Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Tęsknota


Rekomendowane odpowiedzi

Lilianno, Tobie także dziękuję serdecznie za piękny, nastrojowy wiersz. Czuje się w nim tę noc, upał, gorące pragnienia miłości, bliskości, utulenia, ukojenia...
I dzięki za osobistą dedykację w pierwszym wersie, i za życzenia - ale dlaczego mam się obudzić z marzeń i z tęsknoty miłości? To by znaczyło zamienienie się w kołek drewna, taki z płotu, po którym wije się powój. On jest żywy, a kołki martwe i głupie - jak kołki. Nie chcę być taka, nie chcę, nawet kiedy życie boli.
A ja Ci życzę, żebyś nigdy nie wyzbył się marzeń i gotowości do kochania, i swojej wyjątkowo żywej, barwnej, dynamicznej jak jawa, ale i fantastycznej jak baśnie - WYOBRAŹNI. To jest Twój wielki skarb, nie każdy ma taki dar.
Czy nie malujesz przypadkiem?

PS. Od niemal miesiąca mam napisany wiersz, który powstał pod wpływem Twojego utworu pt. "Nadobna materialistka". Mój wiersz jest drugą stroną medalu, spojrzeniem kobiety na ten problem. Wkleję go tu, kiedy uznam, że już odleżał swoje i "dojrzał". Nosi tytuł: "Kopciuszek i królewicze". Nie omieszkam napisać pod tytułem, kto mnie zainspirował.

Salve!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 59
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Sokratexie, nie nadążam Ci dziękować! Naprawdę jesteś kochany!
Wieloznacznie? Tak, ale chyba Cię dobrze rozumiem. Ty po prostu znacznie lepiej napisałeś to, co ja próbowałam wyrazić w tej letniej "Tęsknocie" i w swojej "Samotności motyla". Wierzę, że teraz ten wiersz napisałeś specjalnie dla mnie. I widzę, że w takim razie naprawdę wziąłeś sobie do serca moje nieudolne słowa - widzę, że naprawdę mnie rozumiesz.
Nikt przed Tobą nie napisał dla mnie wiersza, nigdy (chyba już Ci to kiedyś mówiłam?). Acha, żeby nie skłamać: owszem, pisywała dla mnie wiersze najkochańsza, najbliższa mi osoba na ziemi - moja córeczka. I teraz Ty.
Dziękuję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Joanno, wybacz, że pominęłam Cię w kolejnym odpisywaniu. Przeczytałam Twój komentarz, ale muszę się do niego ustosunkować w spokoju myśli i ducha, a inne posty mnie nagrzały i po prostu nie mogłam czekać z odpisaniem na nie, bo jestem z natury impulsywną wariatką (choć na ogół niegroźną). ;-)
Dzięki za pochwałę wierszyka, mam nadzieję, że szczerą w tym samym stopniu, co uwagi? Bardzo się cieszę.
Teraz tak. Jeśli chodzi o zaczynanie wersów (a niekoniecznie zdań) od powtarzających się spójników: "a" oraz "i", muszę powiedzieć, że czasem lubię taki styl i stosuję go nieprzypadkowo. Tutaj chciałam podkreślić w ten sposób podekscytowanie peelki wyjazdem, latem, marzeniami o przygodach, o miłości, o tym, co ją może czekać na szlaku. Zauwa.ż, że ludzie często tak właśnie wyrażają swoją ekscytację: częstym rozpoczynaniem zdania lub frazy spójnikiem "a" lub "i".
Czy tu akurat ten zabieg jest trafiony? Trudno mi ocenić obiektywnie. Jeśli jeszcze ktoś mi napisze, że mu się to nie podoba (a nikt nie napisze, żeby tak zostawić), to zmienię.
Masz rację z tymi burzami - były zbyt osamotnione w swoim wyrazie. Ale burzany nie to znaczą, co trzeba tutaj, poza tym załamywałyby mi rytm. Dlatego zmieniłam maki na skwary. Lepiej teraz? A może Ty masz lepszy pomysł? (Oczywiście nie zmieniający sensu).
Masz rację też co do frazesu: "pod ręce". Nawet, kiedy idzie się całą bandą, długim szeregiem - to idzie się pod rekę, a nie pod ręce. Wobec tego zmieniłam na: "za ręce" (bo to mi nie psuje rymu, a znaczenie to samo dla wiersza).
Powój może za często występuje, chociaż jest tu głównym - że tak powiem - peelem. Pomyślę nad tym. Nie wiem, czy umiem to zmienić, tak, żeby pozostał sens i nastrój. Zobaczę.
Dziękuję Ci bardzo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



A Lilianna? Zapomniałaś o Liliannie. A przed chwilą dołączył jeszcze Michał - sam nie potrafi
za bardzo pisać, to chociaż podsuwa pomysły. Ten o landrynkach - pycha!

