Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Spieszyłem na spotkanie z tobą tak, że ruch uliczny był naprawdę. W środkach wyrazu oraz przydomowych ogródkach. Deszcz jest z nami od dwóch tygodni bez mała. Słowo daję, gdyby to był grad na głowę, lecz taki deszcz ściął mnie z nóg. Nie pamiętam, czy zamknąłem księżyc drzwi a teraz nie ma czasu w odgłosach ulicy. Więc narzucam kurtkę, choć tak naprawdę biorę tylko nieprzełkniętą kawę i oddech głęboki jakbym zakładał buty. Ignoruję śnieg, który spadł nam pod nogi osiem godzin temu. Starszy pan na przystanku zwraca mi uwagę, że kaszlę zupełnie jak zwykły człowiek.
- Na pewno przez ten limfatyczny szal zmącony tropikalnym wyżem znad Afryki – dodaje zapominając o jajecznicy na stole i odjeżdżającym tramwaju. Stary rowerzysta.
Kiedy ja przestałem dostawać listy! Pragnę jedynie mówić naprzód zmieniając całokształt, ponieważ nieaktualne adresy powinny umrzeć wraz ze mną. Gdy wciąż pamiętam cię milczącą boso wśród nieznanego szczęścia, tutaj ledwie opisanego.
Powiem.
- Chodźmy do parku.
- Chodźmy – odpowiesz.
I pójdziemy. I tu, i tam. Wędrując w ciemnościach pełni debilnego Księżyca, niczym skrzydła szafy. Purpurowy szał, kiedy wreszcie rozgryzam sprężyny w materacu. Wypełniony obcymi ludźmi płonę a propos ciebie. Czy to nie dziwne słońce, gdy zachodzi cień? Widząc cię w twoich włosach z pamięci przytaczam parzyste równoleżniki. Trzy, cztery. Ale to na nic. Kolejna zmarnowana myśl ląduje na półce zazdrosna o drugą.
- Niepotrzebnie – mówisz pachnąc po swojemu.
Znowu ty. Na imprezie w bloku, na wygiętej huśtawce i na zarwanym tapczanie. Nie muszę pisać listu, byś wiedziała, że nie jestem szaleńcem. Nawet jeśli się zgubię uśmiech zawsze igra z twoimi ustami. Wiatr pierwszy raz od jesieni wieje z północy. Niczym noc na drodze bez pasów. Instynktownie podnoszę oczy szukając błękitu nieba. Pokój się ściemnia. Wychodzimy na ulicę tym ciemniejszą, że pełną drzew. Tymczasem w fazie REMu Napoleon mówi;
„Nie chcę umierać w rajtuzach”
i odchodzi. W góry oraz krajobraz Podbeskidzia jak moje żebra. Próbuję jeszcze powiedzieć „dobranoc” Ale dziś już nie słuchasz. Mimo ognia, mimo lodu sny to jedynie spekulacja. Pomyśleć, że jeszcze niedawno byłaś mi obca, niczym Azja. A teraz już wiesz jednak pytasz retorycznie.
- Dlaczego wspomnienia chodzą po głowie, a na zewnątrz błoto?
- Pociągi wciąż budzą się pod miastem, lecz nikt się nie odważył – powiedziało mi się w myślach.
Pospieszny odsypia pod miastem, niczym dysydent. Z pewną niechęcią, jednak buduję sobie takie analogie. A nóż. Gdy teraz bardziej niż niebo myślę, że to serce we mnie wciąż dopytuję, choć nadzieje już nie moje. Ludzie połączeni maleńkimi zdarzeniami jak szepty w nocy. Śpią licząc dupy, które mogliby mieć, a których nie chcą.
Serce stygnie przy otwartym oknie, niczym szarlotka. Obracam się w żart.
I kocham cię bardziej. Jeszcze dzwonek do drzwi. Zejdź z drogi ku morzu, ku niebu, komu ostatnie pytanie?
„Ty pewnie jesteś bezgłowym dostarczycielem pizzy rodem z Apokalipsy?”
Bo cóż mógłbym ci powiedzieć przed snem?

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Witaj - lubię takie klimaty -  smakuje mi ten wiersz -                                                                                                 Pzdr.
