Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

niedorzeczność dwuznacznosci


Rekomendowane odpowiedzi

a nawet nie wiesz
nie wiesz
gdzie i komu
pisze wiatr na murach
czyja sie znalazła komóra
skąd spada lis
na norę
dzięcioła
o dafne dafne
pędzi przed siebie w zapomnienu
nie zna dnia ni adresu
lecz goni
zaślepiona nienawiścią do ziemniaków
które rosną na złość prawom fizyki
rosną do dołu
i świdruja glebę swymi korzeniami
a gleba krzyczy
przestańcie przestańcie!
umrę umrę!
dajcie mi wody wody
woda została podana
a gleba krzyczy
ta woda jest twarda
nie napiję się nie napiję
daj mi lodu
a potem krzynknij
nie jedz on jest zaklęty zaklęty
ten lód jest pełen gniewu
pradawnych głupców
którzy robią odwierty w swych przedpokojach pokojach
szukając ropy naftowej
lecz nie znajdą jej
i zginą na pohybel
pohyyyybeeeeel

***
słuhaaam Cie słuhaaaaaam
nadstawiam uszu
i nasłuhuję
aby poznać Twe objawienia
które nie myją nóg
i śmierdzi im z uszu
mieszkają w rzeszowie
i nie wiedzą co to inteligencja
są głupi
i piszą makaronem
na ogniu
morze ognia i rozlanej oliwy
z oliwek
sadzonych
podczas podczas
podczas przypływu
kiedy moc planety ziemia jest olbrzymia
i pszesłania oblicze wszechświata
wypłynął swą łódką
zbudowaną z owczej sierści
i miodu pitnego
produkowanego przez dzikie pszczoły
które latają na paralotniach
i kpią z praw natury
natury
z praaw natuuury
a prawa natury krzyczą
szanuj nas
szanuj nas
roju pełen gniewu
przejrzyj na oczy póki możesz możesz
natura jest wszechmocna i potężna
potężna
natura rzuca agrestem w najeźdźców
a najeźdźcyi giną
ich ciała leżą wśród bagien
naturaaaaa
natuuuuuuraaaaaa
zajadają się psychocukrem
oglondaja dwie strony medalu
po czym wymiotujš
a wymioty ich soł strasznei pełne nienawisci
sš słodki i kleja sie do scian
scian
tworzonc pejzarze?
tworzonce je
i odrzucajac kordony
pienkne jak witraze
stajš na ma blank
i wygłaszaj swe piesni
piesni zagłady
po kturych ziemia spłonie
i zostanie z niej tylko dymiaca kupka orzechuf
laaaaaaaasooooooooowyyyyyyyyyych
orzechy laskowe sa chytre
konspiruja w swych skorupach
nad jeziorem Enlamai
gdzie styka sie moc jogurtuf tego swiata
a jogobela stoi na tronie i krzyczy
pokłon moi poddani
poddani kłaniaja sie a jogobela biczuje ich duderkula po skurze
krzyczy
wypuscie swe oblicze
i kopnijcie sie w głowy
pukiu jeszcze czas
puki czas
bo trzeba miec czas zeby miec czas
tik tak
powiedział zegar
do uciekajacego zcasu
gdzie tak pedzisz
czasie zatrzymaj się
zatrzymaj się z przytupem
TIK TAK!
przestań pędzić
albowiem onegdaj zgubi cie to
i złamiesz obie nogi
a potem
zaczniesz lewicować
i trafish do tybetu!
albo do PO
hej ty spujrz na oltaz
wiecznych zukuw
one sol przyszlosciol swiata
maja wladze nad malpami
i spiewaja w kolo w kolo
hej to my
rzuki wielkie
hej to my posiadmy władze
sadzimy szczypiorki
zimowa pora
zajadamy wcionz rzolendzie
a one rosnš i łamia prawa natury
rozkazujemy im
a nasze słowa soł potenrzne
i nie muwia: DOSC!
i nie muwia: BEZ LIKU!
nie muwioł
nie chowajol sie w gazelach
muwiš: prrrszalone małpy
nie biegaja wcionz po stepach
przyniescie nam tecze z nieba
z nibea
i lodu z chmur
krzycza
chmur
pokazcie nam zielone pastwiska
i posmarujcie je miodem
miodem
miut jest zlotyyy
blyszczy w niebo