Pozdrawiam.
Nie, nie zapomniałam o Liliannie, absolutnie. Liliannie też podziękowałam - osobno, co widać powyżej, więc po prostu już tego nie powtarzałam w odpowiedzi do Ciebie. Lilianna też mnie bardzo ucieszył i rozczulił.
Ale wcześniej - przed Tobą - pisywała dla mnie wiersze tylko moja córeczka.
Michałowi też dziękuję - przepycha!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Świetne haiku dla Michała! Widzę, że i on Cię inspiruje? I to - by tak rzec - bardzo adekwatnie do jego liryczności osobistej. ;-)

Ale ja nie chcę. Takie badziewie to lewą stopą pisuje w sekundę, szczególnie, że to nie jest żadne "haiku". Inspirować też nie chcę, ogólnie dążę do rozbicia waszego układu wylewności czyli wypowiadam krytyczną wojnę.
Tu i teraz.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



To mój przyjaciel, któremu słoń nadepnął na ucho.
Kiedyś poszedł do Filharmonii na jakiś koncert, bo jak to bywa,
poznał dziewczynę, utalentowaną skrzypaczkę.
No i jak, przeżyłeś to jakoś? - wypytywałem go po wszystkim.
Tak - odpowiedział. Zresztą i tak, nie wiem czemu przez godzinę
ci w tych frakach stroili tylko instrumenty? W końcu ludzie wstali z miejsc
i zaczęli głośno klaskać bo mieli dość, a choć tamci kałniali się przepraszając
i ze dwa razy próbowali werszcie coś zagrać - na tym się skończyło.


Pozdrawiam.

I co z tą skrzypaczką było dalej?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Ale ja nie chcę. Takie badziewie to lewą stopą pisuje w sekundę, szczególnie, że to nie jest żadne "haiku". Inspirować też nie chcę, ogólnie dążę do rozbicia waszego układu wylewności czyli wypowiadam krytyczną wojnę.
Tu i teraz.

Haiku to nie jest. Ale wiersz jak się patrzy, z kilkoma interpretacjami
na temat których można napisać kolejne wiersze. Sam Białoszewski tak
pisał, jeszcze raz dzięki za pomysł.

Pozdrawiam.

Sam Białoszewski, no, no no...
Dobrze, że w tych czasach nie żył, bo tutaj by krzywak go gnoił, Sokratex pisał, że "przepiękne, cudowne, śliczne,ja sam tak pisuje, zresztą ja pisujejak Mickiewicz i Słowacki i Szekspir i Petrarka do kupy wzięci " i na koniec zwariował by chłop.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wojna między Sokratesem w stylu Mickiewicza, i krzywakiem w stylu Słowackiego...
P.S, niewiedziałem Michale że jesteś aż tak wylewny, równasz się ze czteroma poemami wszechczasów, toż odbieranie mi zaszczytów i prawa do pierwszeństwa poetyckiego na tym świecie!(nie jestem pokorą)
pzod

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Na dodatek pisuję też haiku, i to często ilustrowane graficznym układem liter
choć w polskim języku to bardzo trudne. To może coś a`la tego słonia,
bo widzę, że nie zrozumiałeś prozy:


co za kolacja!
amant ucieka oknem
p
o
m
a
k
a
r
o
n
i
e



Pozdrawiam.

No tak, tak, a Janka, moja koleżanka napisała też pięknie

"jeśli chłopak nie ma wzwoda
kopnij w dupę tego wrzoda"

Traktując błąd odmianowy jako neologizm, można zauważyć jak pięknie i ślicznie połączyła sens wrzodu i dupy odnosząc się do powiedzenia "jak wrzód na dupie", co jest ukrytą treścią tej cudownej miniaturki. Do tego dochodzi doskonały rym.
I powiem Ci też, że jak zobaczyłem to arcydzieło liryzmu, to tak jej dziękowałem, że aż musiała mi śliniaka założyć i od tamtej pory nie mogę do niej przychodzić, a szkoda, bo podobno napiała części drugą.
Smutne, prawda?
Weź ten pomysł i napisz kolejne arcydzieło.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Świetne haiku dla Michała! Widzę, że i on Cię inspiruje? I to - by tak rzec - bardzo adekwatnie do jego liryczności osobistej. ;-)

