Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Wstał z łóżka lewš nogš po ciężkiej nocy. W pamięci miał babciny zabobon i wierzył, że może to oznaczać nieszczęœcie. Na domiar złego po wyjœciu spod wilgotnej od nocnego potu kołdry zahaczył nogš o stolik przylegajšcy do łóżka i zranił się boleœnie. Kiedy już wreszcie stanšł na nogach i podszedł do okna, zamarł. Za szybš zamiast codziennego ukochanego widoku na morze, dostrzegał subtelnie pokryte œnieżnš czapš szczyty. Nieszczęœcie wisi w powietrzu, pomyœlał. Poczuł w nozdrzach specyficzny zapach zbliżajšcej się do niego tragedii. Przetarł oczy i znów spojrzał za okno. Cišgle widział ostre granitowe wierzchołki i œnieg. Poranne słońce napawało go, co prawda zachwytem i nieznanš dotšd radoœciš. Pomimo tego czuł jednak niepokój. Nie rozumiał powodu sytuacji, w której się znalazł. W głowie miał jeszcze szum fal i spontaniczny krzyk mew, ale przed sobš widział coœ zupełnie odmiennego. Nie przywykł do patrzenia na skały. Nawet nie znał ich widoku. Jedyne skały, jakie dotychczas dostrzegał, to kamienie i głazy pozostawione przez uciekajšcy pod naporem ciepła lšdolód. Najwięcej było ich na plaży, w okolicach klifu gdzie przesiadywał godzinami wpatrujšc się w błękitnš morskš dal. Dziœ było inaczej. Horyzont ograniczał się do kilku niedostępnych, zdawać by się mogło, szczytów, jakichœ drzew dostrzeganych w oddali i nic poza tym. A gdzie przestrzeń? Gdzie morze? Gdzie fale i ptaki?
Długo spacerował wokół œcian pokoju, zdenerwowany, zanim odważył się wyjœć na zewnštrz. Wreszcie spakował coœ do jedzenia, ubrał się ciepło i wyszedł. Zdziwiony, ulegał stopniowo wrażeniu, że im dalej w górę, im wyżej się wznosił, tym krajobraz stawał się coraz ciekawszy. Szczególnie strome zbocza powodowały wiele radoœci i dostarczały nowych nieznanych wzruszeń. Z zachwytem spoglšdał swobodnie w głęboko wcięte doliny wzbogacone strumieniami pobłyskujšcej na słońcu wody. Patrzšc na te wstęgi płynšcych w oddali potoków rekompensował sobie tęsknotę za wielkš morskš przestrzeniš, do której był przyzwyczajony obserwujšc bezkresy Bałtyku. Podobało mu się także i to, że znajdował się wyżej niż czuby strzelistych sosen.
Kiedy tak wspinał się coraz wyżej i wyżej zgłodniał wreszcie. Usiadł na jednej ze skał na zboczu. Zjadł przygotowane przed wyjœciem kanapki i popił ciepłš herbatš z termosu. Zapragnšł jeszcze przez chwilę odpoczšć. W ciszy przegryzał soczyste jabłko, gdy nagle owoc wyleciał mu z ręki i potoczył się w dół urwiska. Wstał zdziwiony, wodził nieufnie wzrokiem szukajšc owocu i wyrzekł do siebie – Boże, jak to wszystko ogarnšć?
Dręczony rozterkami dotarł wreszcie do szczytu. Dopiero tam zaznał spokoju, za którym tęsknił od rana. Rozglšdał się dokoła i spostrzegł, że z wierzchołka szczytu roztacza się nieporównanie większa przestrzeń, od tej, którš mógł dostrzec dotychczas nad brzegiem morza, choćby nawet na najwyższej krawędzi podciętego morskiego brzegu. Dziwiła go zaskakujšca bliskoœć innych wierzchołków, które z dołu zdajš się być bardzo odległe i wręcz nieosišgalne. Rad był, że mógł podziwiać inne, niższe szczyty z wyższego pułapu. Cieszył się z chmur, które go przenikały i nie potrafił już odróżniać ich od zwyczajnej mlecznej mgły. To wspaniałe miejsce na œmierć – pomyœlał, – jeœli kiedykolwiek będę musiał umrzeć, chciałbym, aby to nastšpiło tutaj, na jednym ze szczytów, pod samym niebem, na dachu œwiata.
Długo trwało zanim zdecydował się na zejœcie. W dodatku znów, podobnie jak rankiem jego wrażliwe receptory wyczuwały zapach nieszczęœcia. Niepostrzeżenie z chmur, którymi się cieszył na szczycie zaczšł padać drobny i ucišżliwy deszcz. Schodził w dół niespokojny. Bardziej interesowały go rozłożyste widoki, niż œliskie od mżawki powierzchnie skał, które miał pod nogami. Co jakiœ czas potykał się albo œlizgał i bronił przed upadkiem. Wreszcie wypatrzył niewielkie jezioro w zagłębieniu, które przypominało gigantyczny amfiteatr. Widok wody, choćby w postaci najmniejszego polodowcowego stawu tak bardzo go zaciekawił, że zupełnie przestał pamiętać, ze wcišż leci z nieba nieprzyjemny, chociaż niewielki deszcz, który utrudnia swobodne poruszanie się po kamiennym szlaku. Za wszelkš cenę chciał dotrzeć do stawu i choć na chwilę popatrzeć w lustro przejrzystej wody. Schodzšc na skróty, stromym i œliskim zboczem, stracił równowagę na wilgotnej granitowej powierzchni. Odpadł od skały i zleciał w przepaœć zahaczajšc lewym bokiem o gałšŸ drzewa próbujšc ostatniego ratunku.
Turyœci obserwujšcy zdarzenie poniżej ze słonecznej hali, z przerażeniem myœleli o niepotrzebnej, przypadkowej œmierci. Tylko jeden stary człowiek siedzšcy pod wielkim głazem, trzymajšc drewniana laskę wstał i wyrzekł sam do siebie – to piękny dzień na œmierć…i po tych słowach jakby na potwierdzenie pokazała się kolorowa wstęga na niebie. Bo czasem zdarzajš się dni odpowiednie, jakby specjalnie na coœ stworzone. Tamten dzień, był akurat dniem wymarzonym i odpowiednim na œmierć.

