Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Hej....Intrygujące...Podoba mi się. Tylko nie wiem dlaczego, ale ja jestem jednak za formą 5-7-5 i nie potrafię przekonać się do innej:) Ale treść podoba mi się niezmiernie! Pozdrawiam:)

Hej, hej, hej! Dzięki. Forma, to już kwestia wyboru. Można tak, albo inaczej :)
Pozdrawiam serdecznie, cmok :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




hej orston ! rozumiem na czym ma polegac nastroj ale po zmroku lampka zawsze bedzie ciepla bo wlasnie wtedy sie jej uzywa. chyba naczytales sie:

lipcowy wieczór
plażowa piłka
ciągle ciepła

Jacek Margolak

(swoja droga naprawde niezla lektura). brakuje sensu w pierwszym wersie, czegos co by tlumaczylo fascynacje temperatura tej lampki nocnej.

pietrek
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




hej orston ! rozumiem na czym ma polegac nastroj ale po zmroku lampka zawsze bedzie ciepla bo wlasnie wtedy sie jej uzywa. chyba naczytales sie:

lipcowy wieczór
plażowa piłka
ciągle ciepła

Jacek Margolak

(swoja droga naprawde niezla lektura). brakuje sensu w pierwszym wersie, czegos co by tlumaczylo fascynacje temperatura tej lampki nocnej.

pietrek

No widzisz, jak brakuje sensu, to może odczytaj to z punktu widzenia faceta, a wtedy fascynacje temperaturą (niekoniecznie lampki, której wtedy można nie używać) staną się zrozumiałe.
Pozdrówka
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




pachnie czyimś snem
w połowie na podłodze
nocna koszula

:o)

Pozdrawiam serdecznie

Cha, cha! Ann :-)) dobre!

lampka wina -
jakaż zbędna
nocna koszula

;-))

Orstonie :-)
fajnie wykorzystałeś dwuznaczność "lampki".

Pozdrawiam,
jasna :-)))
Opublikowano

Dzięki Wam wszystkim za odwiedziny i super pomysły. Widzę teraz, że też trza uważać, co się umieszcza, bo można zostać posądzanym o ciekawe rzeczy, a i też czegoś interesującego się dowiedzieć, np. że tygryski lubią brykać po lampkach ;)

Pozdrowionka ciepluśkie - O.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Niektórzy uważają, iż w tym jest clue poezji, ja się z tym nie zgadzam, ale życzę po prostu, by szukać w dobrym miejscu. Nie zamykać się. Pzdr.
    • Wygnanie z Raju. Albo Cztery wesela i pogrzeb. (szkocka orkiestra) Pzdr :-)  
    • Szedł z nisko pochyloną głową poboczem pola, piaszczystą drogą. Szedł. Idzie obok kartofliska, które okrywa potok wieczornego słońca. Cały w pomarańczowej zorzy. Chłopski malarz. Namalował świat: bydło na rżyskach i pajęczyny babiego lata. Drżące. Sperlone kroplami rosy.   Wiesz…   Jesteś tu jeszcze?   Idę i jestem tutaj. Idę tak, jak szedłem wtedy, pamiętasz? Niczego nie pamiętasz. Już nic nie pamiętasz i nie widzisz, gdyż twoje oczy.   Martwe. I takie zimne zimnem kamienia. Bladego marmuru wyciosanego wieki temu dłutem nieznanego rzeźbiarza…   Ale znowu idziemy razem. Idziemy tak, jak moglibyśmy iść we dwoje. Tak jak moglibyśmy…   Idziemy. Idziemy. I idziemy raz jeszcze…   Stawiamy kroki powolne, jakby w zadumie. Idziemy jak ten sen śniony nagle nad ranem. Jak ta widziadlana korektora zdarzeń, co chwyta za gardło jakimś ciężkim westchnieniem.   Wypiłem trochę, to prawda. I wypiłem raz jeszcze, wznosząc toast za ciebie. Za nas…   Dlaczego milczysz? Spójrz, wznoszę kielich… E, tam, kielich, butelkę całą. Wznoszę ją pod światło wieczornego słońca.   I przez szkło przesącza się światłość pomarańczowa. Nadciągający wieczór. I przez szkło, przez płyn przejrzysty, przez te szkliste turbulencje spienionych majaków…   Napijesz się ze mną? Patrz, jest jeszcze trochę. Widzisz. Nie widzisz. Ale ja, widzę za ciebie.   Nie wypiłem do końca, albowiem chciałem… chcę zostawić tobie.   Stoję w otwartym oknie i patrzę. Wiatr szarpie gałęziami kasztanów. Szeleści liśćmi.   I szepcze. Szepcze. O, mój Boże, jak szepcze…   Na stole leży talerz. Mży cały w pozłocie kryształowy wazon z wetkniętym bukietem czerwonych róż. I te róże. Te róże czerwone…   Choć, napij się ze mną. Na stole lśni butelka. Podnoszę ją, aby wznieść…   Wiesz, był tu przed chwilą mój ojciec. Przyszedł zza grobu, aby się ze mną napić. Nie mówił nic, tylko patrzył. I patrzył tryni swoimi oczami.   Takimi oczami zasklepionymi czarną ziemią jak u trupa. Był i znikł. Nie powiedział ani słowa…   Kielich stoi nadal. Mój i jego. Jego i mój… Był i nie ma, choć przed chwilą jeszcze…   Wiesz, ćwiczę wirtuozerskie szlify chorobliwej fantasmagorii. I próbuję przecisnąć się przez ścianę. Atomy mojego ciała łączą się z atomami tynku, zaprawy murarskiej i cegieł.   Lecz nie mogę. Utykam, gdzieś pomiędzy. Nie potrafię przebrnąć jeszcze tej otchłani czasu. Choć jestem już bliski poznania tajemnicy przemieszania się w czasie.   Wiesz, to jest w zasadzie proste. Bardzo proste… Wystarczy tylko…   Zamykam oczy. Zaciskam szczelnie powieki. I widzę jak idzie ten malarz chłopski i maluje odręcznie dym płynący z łęciny, nad lasem idący...   Mimo że cierpi na bóle głowy i zaniki pamięci.   Ogląda swoje dłonie, palce. Licząc odciski, rdzę z lemieszy zdziera.   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-08-10)    
    • Oryginalne, wakacyjne porównanie podróżnicze :-) Głębokich rozmów ze swoim wnętrzem ciąg dalszy :-) Pzdr.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Piękny komentarz, jest w nich wiele Twojej wrażliwości - co ten pierwszy list, o którym pisałaś, zdziałał, co poruszył ! Dziękuję :-)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...