Ale ja nie chcę. Takie badziewie to lewą stopą pisuje w sekundę, szczególnie, że to nie jest żadne "haiku". Inspirować też nie chcę, ogólnie dążę do rozbicia waszego układu wylewności czyli wypowiadam krytyczną wojnę.
Tu i teraz.
Nic z tego. Nasz układ wylewności jest nierozbijalny. Można najwyżej rozbić się o niego.
Wydawało mi się, że krytyczną (dla Ciebie) wojnę toś Ty już dawno z nami zaczął i nawet pokaźną ilość bitew już zdążyłeś przegrać. Nawet nie zauważyłeś, co?
Nie chcesz być inspiracją dla takich wierszy Sokratexa jak ten? Przecież to świetna odpowiedź na Twoją uwagę o landrynkach! I napisany językiem siermiężnym, prostym, dosadnym, jakiego Ty używasz i jaki chyba jest zrozumiały dla Ciebie? Spróbuj go zinterpretować: może jednak umiesz wytłumaczyć filozoficznie sens istnienia landrynek?
Nawiasem: wiem, że nie jest to klasyczne haiku. Ale i japońskie haiku nie zawsze trzyma się sztywnych reguł. W potocznej świadomości wyraz "haiku" oznacza najmniejsze miniaturki poetyckie (do siedmiu krótkich, nierymowanych wersów).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



No tak, tak, a Janka, moja koleżanka napisała też pięknie

"jeśli chłopak nie ma wzwoda
kopnij w dupę tego wrzoda"

Traktując błąd odmianowy jako neologizm, można zauważyć jak pięknie i ślicznie połączyła sens wrzodu i dupy odnosząc się do powiedzenia "jak wrzód na dupie", co jest ukrytą treścią tej cudownej miniaturki. Do tego dochodzi doskonały rym.
I powiem Ci też, że jak zobaczyłem to arcydzieło liryzmu, to tak jej dziękowałem, że aż musiała mi śliniaka założyć i od tamtej pory nie mogę do niej przychodzić, a szkoda, bo podobno napiała części drugą.
Smutne, prawda?
Weź ten pomysł i napisz kolejne arcydzieło.

Tak, ale tekst Twojej koleżanki to stwierdzonko, nawet nie proza.
Mój to cały obraz namalowany zaledwie kilkoma pocięgnięciami słów.
Czy często bywasz tak tępy o tej porze? :) Zatem:

Dobranoc.

Yhy, proza, co się rymuje.
Powiedzonko.
Yhy.
Moja koleżanka powiedziała, żebyś się pocałował w (zapomniałem już gdzie, ale jesteś domyślny, to złapiesz)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Ale ja nie chcę. Takie badziewie to lewą stopą pisuje w sekundę, szczególnie, że to nie jest żadne "haiku". Inspirować też nie chcę, ogólnie dążę do rozbicia waszego układu wylewności czyli wypowiadam krytyczną wojnę.
Tu i teraz.
Nic z tego. Nasz układ wylewności jest nierozbijalny. Można najwyżej rozbić się o niego.
Wydawało mi się, że krytyczną (dla Ciebie) wojnę toś Ty już dawno z nami zaczął i nawet pokaźną ilość bitew już zdążyłeś przegrać. Nawet nie zauważyłeś, co?
Nie chcesz być inspiracją dla takich wierszy Sokratexa jak ten? Przecież to świetna odpowiedź na Twoją uwagę o landrynkach! I napisany językiem siermiężnym, prostym, dosadnym, jakiego Ty używasz i jaki chyba jest zrozumiały dla Ciebie? Spróbuj go zinterpretować: może jednak umiesz wytłumaczyć filozoficznie sens istnienia landrynek?
Nawiasem: wiem, że nie jest to klasyczne haiku. Ale i japońskie haiku nie zawsze trzyma się sztywnych reguł. W potocznej świadomości wyraz "haiku" oznacza najmniejsze miniaturki poetyckie (do siedmiu krótkich, nierymowanych wersów).

