Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Stoi koza pod latarnią
biedaczysko z miną marną
myśli kiedy się zatrzyma
ktoś kto wreszcie ją wydyma.

Wdzięcząc się i łypiąc okiem
myśli -może stanę bokiem?
zakorkuję autostradę
jak zakręcę swoim zadem.

Choć mijają tylko głowy
to innymi mówiąc słowy
niejednemu zaświtało
-jakby kozę się dymało?

A co z kozą?rozkraczona
stoi niezadowolona
wylazła na autostradę
i tir zderzył się z jej zadem.

Opublikowano

I dlatego takie kozy
chcą dziś wiązać na powrozy.
Lecz nie kuma ten i ów,
że nic nie da most i rów,
ni krucjaty, ni kołchozy...

Bo nad wyraz owe zwierzę
jest uparte, więc nie wierzę,
by największy nawet trud
na moralność wpłynął ud
które wielbią zysk w plenerze.

Opublikowano

Na żer, na żer, na żer
pognają więc do lasu
i Jan i John i Pierre,
by pozbyć się zakwasów.

Bo wie to każdy z nich,
że to jest czasu strata
by sprawić, aby znikł
najstarszy zawód świata.

Opublikowano

Kiedyś często dośc jeździłem
więc się na to napatrzyłem
auta w lasku zakręcają
taką panią zabierają.

dziesięć minut przyjemności
lecz nie można mieć pewności
czy za tydzień, za półtora
nie wyskoczy narośl spora

wtedy problem już jest duży
żona pewnie się oburzy
i zapyta - hej kolego
gdzie się nabawiłeś tego?

jak się wtedy wytłumaczyć
może tego nie wybaczyć
pomijając wiec bon ton
krzyknie krótko - poszoł won!

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.





Warto więc gdzieś na wycieczkę
krajoznawczą ruszyć z rana
póki perła krajobrazu
nie jest jeszcze wyświechtana.

A wiadomo, że kto pierwszy
temu za pionierskie czyny
mogą gratis dać od siebie
dodatkowo coś dziewczyny.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Ale żona jak podpatrzy
a się jej nie wytłumaczy
i sama nie wie w czym jest rzecz
a powie,kochany!
co? Niechce pić!

Na regóły nie ma sprawy
do tego jest weteryniarz stały
bo jak się zachacza w lesie
a taka sarenka
to Adidas stały.
Opublikowano

Coś dawała?No Henryku
chyba lody na patyku
stojąc tam na autostradzie
tir zatrzymał się w jej zadzie

jakże to więc dać coś mogła
gdy ją taka siła zmogła
nie z tą kozą gawędziłeś
z inną na śniadaniu byłeś

tamta co się zwie tirówką
rozjechana ciężarówką
wiem bo sam jej dogodziłem
kiedy tira prowadziłem.

Opublikowano

Kozie wiele się nie stało
gdy jej tir przejechał ciało
choć lekarze strajkowali
do wypadku przyjechali

Kozie szybko tlen podano
kości ładnie poskładano
choć na drugi dzionek zbladła
śniadanie z Henrykiem jadła.

Opublikowano

Co ty mówisz strajkowali?
mimo to ją ratowali?
pewnie koza w łapę dała
temu dzisiaj znów jest cała.

Fakt widziałem pod latarnią
jakąś kozę z miną marną
co siedziała dziś na zadzie
na tej samej autostradzie.

Opublikowano

Bo to nasza koza była
rano się usadowiła
tam na trasie, trochę z boku
żeby nie być na widoku

a, cóż jeszcze jej doskwiera
-szwy ją ciągną jak cholera
bo lekarze, ci z niedzieli
szwy jej ściągnąć zapomnieli.

Opublikowano

To o pomstę w niebie woła
koza na chleb już nie zdoła
ani grosza dziś zarobić
gdy ją szwy te będą zdobić