    • Ciekawe, co - szanowny mój Czytelniku - pomyślałeś w pierwszej chwili po przeczytaniu znajdującego się powyżej tytułu. Może odebrałeś stanowiące go słowa poważnie i zacząłeś dobierać umysłem kolejne doń wyrazy? A może przyjąłeś je lekko i postanowiłeś żartobliwie spytać, kim jest ów "powinn"? Kto zacz, cóż za osobnik kryje się za określeniem, użytym - zdawać mogłoby się - w dopełniaczu liczby pojedynczej? Tak czy inaczej - pozwól mi kontynuować. I przyjąć postawę pierwszą z wymienionych.    Kultura powinna przede wszystkim być. Istnieć. I jako będąca czy też istniejąca być rozpowszechniana. Zresztą: czy można - da się w ogóle rozpowszechniać coś, czego nie ma? Innymi słowy: rozkrzewiać brak czegoś konkretnego? Kończąc ten wątek stwierdzę, że można szerzyć brak jako taki - przykładowo, wycinając drzewa w lesie. Który to brak, powodowany wycinką, stanowi, spojrzawszy z drugiej strony, wkraczanie w podrzewną sferę przestrzeni. Wracam do kultury.     Mamy ją. Jest. Istnieje. Co dalej?     Poziomy - kultura niższa i kultura wyższa. Podział stworzony - a jakże! - przez reprezentantów tej drugiej. Z, nie tylko teoretycznym, założeniem pewnego szacunku; żywionego i okazywanego przynajmniej do momentu, gdy jest go za co żywić i za co okazywać reprezentantom tej pierwszej. Dlaczego wymieniłem je w takiej kolejności? Bo czy nie jest tak, że kultura wyższa wyrasta z niższej? Ot, gdzieś - w odległej mniej albo bardziej przestrzeni od tu i kiedyś - w odległym mniej albo bardziej od teraz - egzystujący przedstawiciel tejże pomyślał i uznał: Czas na zmianę postawy. Na zaprzestanie pewnych zachowań. Od teraz to a to będę - będziemy - robić inaczej. Lepiej, czyli bardziej kulturalnie. Poczynając od staranności w mowie. I w piśmie, jeżeli wspomniany właśnie przedstawiciel kultury niższej piśmiennym był. Czy jednak fakt ten czyni kulturę niższą ważniejszą od wyższej? Bynajmniej.     Dzieje się także wpływ kultury wyższej na niższą, a dokładniej przedstawicieli - tu odwróciłem uprzednią kolejność - pierwszej na przedstawicieli drugiej. Wpływ rozwijający. Tym samym swoista ważniejszość  apostrzeżenie przenosi się do sfery osób wyższego poziomu. Przy okazji "słowne", dosłownie i nie - zwrócenie uwagi na fakt nieistnienia w polszczyźnie wysokokulturowego odpowiednika słowa "prostak".  Z wyrazem "cham" sytuacja jest przeciwstawna: tu na przysłowiową drugą szalę język polski położył swoim użytkownikom "pana". Który to wyraz oczywiście istotowo związany jest także ze majątkowym statusem obu przed chwilą przeciwstawionych.    Co jeszcze kultura powinna? Łączyć, co czyni tak zwany "międzykulturowy dialog" wskazanym, ba! pożądanym - z poziomu wzajemnych zrozumienia i szacunku. A przynajmniej z poziomu tolerancji, chociaż akceptacja byłaby jeszcze milej widzianą. Pytanie o rzeczywistą możliwość tegoż jest pytaniem o poziom - niższy bądź wyższy - osób do owego dialogu stających lub też osób ów dialog podejmujących. Pominę tu oczywistość konieczności reprezentowania wyższego przez obie te osoby.    A skoro podjąłem już temat stawianych - ogólnie pojętej kulturze - wymagań,  zaznaczę, że połączenia materialnych przejawów kultur konkretnych narodów mogą znajdować uznanie. A może nawet sprawiać interesujące wrażenie...       Kartuzy, 17. Listopada 2025

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Witaj - w domu w którym mieszkam jest strych gdzie żona zimową porą wiesza pościel - twój wiersz to prawda oczywista o tym miejscu -                                                                                       Pzdr. serdecznie.
    • Ile pan, Iga, wie, że i wagina Peli? Atoli pan, Iga, wie, że i ...
    • @Rafael Marius Przypuszczam, że Młodzi za bardzo chcą być fajni i jacyś, a to nie po drodze z carpe diem i afirmacją.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...