E tam, na pewno trochę wam głupio, jak piszecie o kupach, że to piękne wiersze. Ale się nie przyznajecie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Kochani, nie dajmy się zwariować, uznałem za dziwne poruszanie przez Ciebie kwestii tak osobistych na forum. A, jak już zostało powiedziane miliony razy, jak coś zamieszczasz na forum, to bierz pod uwagę, że każdy to może przeczytać i skomentować. Absurd jeden wielki.
A nie ukrywam, że fragment "I niech Pan nie będzie tak strasznie zazdrosny, że Jacek Sojan mnie odwiedził. Niech już przynajmniej jemu więcej Pan nie dokucza. Do niczego między nami nie doszło - trochę mnie rozbawił. Po pierwsze z powodu niepotrzebnego ekshibicjonizmu, po drugie jak wyobraziłem sobie Bezeta pałającego zazdrością i wkurzonego na Jacka :D

Po otrzymanym PW wnioskuje, że tajemniczy KTOŚ uznał mnie znowu za buca, tylko dlatego, że zareagowałem śmiechem na takie wyznania na forum. ABSURD.

Więc jeżeli nie chcecie mi dawać klapsów, to nie zostawiajcie włączonego żelazka w moim kojcu, rozumiemy się Mamo? :]


ps., zdaję sobie sprawę, że mogłem kogoś urazić, jeżeli to zrobiłem - sorry, ale z drugiej strony, jak już mówiłem: skoro to takie poważne, intymne, i budządze takie emocje, to po jasną cholerę pisać o tym w komentarzach pod wierszem.


