Marek Ciućka Opublikowano 21 Maja 2007 Autor Zgłoś Opublikowano 21 Maja 2007 Nie tak dawno pisałem przyjaciółce – Kornelii, że „z głową” to piszą debile, a my piszemy sercem i duszą, że nie planujemy w kalendarzyku narodzin naszych dzieci; a na fundamencie jej zmarłej tragicznie weny wyrośnie noblesse niczym kwiat paproci... ...Czy wspominałem o debilach, dla których wiersze są słupkami słów, ustawionych wedle określonych reguł? Niech piszą sobie pod modę, kanony i trendy; niech rozbierają swe twory na śrubki i sprężynki. My - poeci obejmujemy poezję ramionami, oddając ciepło, troszczymy się, oddychamy, a nawet zdradzamy z nią kobiety, które przecież tak kochamy. My – poeci – ot różnica pomiędzy poetą, a debilem. Nie rzadko dlań rujnujemy życie, wybierając los kloszarda, alkoholika, czy nawet samobójcy, by na tym cienkim względem całej kartki marginesie odbić własne pióro i pozostać na wieczność w tym niestandardowym dla tekstu miejscu. Niestandardowym, ale pisanym słowem prawdziwym; słowem rodzonym w bólu, zmieszanym ze szczęściem cierpienia; słowem, które należy szanować – zawsze! Archetypy, inwersje, onomatopeje, metafory, anafory, rymy, rytmy, sylaby, pointy – ileż tego jeszcze? A na po co to poecie? Czy podziwiając piękno niewiasty, należy poddawać ścisłej ekspertyzie jej zastawki, piszczele, tętno, skład i datę ostatniej menstruacji? Tego typu analizy obrzydzają mi piękno poezji, które winno się czytać okiem zmysłów. Na Boga! Bez sekcji zwłok! Znajdzie się debil z debilem i kroi ciało poetyckiego dziecięcia; i szuka przywary: że łękotki starte, że koronka nie z salonu markowego, a zwykłe bawełniane majtki z bazarów. Ja tam wolę bawełniane, popijane bimbrem domowej roboty - co by tylko czyste były, jak i to co ukrywają, niczym polana stokrotek, którą odkryła przede mną poetka - Kasia z Buska; jak sok owocowy, przez pryzmat którego zobaczyłem mapę drogi nowego życia w smacznych kolorach. Bo nie sakrament czyni człowieka dzieckiem bożym, a słowo, dusza i kamień węgielny spod fundamentu serca.
Don_Cornellos Opublikowano 22 Maja 2007 Zgłoś Opublikowano 22 Maja 2007 Manifest poezji romantycznej? A może surrealistycznej? Andre Breton właśnie wysiadł z wehikułu czasu, jest wolne miejsce, może autor, podmiot liryczny, bądź narrator niniejszego tekstu przeniesie się w czasy Adasia i Julka by rywalizować z nimi? Pozdrawiam, tym bardziej, że gdzieś duchem jestem autorowi bliski.
Marek Ciućka Opublikowano 23 Maja 2007 Autor Zgłoś Opublikowano 23 Maja 2007 To były czasy mojego dziadka - chmmm... ...jednak Francja tamtych czasów miała swoje uroki - no można by ;) Dzięki za komentarz.
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się