Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

dla kogo wiersz?


Jacek_Suchowicz

Rekomendowane odpowiedzi

Skromna żona poety, w naiwnej niewiedzy,
Sweterek śliczny dzierga swemu mężusiowi.
Oczka płyną po drutach, nie wchodzą sąsiedzi,
Pan mąż dziś posiadł wenę, więc niech sobie tworzy

Wzrok na męża skieruje, od czasu do czasu,
Bacząc czy z nim dobrze i czy nie zachorzał.
Bo on jest jakiś dziwny, oczy pełne blasku,
Rozpromienione lico - duszę trawi pożar.

Myśli, że wieszcz przeżywa dla niej przecież pisze,
Dozgonne swe uczucia, przemienia w wyrazy
Więc bardzo się postara by sweterek wyszedł
Zrobi z przodu warkocze - będzie mu do twarzy.

Północ dawno minęła, kończą już oboje.
Ona zszywa sweterek, i rękawy składa.
On dobrał metafory, dał się wenie ponieść,
Ostatnią strofę kończąc sens chce dziełu nadać.

Przymierz moje kochanie ten piękny sweterek
Może na mnie wylejesz swych uczuć strumienie?
A tu ranią z ust słowa, aż do bólu szczere:
"Wybacz nie mam ochoty, rozbierałem wenę."

Przemiłe żony wieszczów: Wy miejcie baczenie,
Gdy wasz chłop wiersze pisze, wzdychając zbyt mocno.
Czy aby z jakąś weną przeżywa spełnienie
A wam do końca życia - zostanie samotność.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie jest takie spełnienie i trudno czasami się od tego uwolnić,
a bez tego żyć nie można. Ciekawa myśl została zawarta w tym
wierszu. A moja bardzo drobna uwaga:
"Ona zszywa sweterek, rękawy prasuje" - prasuje?
Widać, że wiersz napisał mężczyzna, który sweterków nigdy nie
dziergał...
Ale miło się czytało. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Dared Racja !! 
    • Patrząc przez okno, tym patrzeniem raczej smutnym. Sponad parapetu w typie lastriko, w którym wyłupało się kilka drobnych kawałków w czasach mojego dzieciństwa. Podczas zabaw z młotkiem i śrubokrętem. W wojnę…   Testowane były wybuchy jądrowe na pacyficznych atolach czy na płaskich terenach Kazachstanu… Jeden z okruszków trafił mnie wtedy w oko. Łzawiłem.   Ojciec zezował na mnie gniewnym wzrokiem jak na przegraną walkę Goliata na polu bitwy. Nie było łatwo w czasie próby odzyskania prestiżu.   Ale szedłem w górę z mozołem.   Wspinałem się po obsypujących kamieniach.   Kilka razy obsunąłem się na stoku. Skrwawiłem sobie boleśnie kolano.   Pies wesoło szczekał, merdał ogonem. Ojciec kazał wyjść z nim na spacer.   I szedłem wtedy. I idę nadal w te czasy napełnione szczenięcym śmiechem.   Uciekałem od siebie.   Uciekając w świat pustych otchłani, w których ciszą napełniał się każdy oddech.   I każde ciężkie westchnienie.   I wszystko oddychało w dalekich gongach stojącego zegara.   Kiedy pewnego razu, wyrwany ze snu wołałem, przestępując próg drugiego pokoju… — nikt nie odpowiedział.   Nie było nikogo.   Szukałem długo wśród mżących w powietrzu pikseli znajomej twarzy ojca albo matki…   Lecz tylko wgniecenia na fotelach świadczyły o ich niedawnej obecności.   Podchodziłem ostrożnie do drzwi, próbując się porozumieć ze skulanym za nimi głosem. Pełen nadziei…   Kiedy je otworzyłem, chłód owiał moje skronie tym chłodem idącym ze schodowej klatki, piwnicznej głębi.   Na drewnianej poręczy odłupana drzazga, promień zachodzącego słońca. Falujące na ścianach pajęczyny… W ogromnym przeciągu trzask zamykanych drzwi.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-05-06)    
    • @agfka bywa i tak:)
    • Nie mam ostatnio motywacji do pisania, więcej czytam. Dziękuję za komentarz  :)
    • @Leszczym Po co Tobie ta polityka, nie słuchaj idiotów
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...