Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

bo widzisz - nie warto zatracić
równowagi myśli między dotykiem
a słowem – był. tak po prostu

wystarczy kilka małych ukłuć*
by dostrzec uwagi

na marginesie

nieważne dokąd pójdę


..............................................
*tytuł obrazu Fridy Kahlo

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Do "coś" reszta pomiędzy:)
Bolesny slogan? A jaki niby ma być: http://cgfa.dotsrc.org/kahlo/p-kahlo13.htm

Brzydkie kaczątko wyrośnie na pięknego łabędzia, kiedyś.
A grafomańskie, bo ja analfabetka;
pozdr./V.
Opublikowano

O, wreszcie coś na dobry poranek - dobry wiersz plus powrót Bartosza.
Marian zwrócił uwagę na coś, co może mieć uzasadnienie w celowości kompozycji. Może nie znaczy musi, ale zwrócił bym też uwagę, że to sztandarowy i sztampowy wers umieszczony jest na marginesie, czyli w pewnym sensie - gdzieś dalej. I może tutaj o to chodziło.
Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



np. : "depiluj łono sama bo inni mogą być mniej delikatni"

lub

"umierając zawsze zostawiamy samotnych"

bądź

"umierając nie ma komu podać ręki"

albo

"samotność poznajemy umierając"

ewentualnie

"zawsze samotność zostaje na końcu"

wszystko tylko nie treść wytarta,
dając tak znaną myśl odbierasz utworowi oryginalność rezygnujesz z kawałka samej siebie
bo ta myśl jest na tyle wyraźna, że przykuwa uwagę najbardziej z całości,
więc to co trafia do wrażliwości czytelnika nie jest twoje a czyjeś tam,
a nam ludziom piszącym, chyba nie o to chodzi ....
Opublikowano

ja nie wiem, Miłko, skąd bierzesz tłumaczenia tytułów obrazów Kahlo,
ale w porządnych albumach :P
nie znajdziesz żadnych ukłuć - tylko: "Ledwo ją drasnąłem" -
takie słowa padły z ust wieśniaka-zabójcy w sądzie,
ale o tym zapewne doskonale wiesz. wiersz - być może

:P/jurek ogórek

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



na marginesach przeważnie są adnotacje "służbowe" lub myśli własne (ewentualnie wyobrażenie piersi pani profesor) w tym przypadku (opieram się już o opisany obraz)
myśli zawarte gdzieś z boku, na marginesie, czy za ramą obrazu powinny być mocno prywatne
można rzec takie ciche zapiski, komentarze do tragedi, a taki tekst jest jak krzyk,
tłumi wszystko co w środku, a tak być nie powinno,
to to samo co w wierszu napisać "śpieszmy się kochać ludzi bo tak szybko odchodzą"
przecież umieszczanie takich myśli pod swoimi (a ten utwór jest dobry)
czyni nam sprawę przerysowaną, a to ni komu nie służy ...
Opublikowano

Marianie, ależ rozumiem Cię doskonale:)
Tylko to właśnie taki tłumiony krzyk, obraz jest tylko nawiązaniem a margines /nie-społeczny/
jest przytarty znaczeniem. Umierać można na wiele sposobów a śmierć różne formy przybiera, niekoniecznie fizyczne. Zawsze jesteś w tym samotny, nie sam ale samotny. Taki drobiazg, na marginesie a jak boli - banał.
Uwagi Twoje - jak najbardziej cenne, zachowam na przyszłość

serdecznie/V.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



nooo nie wiem wuszko, mnie tu nie patos ino zaciśnięty ryk ropaczy; ale pomyślę jeszcze, jeszcze przetrawię - jakoś się już przyzwyczaiłam do tego wyświechtanego sloganu;p
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Dziękuję, Agato, to bardzo miłe.
Mam nadzieję, że się jeszcze nie przejadły, bo z żartu wyszło kilka tworów i ciągle coś nowego Nastka mi serwuje;)

