Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Panie Michale i po co znowu te nerwy? Czy ja napisałam, że o Pana mi chodzi??? Użyłam tu jakiegokolwiek nazwiska czy pseudonimu??? Nie! Piszę co myślę i tyle. Proszę nie brać wszystkiego tak do siebie. Tu nic nie było skierowane do Pana. Niech Pan się nie obraża jak dziecko:)

Ja też piszę jak myślę i tyle, więc o co pani chodzi? Żebym pisał jak pani myśli? Nie.

Panie Michale, bo znowu zrobi się nieprzyjemnie. Ja nikogo nie obrażam. I tego samego oczekuję od innych. Tylko o to mi chodzi.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Ja też piszę jak myślę i tyle, więc o co pani chodzi? Żebym pisał jak pani myśli? Nie.

Panie Michale, bo znowu zrobi się nieprzyjemnie. Ja nikogo nie obrażam. I tego samego oczekuję od innych. Tylko o to mi chodzi.

No jest to nieprzyjemne, jak ktoś komuś wmawia, co ma pod czym wpisywać. Ja jednak zostanę prostakiem i zostanę przy swoim, oki?
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Panie Michale, bo znowu zrobi się nieprzyjemnie. Ja nikogo nie obrażam. I tego samego oczekuję od innych. Tylko o to mi chodzi.

No jest to nieprzyjemne, jak ktoś komuś wmawia, co ma pod czym wpisywać. Ja jednak zostanę prostakiem i zostanę przy swoim, oki?

Boże! Pozostaje mi chyba wybuchnąć śmiechem, albo płaczem, że można być tak upartym, nieomylnym, zapatrzonym w siebie i nie rozumieć tego, co ktoś mówi. Nie nazwałam Pana prostakiem i proszę mi tego nie wmawiać! Nie zamierzam już dłużej Panu tego tłumaczyć. Nikt Panu nie mówi, co ma Pan pisać pod wierszami. Ludzie! Ratunku, bo ręce opadają:)
Opublikowano