i oswietla chmury swiata
i jest strzelisty
jak strzała orła
o tak
o swielta je blaskiem
blaskiem pazurow anakondy
plywa w rzece
po powierzchni
jak zielony borsuk
buduje swe tamy
by zakopac w nich wspomnienia
rudych plytek chodikowych
wtem widelec sie w nie wbija
buduje swe tamy
by zakopac w nich wspomnienia genialne
bunt sztućcuw wszczyna
i faszeruje wzsystkie przyprawa
z kurzczaka w cury
a cury na to
wras z widelcem
zostawcie nas i spłoncie nas tosie
i łyshkami
poteznym stosie z plyt
niedorzecznym jak sam papier
spiewajacy codzien w nocy
hej hej hej
zapisz mnie
jak toł greee
ale dlaczego one to robiš
zamyslił sie jez
na to kolce powiedzialy
bo sie glupcy dziwowali
ooo to przez smoki
smoki na to spowarznialy
i przywdzialy swe krawaty
w okularach na bosaka
i wzieł kompiel
w odchodach swinskich
zatanczyly ajrisz dżiga
zatnczyły
po czym zaczeły słuhac muzyki
zaczeły słuhac mandaryny
i bawic sie z niš
i bawic
mandaryna jest pomaranczowa
jak kazda gwaizda
co swieci w piwnicy
ze szczurami grajonc w karty
albo szachy drurzynowo
tupiac w rury budzoł dzieci
w dzieciach sila jest potezna
plywajoł w akwariach
karpiom dłubionc w dziobach
karpie na to roze lone
skarzol sie rakom morskim
z muszli wykluwaja swe pistolety
ktury miotja kule kule
a dzieci muszoł chowac sie w piaskowych zamkach
a karpie krzycza: niech mnie kule bijš
i ich rzyczenie zostaje spełnione
zamki dajoł im schronienie
do krocset!
zakloł maly michal
jaki michal?
ten co cie w pupe popychal
warchol w swym wiatraku mieli słome
palołc potem chusteczek stosy
dmucha w otwur swego ucha
muwiołc ze mu wpadla mucha
oo muchy maja zimne stopyy
kazda mucha wie to dobze
z nieba spada nagle ikar
mlaska rzensami jak opentany
i zaczyna dmuchac cukrowe balony
balony sol jak ksienzyc
latajol w platikowych dzbankach
ze stomilu olsztyn
i pytajoł
jestes Fro cie?
a fdrost otpowiada
jestem jestem tutaj
hop hop
hop hop
zbieram chyrst maby rozpalic nim w zlewie
gdyz piecze ciasto z brzoswin i krzakuf
krzaki płona na gurze synaj
a gura klęczy pod potega mocy ciasta
ciasto nie jest krucha
nie jest
jednak nagle pojawia sie
ktory zarzyna trzaskac piorunami
krzyczy
oddajcie mi moje ciasto
a zjem jem
zjem je uszami
i zaczyna tarzac sie w okruchach tacki
okruchy przyklejaja sie do futra
jak trociny do mamuta
co na grilla jezdza w zabach
w zaabaach
zaby maja swe podstempy
by mamutom ucionć rogi
rogi na to uciekaja
do krainy niby-niby
i z piotrusiem panem
jezdza na strusiach gnu
goniac swiatlo
i kojoty
kojoootyyy
kojoty buduja z trawy swe siatki
by w nie zlapac kokpit swiata
stjułardessy na pokladach
zajadajoł sie kryształem
w kotlach pioroł swe zwierzontka
muwioł do nich
dzis na obiat soł grzybowe kotlety
kotlety rosnoł w lampach
goloł sobie wlosy w nosach
i zapisuja swe rozmowy
na kawalkach lisci bambusa
bambusy soł jak argentyna
graja w pilke na tramwajach
krzyczoł mruwkom ze soł małe
i ze maja male peny
na to mruwki zwarcholone
bioroł w rence widly archaniołuw
i sluchajołc piesni gralla
ciskajol spinaczami
grad pudelek spada z nieba
w nich sie chowa karzdy zbir
z motylkami w kieszeniach
i mikrofonami w zembach
piszoł ksiołrzki o melodii
nuty majol w swych wlosach
ukladajol z nich welony
jak zlote rypki
zlote rypki soł szaloone
