezamierzony ogrom filozofii i wreszcie poruszyć opasłośc beletrystyk. Ale po co? Po to tylko, by poczuć to ziarenko egzystencjalnej soli, szczyptę egzaltowanego tragizmu. Śmieszy mnie ta "pisząca wieczność", ale cenię szereg wcześniejszych argumentów i przesłanek, które zdaje się przemawiają i uciąglają taką tezę, człowieka piszącego. Ale chyba o to szło.
  • 2 lata później...
Opublikowano

Cześć Jacku, wreszcie zalogowałam się na forum i coś dodałam od siebie;P Ale do rzeczy, niezwykły wiersz, niezwykłe porównanie, bardzo mi się podoba. Można osiągnąć znakomity efekt tajemnicy i duchowośćci, wcale nie używając wyszukanych niezrozumiałych słów wprost ze słownika, jak to niektórzy czynią.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @viola arvensis   pychota. pisać tak, może tylko POETKA.   to absolutny majstersztyk balansu między irytacją a nieodpartym pożądaniem uczucia.   z jaką lekkością i jednocześnie głębią opisujesz ten stan, gdy "serdecznie mam cię dosyć, lecz czuję niedosyt" - to idealna definicja zauroczenia.   niesamowita dynamika i genialne zakończenie !!!!!!!   Wiolu. brak mi słów :) Twój wiersz jest fenomenalny :) chciałbym być tym draniem :)    
    • Nie spodziewałam się, że spotkanie z nim po tak długim czasie będzie miało taki właśnie przebieg. Taki właśnie, czyli swobodny - w każdym razie jeśli chodzi o mnie. Nie spodziewałam się tym bardziej, iż miałam żadną pewność, że w ogóle się spotkamy. A jednak spotkaliśmy się.     Gdy go zobaczyłam, wszystko wróciło. Wszystko - tak, wiem, w tym słowie zawrzeć można wszystko właśnie, wliczając w to każde znaczenie, każdą treść- jest jednym z moim ulubionych wyrazów. Tak zatem: wszystko wróciło. To, co czułam do niego wtedy, a dokładniej to, co zaczęłam czuć. Myśli, związane z sytuacją, gdy go zostawiłam. Myśli o nim, które przyszły mi do głowy - i do serca - podczas nieobecności przy nim. W tym te, które pomyślałam i które poczułam w trakcie wyjazdu.     Gdy zobaczyłam go wchodzącego do przestrzeni, w której się znajdowałam - wszystkie one połączyły się we względnie jednolitą całość. Jakby starannie i dokładnie  wymieszanych, ba - w dodatku w miarę precyzyjnie ze sobą połączonych - tamtejszoczasowych myśli i uczuć. Całość jakby gładką, miejscami tylko uwierającą chropowatością tej lub tamtej myśli lub ostrością tamtego bądź tego doznania, wystających poza powierzchnię. Za to ciążacą mi wewnątrz: jednocześnie w umyśle i w sercu. Chociaż, jak już powiedziałam, w potocznym tego słowa znaczeniu, amaterialną. Wiedziałam, że muszę - chcę i potrzebuję! - pozbyć się tego ciężaru. Że jedynym po temu sposobem będzie rozmowa. Rozmowa wyjaśniająca to, co wyjaśnić mu byłam w stanie. Rozmowa, podczas której mogłam powiedzieć mu to, na powiedzenie czego byłam gotowa. Wiedziałam, że nie potrafię wyjaśnić mu wszystkiego. Bo aktóre wyjaśnienia zabrzmią adostatecznie - mało tłumacząc. A nawet gdyby mogły, byłam gotowa na pewien poziom dyskomfortu. Jak bardzo wysoki? A czy mnie to oceniać? Na pewno na tamten czas dla mnie najwyższy z możliwych...    Siedział obok mnie i słuchał. Rozluźniałam się i uspokajałam powoli, najpierw siedząc tuż przy nim, potem opierając się o niego plecami, wreszcie ostrożnie doń przytulając.     Gdy wziął mnie za rękę, nie zaopanowałam. W pewnej chwili, aspodziewanie dla samej siebie - a może jednak spodziewanie? - zaczęłam się zastanawiać, czy nie przyszła pora na wyznanie uczuć. Leciutko zamaskowane, zawoalowane - bo czyż należy wyznawać je wprost? Mimo wewnętrznych ponagleń - myślowosercowych - zdecydowałam się zaczekać do ostatniej chwili.    - Bardzo cię lubię... - szepnęłam mu na odchodnym.       Gdańsk, 5. Listopada 2025
    • @Berenika97   schować i ochronić siebie, w niepewności jutra i poczuciu zagrożenia :(    pięknie i poruszająco napisałaś ! Pozdrawiam serdecznie :)     
    • @viola arvensis @Migrena @Annna2 @tie-break @huzarc jak chcecie możecie mojej siostrze polajkować przechodzi trudny czas. Ucieszy się z serduszek na filmach głównie prezentuje odzież dla seniorów   Ma 56 lat. 
    • @Annna2 @Nata_Kruk Dziękuję. Muszę przyznać, że mam z tym wierszem małą zagwozdkę. Chodzi o stan emocjonalny poety, który z dużym wdziękiem opisuje uroki majowego krajobrazu, by na koniec stwierdzić, że życie już mu się nie podoba i chciałby zostać - dosłownie: "zastrzelony na śmierć". Nie wpadłbym na to. Nasi Romantycy chyba też na to nie wpadli - w każdym razie, nie przypominam sobie takiego konceptu - może ktoś jakiś podobny wiersz zna. Podejrzewam, że Heine objawił to coś specyficznie niemieckiego. Może to był tylko taki niemiecki żart... mam nadzieję, że tak. 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...