Do pana M.Krzywaka
Wcale nie jest tak, że "uważam, że napisałem arcydzieło", nawet gdybym i coś takiego napisał, to najprawdopodoniej nie byłbym tego świadom, i nie mnie byłoby tak o tym orzekać. Zreagowałem na pańską krytykę dlatego, ponieważ znalazło się w niej znacznie więcej jadu niż sensownej treści, a to chyba nie przystoi komuś, kto pragnie "się poruszać" w "Poetyckim portalu".
Pozdrowiania.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Nie przystoi wklejanie takich wierszy do działu, gdzie nie ich miejsce, to fakt. A na resztę nie odpowiadam, bo człowiek a tekst to dwie różne rzeczy. Pański wiersz opiera się na tym, co w liryce było milion razy - jest to nudne, bez nowego pomysłu, "serce płonie" jest tak nowoczesne jak wynalazek koła, 2 pierwsze wersy podobnie, chociaż nie wiem, skąd taki słodziutki epitet "pięknie mówią". To, co pan miał na myśli, nie obchodzi mnie - nie wyszło.
Za to pan nawet nie raczył poprawić "szepytem" - chyba, że jest to neologizm, a jeżeli tak, to denny. Więc niech pan się weźmie raczej za swój warsztat pisarski, a potem mnie poucza. Bo jak na razie niewiele pan napisał, a ja nie jestem tutaj przyjemnym kolegą do pogadanek o niczym. A ten wiersz to jest takie nic.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @marekg przepięknie napisales.  Jak tak dziś siedziałam juz sama na cmentarzu gdy się ściemniło i wszysvy sobie poszli, to dokladnie poczulam sie tak bezdomna, jak ten Twoj poeta z wiersza. I te rany - ech, poeci czują po stokroć...   Wspaniale piszesz.
    • @Robert Witold Gorzkowski Robercie. bardzo, bardzo dziękuję za Twoje słowa. pisząc te swoje wiersze zaczynam się obawiać czy nie przekraczam granic.   granic własnego JA.   dziękuję.     @Annna2   Aniu. to że wracasz jest cudowne. dziękuję.       @huzarc co tu powiedzieć.....   serdecznie dziękuję.    
    • @Migrena wg. mnie to zupełnie nie jest utwór o namiętnosci, bo namiętność tym wypadku to o wiele za mało.   To wiersz o nienasyceniu duszy - duszą, a cielesność jest tu jakby słodkim dodatkiem.    Ja tam wierzę w takie nienasycenie w miłości i w takie wiersze też, bo one sprawiają, że tętno przyspiesza, nie tylko to cielesne ale i duchowe..   I dodatkowo podpisuję się pod slowami @Robert Witold Gorzkowski - odniosl sie super adekwatnie do wiersza.        
    • Ktoś pióropusz ubrał  Inny z parasolem o przystojnym Zatańcz parasolki dreszczy słota  Zatańcz z parasolką niech się stanie  Kolorowa Kolorowe jeszcze liście  Kolorowe parasolki  Krople mienią się przejrzyście  Teraz tęcza zgadnij, za kim goni?
    • Moje dłonie siegają częściej po wino niż po chleb. Do późnego wieczora jestem zbyt zajęty umartwianiem duszy by odpowiadać na choć najskromniejsze potrzeby ciała. Są dni gdzie łóżko mnie więzi. Są jednak i takie gdzie łaknę wolności ścian swego odludnego więzienia. Przed snem, błądzę w ciemnościach zakurzonych kątów by choć przez chwilę dać posmakować artretycznie powyginanym palcom, zimna użytych do aranżacji farb. Szkarłatu krwi i perłowości łez. Duchy ze ścian poznają mój zapach. Łaszą się do swego pana. Mimo agonii, czasami zmuszą się do krótkiego śmiechu. Wołają mnie po imieniu. Tym ziemskim nie piekielnym. Wypalonym na duszy. Przed którym drżą aniołowie i ziemskie błazny. Kiedyś miałem imię. I czas na to by żyć. Bez bólu i lęku. Broniłem się przed cieniem. Uciekałem, lecz on był zawsze przed mym krokiem jeszcze o krok. Gdybym wtedy spłonął razem z moimi wierszami. Czy cień wkroczyłby za mną w ogień? Ale to przecież ogień rodzi cień. Języki ognia namawiają bym spłonął. Języki cieni liżą me rany. Trucizną próbują wymusić we mnie kolejny raz uległość. Tak przecieka rzeczywistość, przez dziurawy dach. Wschodzi czarna tarcza słońca. Gdy cząstka jego światła mnie dosięgnie. Obrócę się w proch. Duchy ze ścian pytają czasami, czy stąd daleko do nieba. Nie wiem. Mi tylko piekło pisane. I znów wczesnonocne harce. Trupi blask gwiazd. Nad łąkami. W zbożu jeszcze zielonym, cichutkie stąpania. To stopy bose północnic. Ich śpiewy przerywają świsty sierpów. Tną szyję i żywoty kochanków. Dobrze im tak. Kto jeszcze ufa miłosnym potworom. A może i żałować ich należy. Ja przecież też kiedyś ufałem. A teraz przeklinam nawet siebie. Czas się uwolnić. Udało mi się wzniecić wreszcie żar na zalanym przed laty i zapomnianym palenisku. Wiązki brzozowego chrustu czekały na tę chwilę. Języki ognia dostrzegły mnie, choć w narkotycznym uniesieniu chwili, były tak spragnione swego istnienia, że wolały pięścić ceglane ściany kominka. Pieściłem ich zmysły. Dorzucając drewna i szczap. Duchy ze ścian milczały zatrwożone, patrząc jak piekło wychodzi poza ramy swego świata. Prawie mnie mieli. Cienie tańczyły dziko, okadzone dymem. Pogrzebaczem wybiłem wszystkie okna by świeżym oddechem powietrza, wzbudzić furię ognia. Spod kuchennego stołu wyciągnąłem bańkę na naftę. I cisnąłem ją w ogień. Pamiętam tylko to jak cienie, porwały mnie przez rozsadzony pożarem komin. Duchy wybiły rygle z drzwi i rozpierzchły się w mgielny mrok boru. Płonąłem żywcem. Niesiony przez diabły w trupi blask gwiazd. Dobrze byłoby żałować i uronić choć łzę. Mnie ogarnął jednak demoniczny śmiech, który objął połacie okolicy. Okoliczni bajali potem, że słyszeli piorun, który najpewniej zniszczył chatę. Płonęła kilka godzin. Wiele miesięcy później na pogorzelisku, stanął jesionowy krzyż i światło łojowych świec rozświetlało mrok i klątwę. Na darmo jednak. Bo nikt stąd jeszcze nie trafił do nieba.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...