szaloone
jak kora sosny
zbieraja długopisy
zdarta przes slepego zajonca
w ilosciach hurtowych
maja ich setki tysiacy
tylko po to
aby wyrzucic je przez okno
w -przypadkowych przechodniuf
krzyknac do nich
łapice te dłu gopisy
to one własnei soł twarde
a przcfhodnie unikjš długopisuf
uciekaja w bramy
do pit stopuf
na zatoczki autobusowe
a wtedy na uclie wybiega horda dgłodnych łozek
łozka składaja sie i rozkłšdaja
rozkładaja i składajš
zbiera w ten sposup energie
ktura przetwarzaja w mosionc
mosionc jest potrzeny
to z niego powstaja krsyztały tego swiata
ktorym zajadaja sie prezne tchorzofretki
oooo tchofretki sa odwazne
porywaja sie z grabkami na saturna
saturn nic nie morze zrobic
biernie sie im przyglada
grabki leca z predokscia swiatła
by wbic sie na sztorc w pierscieniach saturna
a tedn sauron zabiera pierscienie
i zaczyna je nosic
na swym penisie
ooo penis jest wielki
jak dziura ozonowa
co swa brode w szafie howa
karmiołc joł drożdzami
zeby rosla w sile lodu
a lud na to
wielkie nieba!
budzołc szerszen wielka horde
nadlatuja nat szpitale
zeby wyssac wode skranów
ta sie howa w pudelkach po zapalkach
udajac ze jest niewidzialna
jak skala
skaly przechadzaja sie w swych kapeluszach
po promieniach do wolnosic
ważšc w lodufkach
hektopaskale kabli
zwijajoł je w kwadraty
i przypinajoł do korali
na glowach nosza chleby
w kturych zyjoł krasnolutki
one w swych dziuplach robioł rytułały
zwijajoł bakłazany w pralkach
ich niecne plany bendoł istniec
jak wodur w ozonie
jak tafla papieru
co slizga sie po niej mikołaj
niosšc hybrydy
do skrzynek pocztowych
skrzynki mieszczol w sobie prawde
i soł prawdziwe
jak tukany trzymajoł w swych brzuchach
a prawda zaczyna sciekac po scianach
gniazda marchewek
złe mrowki prubuja ja załatac
robišc okleiny z nadzieji
i rozprutej radosci
jednak na nic to
pradwa wypływa na duł sciany zalewaja cały pokuj istenienia
pokuj istneiena zaczyna byuc przepełniany prawda
a murwki nie moge nic na to poradzic
zaczynaja sie drapac po sowich szkalchetnych głowach
myslac
i co teras
szach mruwek wpada na pomysł
jednakl pomysł sie obrusza
i oddaje mruwce
wyrzucajac ja przes balkon
na rozgrzane sierpniowym słonce podwurze
gdzie bawia sei dzeci
w morderce liliputuw
kosza trawniki kosiarkami
a kosiarki posluszie wykonuja ich polecenia
nie smia sie sprzeciwac potedze swiatuf swiatuf
a po pracy wieczorami
bawiol sie w rzucanie kamieniami
w straznikuw bram wjazdowych
do karety szczesliwosci
co podaza na swych nogach
w otchlan komórkowš
gdzie panuja wdzieczne tršbki
grajac na organach w kosciele mariackim
wymachuja flagami
i wolaja
to myyyy
tomyyy trąpki!!!
obrus na to sie obruszyl
i ze skoczyl w dul do suszarki
zaslonil swymi skrzydłami
zlo na swiecie calym
nawet dziełcioł na swym koniu
zdziwil sie na widok skrzydel
i zaczal stukac w ogon konia
spinacz spioł sie w swej zazdrosci
rozkrzyczany wpadl do studni
tam znalazł skarb wszechwielki
splacil nim dluk szpaka
bo szpak lubiał wciołsz porzyczac
na pieniondze grajac w bierki
talezami
talerze odbieraly dla szpaka fale
murz calego globu
dajac energie do budowy wierzy'
wierza miala powstac w grochu
toczac sie jak zycie walca
co ugniata w ziemie kraby

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...