serdecznie/V.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Piękne ciało  Morze wspomnień    Ostatni pocałunek  Chłód jesieni    Jej nagie piersi  Prezent od Boga     
    • @Kwiatuszek ostatnio sypiam na podłodze i tak mi dobrze, kołderka nie to, co koc.
    • Pamiętasz to moje nocne misterium? Wtedy, kiedy płonące świece wzniecały poblask jaskrawy. Skrzydlate momenty na suficie, na płaszczyznach porzuconych rzeczy. Teraz już wiem, że ta moja próba przejścia przez ścianę miała na celu dosięgnąć gwiazdy, kiedy stałem w kącie pokoju, przywierając ustami do zimnego tynku.   Szeptałem. Recytowałem słowa tajemne.   Wtedy. I wtedy…   Za oknami szeleściły liście oschłej topoli, kasztanu… Za oknami otwartymi na przestrzał. W ogromnym przeciągu, co się wspinał z krzykiem po ornamentach tapet..   I byłem blisko zrozumienia. I byłem blisko… Blask olśniewał mnie coraz większy. Ten migoczący blask nieznanej natury.   Wiesz... Nie. Nic nie wiesz.   Bo i co masz wiedzieć? Wtedy, kiedy czekałaś długo na nic. Na dworcu, tuż po odjeździe ostatniego pociągu. Czekałaś na mnie. Wiatr zakręcał i gwizdał. I tak jak teraz tarmosił poluzowanymi blachami parapetów. Zacinały ostre krople deszczu…   Z megafonów płynęły enigmatyczne dźwięki jakiejś nadawanej nie wiadomo skąd transmisji.   To nadaje wciąż sygnał. To wysyła w eter zaszyfrowaną wiadomość, której sensu nie sposób zrozumieć. Wtedy i teraz. Tylko, że wtedy nie przyszło nam to do głowy. Nam? Przecież nie ma nas. I chyba nigdy nie było…   A jeśli byliśmy, to tylko we śnie. Razem, gdzieś trzymając się za ręce. Raz. Jeden, jedyny. Albo i niezliczoną ilość razy.   Wiatr szeleści liśćmi topoli. Teraz, kiedy jest bardzo zimno. Skrzypią konary. A więc to już tak późno? Nocne obrazy jak dym z łęciny płyną…   Nie. To już przecież było poprzednim razem. W innym życiu, w innym wierszu… Bądź w innym...   A teraz?   Co z nami będzie? Jeśli w ogóle cokolwiek było.   Światłość wiekuista przemierza otchłań czasu. Wieczność całą. I wywija się z gałęzi topoli księżycowym sierpem.   I ten szelest skrzydlaty wznieca kurz, ten śpiew słowiczy. Aż wzrusza czarną sadzę w kominie, przysiadając na krawędziach pustych krzeseł jak jakiś zbłąkany kaznodzieja. Jak ten blask na dębowych klepkach podłogi. Na fornirze szafy. Na lakierze...   Na jawie? We śnie? Coś pomiędzy…   Coś jak kształt jakiś spętany cieniem mojej własnej ręki, kiedy się przebudzam, otwierając zlepione maligną oczy, próbując to pochwycić w jakimś nagłym przypływie zadziwienia.   Nie. Nie przebudzam się wcale. Przecież ja nie śpię. Spójrz! Mam otwarte oczy!   I nigdy nie spałem. Podczas gdy ty, śpisz snem twardym jak przydrożny kamień. Omszony...   Jeśli w ogóle tu jesteś. Jeśli w ogóle tu kiedykolwiek byłaś.   Co z nami będzie?   Albowiem pęd ten rozwiewa włosy. Czyni bruzdy w skibach mokrej ziemi.   Widzisz?   Jaskółki wznoszą się do nieba. Wychodzą naprzeciw tej łunie coraz większej.   Jeśli uderzy w nas świetlista rozpacz zapomnienia, czy będziemy jeszcze?   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-08-27)        
    • @poezje_krzyczane Dziękuję za pamięć. Tylko tutaj niczego nie ma. Po prawej stronie Twojego postu masz trzy kropki - kliknij tam - następnie w 'usuń' Ja tego nie mogę zrobić, bo to Twój post.
    • Leśmian - Oczy w niebiosach" width="200" data-embed-src="https://www.youtube-nocookie.com/embed/lRCa7uo021U?feature=oembed"> https: //youtu.be/lRCa7uo021U
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...