przyszło jej z garnuszkiem stać
nikt jej przecież nie chce brać
ani styłu ani z boku
nie ma koza już uroku.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Jesień jest zawsze piękna w barwach ciepłych skąpana wspomina uroki lata pokory ucząc od rana ;)))
    • W podziemnym przejściu handluje głupek. Z roztartym nosem jak majeranek. Wertykalnie przedstawia swoje dzieła. Wystawia arlekiny jak z rękawa. Nostalgia za wódą wyryła mu bruzdy na czole i policzkach. Czarne jak heban usta, przepalone fajkami, wydmuchują już tylko w dal sadze. Przechodząc obok niego, wymamrotał coś pod nosem: — Kup pan książkę. Spojrzałem. Uśmiech u stóp drabiny — Henry Miller. Nowela za uśmiech i pięć fajek. Do dziś nie mogę jej zapomnieć. Wyryła mi na czole takie same bruzdy. Tyle że ja już tyle nie palę. Nieraz, kiedy czuję fajki, wstrzymuję powietrze i nie oddycham. Po drodze tyle syfu w powietrzu. Butadien w aerozolu, brylantyna we włosach. Boję się, że wybuchnę od zapalonego papierosa. Eksploduję jak brudna bomba w Central Parku. Impreza u hermafrodyty. Tam zawsze odchodziły niezłe akcje. Umówiłem się z kumplem. Furmanek jeździł bordowym polonezem. Kurwa, strach było wsiadać — bagażnik pełen dragów. Ale co tam — imprezą pachnie. Pojechaliśmy do „Kulturalnego” na parę piwek. Tam ekipa już czekała. Z głośników zalatywało Riders on the Storm – The Doors. Zapaliłem papierosa, czekając na browara. Dwóch znajomych z roku zaparkowało pod knajpą i wciągali kolejkę „wściekłego”. Wzięło mnie na kazania: — Po pijaku to średnia jazda, chłopaki. — A poza tym, na Karmelickiej macie samochód na chodniku. Pały zholują. Po pół roku na obronie dowiedziałem się, że pały… to oni. Niezły film. A Furmanek częstował ich marychą, nie wiem ile razy. I ten bagażnik z dragami. Wiem co mówię — nie raz w nim jechałem. Siedząc z Dominikiem, oglądaliśmy laski. Pełno ich tam było — w końcu „Kulturalna” i „Rentgen” to knajpy UJ-tu. Dwie miejscówki, gdzie można było naprawdę zabalować. Siedzimy i oglądamy. W drugiej Sali jakiś performance — laski w białych kitlach mieszają koktajle. Wymalowane na kobiety-wampy. Faceci z ogonami, wymachując rękami, oddają się rytmicznym, fallicznym tańcom. A my tak ukradkiem: raz na zgrabne tyłki studentek, raz na performance. Rozmawiamy o filozofii kartezjańskiej i dualizmie. Skąd ten Kartezjusz — sam nie wiem. Ale jak mawiał Dominik: — Świat na trzeźwo jest nie do przyjęcia. — Wiesz, czemu Konfucjusz jeździł tyłem na osiołku? — Bo chciał zobaczyć świat od tyłu. I tak w kółko. Zaczął się temat piękna. — Stary, wiesz czym jest piękno? — Znasz istotę piękna? Zamyśliłem się. — Piękno… rzecz względna — odpowiedziałem. — A czy brzydkie może być piękne? — No wiesz, stary… — Zrób kolejkę, to ci powiem, jak to jest. Podczas rozmowy nie zauważyliśmy, że zrobiło się ciasno przy stoliku. Wzięliśmy jakieś browary. Po chwili wracamy do rozmowy. Dominik uśmiechnięty, ciągnie swój wywód. — Bo widzisz: ona — piękna, zgrabna, rasowa blondyna. A on — niski, cherlawy, syfy na twarzy. I są razem. I się kochają. Albo odwrotnie: ona niska kulka, a on wysoki, postawny facet. Wszyscy razem, wszyscy się kochają. — No tak… w sumie często tak bywa — przytakuję. — Bo oni zanurzeni byli w tej samej boskiej materii. Dotknęli oboje istoty tego samego piękna. — Dobrze mówisz, stary. — Platon był gościem. Dominik nie zwraca na mnie uwagi, nawija dalej. — Widzisz, na rynku, przy Adasiu, jest kałuża. Brudna. Ktoś w nią splunie, ktoś zakiepuje fajkę, ohyda. Każdy ją omija, żeby nawet kaloszy nie zamoczyć. — Ale… przyświeci słońce. Odbije się w niej wieża Kościoła Mariackiego. I ta sama kałuża staje się dziełem sztuki. Możesz kupić akwarelę i będziesz się nią zachwycał całymi dniami. — Piękno, piękno i jeszcze raz piękno. Pojęcie względne. Można by o nim całymi dniami i nocami rozprawiać. Ciężko by było — gdyby się nie przysiadła Siwa. Ładna blondynka z kamienicy przy Alejach. Ojciec jakiś szych, ponoć w policji. Wiecznie go nie było — więc piliśmy i upalaliśmy się u niej w mieszkaniu. Raz o mało nie spadłem z dywanu. Siwa chodziła z Oliwią — przyjeżdżała ze Śląska. Czarnula, włosy na Kleopatrę. Rasowe kobiety, obie. Na roku było ich sporo. Ja, Dominik, Furman i Piotr — byliśmy trzy razy K. Z kilkoma jeszcze facetami byliśmy mniejszością. Rok należał do kobiet. Była drobna Kaśka — dla odmiany, ojca miała z Indii. Ładna ciemna karnacja. Była Magda z Tarnowskich Gór. Wszystkie łączyło jedno — były ładne i mądre. Ale nie o tym mowa. Siedząc z Dominem w knajpie, rozmawiając o filozofii, oglądając panienki, w pewnej chwili postanowiliśmy: — Wyruszamy. Na zachód. Na koncert do Wrocławia. Prawie wakacje, piękne lato. Wyruszamy stopem przed siebie.                                                                                              
    • Śliczny, taki czuły wierszyk.
    • Myśl pozytywna nas uratuje:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...