pzd.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • - To zapał; za to kota złap. - Azot?                     Kota but, tu bat - 'ok.            Azo, kot i kogut tu. Go... kito - koza.                Natala; kotku, tu kto kala tan?    
    • Stojąc nad spokojną wodą, spoglądamy w kierunku oddalających się deszczowych chmur, gdy za nami zachodzi słońce następnego dnia mozołu nad życiem doczesnym.   Widzimy tęczę poniżej waniliowo brunatnych spodów chmur oświetlanych jakimś dziwnym złotym blaskiem zza pleców, na tle granatowego nieba.   Wszystko wydaje się zalane jakby ciepłem i światłością, kontrastem tego co było i co nastąpi.   Tego, czego tak poszukujemy wędrując pomiędzy barwami życia.   Właśnie tak patrząc i szukając opadamy już z sił, skalani bezradnością.   Prawdę mówiąc ileż można się katować i mordować by tę syzyfową pracę doprowadzić do końca i poczuć, że znowu trzeba będzie zacząć   Zacząć następny dzień, obładowany kolejnym ciężarem. Ciężarem bezskutecznych prób wzajemnego zrozumienia. Ciężarem bezskutecznych prób wypowiedzenia tego, co leży na sercu. Jedno i drugie nigdy nie zostało ustanowione, ni usłyszane.   Może byłoby lekko po prostu udawać, wypić razem kawę czy herbatę. Rytualnie odmówić pacierz przed zbawicielami samotności Rytualnie wejść do łóżka i odbyć cowieczorne bębnienie ciał   Może byłoby ani to lekko, ani to ciężko zacząć studia z przykazania matki i ojca. Popołudniami zasiąść przy tytule magistra nad telewizyjnymi bujdami posolonymi zawiłościami z zaskoczeniami. Popołudniami zasiąść przy szachach i łamigłówkach z nadzieją, że uznanie innych da nam moc władcy Eterni.   Może byłoby pikantnie zjeść trochę boczku, karkóweczkę; przyjarać wielbłądkiem lub pobawić się z Marysią. Cmoknąć wujka Janusza czerwonymi, niespełnionymi od namiętności ustami Grażynki. Cmoknąć obrazek Jezuska, który powędrował do zeszytu 10-latka podczas noworocznej kolędy.   Nie mówmy o bólu, to takie passe.. teraz mówimy już wprost o chorobach i niedoli. O demencji starości, gdy człowiek nie może zapomnieć o tym, jak będąc dzieckiem robił w majtki O demencji starości, gdy człowiek nie może przypomnieć sobie o tym, jak będąc w kwiecie wieku bawił się drogimi zabawkami   Gadane, gadane, gadane całe życie przerobione.   Może najmniej myśleć musi ten, który myśleć nie musi.. oczywiste Może najmniej spożywać musi ten, który spożywać nie musi.. oczywiste Może najmniej cierpieć musi ten, który cierpień nie rozumie no cóż, chyba nie trafiłem tutaj z sensem i z rytmu wybiłem tę pieśń. Praca nie jest pracą dla kogoś, kto się jej wyuczył i wykonuje ją bez zastanowienia Umysł przydymiony nie przejmuje się konsekwencjami nieprawidłowości, w które wpadł a jazda na ostro przypomina co najwyżej bieganie dzikiego wieprza po zagrodzie.   Nie ma ciężarów i nie jest lekko właściwie wszystko jest w stanie nieważkości; grawitacja bawi się udając istnienie. Względne, bowiem cóż istnieje?   Szczęśliwy ten, który nie wie czym jest szczęście. Radosny ten, który nie wie, czym jest radość. Przejrzał ten, który nigdy niczego nie widział. Mądry ten, który nie wie, czym jest wiedza. Uznany ten, który nie wie, czym jest uznanie. Odważny ten, który nie wie, czym jest odwaga. Sprawiedliwy ten, który nie wie, czym jest sprawiedliwość. Prawdomówny ten, który nie wie, czym jest prawda. Zbawiony ten, który nie wie czym jest zbawienie. Poznał Boga ten, który nie wie kim jest Bóg. Żywy ten, który nie wie czym jest życie.   Wiara w tym, który nie wie, czym jest wiara. Nadzieja w tym, który nie wie, czym jest nadzieja.   Nie ma go ani tu, ani tam. Nie ma go ani jutro, ani dziś.   Jak wiatr przeminął już, bowiem nie ma ni czasu, ni przestrzeni. Wszystko jest tym czym jest i czym nigdy nie było.   Taka w swojej istocie jest śmierć a skoro w ogóle jest śmierć nie ma miłości.     Tak właśnie kończy się jesień zmiana jest tym, co jest stałe zmiana jaźni w nicość.   Żadne teorie nie odpowiedzą na żadne pytanie jesteśmy w kropce i nie ma wyjścia Czarna dziura - mówiąc potocznie przemieniła się w więzienie niczym czeluść cyklu życia i śmierci zabezpieczona męskim orgazmem zapieczętowana wytryskiem nasienia i wchłonięciem plemnika przez kobiece jajeczko   Chociaż w sumie.. mamy metody, by i to powstrzymać. Spirala domaciczna - spiralą wyginającego ludzkiego gatunku jest w dwóch kierunkach biegnącą. Tak właśnie jest lżej, czyż nie?   Niektórzy twierdzą, że wiemy o świecie dużo ale znajomość praw nie jest wiedzą, co najwyżej, właśnie - znajomością praw. To co się wydarzyło... to, co się wydarzy... Wszystko wyjaśni determinizm, pomimo i tak nieistotnych anomalii na poziomie kwantowym Bo któż je ogarnie?   Więc wędruj przez życie i nie daj się znieść prądom wmawianego sensu. Korzystaj ze wszystkiego, bo przecież z czego miałbyś nie korzystać, a cóż masz do stracenia? Wiatr w polu.   A na końcu? Cóż, będzie ciekawie! Bowiem.. przecież, jak to wszyscy lubimy sobie śpiewać: "wesołe jest życie staruszka". A jeśli nie masz na to wszystko ochoty? Cóż, każdy znajduje swoje drzwi, bo jak to bywa mało kto zna słowa Królowej Popu: "you will find the gate that's open even though your spirit's broken".   Skrajności. Kiedy jeszcze kochałem i myślałem, że jestem kochany miałem ksywkę na portalu o poezji SkrajSkraj   Zwiastun tego czym stanie się ta miłość która nigdy przecież miłością nie była.   Lecz teraz cieszę się bardzo, że po tej całej burzy przyszło mi poznać pierwsze słowa wypowiedziane przy założeniu świata, których treść ukryta jest w literach powyżej. Słowa, których nikomu nie zdradzę, bo czeka mnie za nie tylko zdrada.   I znam te, które wybrzmiewały wcześniej i wybrzmiewać będą już zawsze. Słowa, których nikomu nie zdradzę, bo czeka mnie za nie tylko wzajemność.
    • Raz co udał; koparka, kra, pokładu oczar.  
    • I korki załadował; zła woda - łazi... kroki.    
    • @iwonaroma Nie stosuję przykrywek, chyba, że na garnki. Tak, mi się należy tyle tylko, żeby włączyć PH, gdy już nie daję rady - i to rzeczywiście jest ironia; ironia tego wspaniałego, kochającego świata. Właściwie to już podchodzi pod sarkazm, bo przecież jak można reprezentować sobą skrajności i paradoksy, o których tutaj piszę? Pytanie retoryczne.   Ale mam plan, który pełznie, a za kilka chwil opublikuję jego kolejną cegiełkę.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...