Opublikowano

Skomentowałbym ten tekst już wcześniej, ale myślałem, że Autor podmieni wersję, aby miała polska czcionkę. Źle się czyta z tymi znaczkami.
Początek mi się nie bardzo podoba. Wstawanie lewa nogą sugeruje, że bohater opowiadania będzie zły, czy niezadowolony z czegoś, a tu nagle przenosi się w góry, chociaż mieszka nad morzem. Taki pomysł przeniesienia akcji w czasie i miejscu nie jest zły, ale dalej nic go nie uzasadnia, więc logiczniej byłoby powiedzieć o wyprawie w góry, wycieczce, urlopie. Rozumiem, że to był zamysł nadania opowiadaniu cech nierzeczywistych, ale dalej jest zwyczajnie, góry, turyści, stary człowiek. Brakuje jakiegoś początkowego elementu, który by usprawiedliwiał, czy sugerował, że coś jest nienormalnego w świecie bohatera.
Niektóre myśli nie bardzo udane, np.

"Poczuł w nozdrzach specyficzny zapach zbliżającej się do niego tragedii."
Niby jak pachnie tragedia w dodatku w pokoju hotelowym? Specyficzny?

"Nie przywykł do patrzenia na skały. Nawet nie znał ich widoku."
Jak to nie znał? Nigdy nie widział gór, choćby na zdjęciach, czy w telewizji?

"Długo spacerował wokół ścian pokoju, zdenerwowany, zanim odważył się wyjść na zewnątrz. Wreszcie spakował coś do jedzenia, ubrał się ciepło i wyszedł"
Najpierw się odważył wyjść na zewnątrz (czyli wyszedł), a potem się spakował i wyszedł (drugi raz)?

Zakończenie lepsze niż początek. Element zaskoczenia i mówiący ze spokojem, o śmierci w górach, stary człowiek, który pewnie sam już czeka na śmierć i zastanawia się jaka ona będzie.

W sumie pomysł ciekawy, ale opowiadanie zostawia jakiś niedosyt po przeczytaniu.
Może warto by było nad nim popracować bo zakończenie OK.

Opublikowano

Bardzo Panu dziękuję za przeczytanie. Zdaję sobie sprawę, jaka to była trudność bez polskich znaków.
Przepraszam za taką niefortunną czcionkę, nie wiem dlaczego taka wyszła. Jak wklejałem z worda, było ok.

Dziękuję za wszystkie uwagi. Pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Wszystko się zaczęło od syryjskiego dziecka znalezionego na plaży w Turcji, od tamtej pory nikt się losem dzieci nie interesuje. Były nagłówki, horror dzieci i kobiet trwa. 
    • @Sylwester_Lasota Dziękuję.
    • @Dagna ja niczego złego nie miałam na myśli  Doskonale znam te wszystkie mechanizmy o których piszesz  Uwierz mi że na własnej skórze przekonałam się jak człowiek człowieka potrafi emocjonalnie wykończyć  W moim przypadku trwało to równą dekadę  I żeby nie było ja też święta nie jestem  Dlatego tak bardzo jestem wyczulona na pisanie tak otwartych i wręcz może trochę prowokujących wierszy  To niby jest wirtualny świat jednak po drugiej stronie siedzą bardzo realne osoby które nie zawsze mają czyste i dobre intencje  Do Ciebie zwróciłam się w trochę żartobliwej formie żeby nieco rozluźnić już i tak gęstą atmosferę dyskusji
    • hermetyczny aczkolwiek na wielu poziomach uniwersalny
    • @Roma Romo, przeczytaj proszę mój komentarz do Gosławy, tam się wyrażam pełniej… Cenię Cię jako Autorkę, a co z tego wynika, mam silne przeświadczenie, że głęboką wrażliwość trzeba chronić (!) i nią mądrze rozporządzać. Dzielę się publicznie moją historią, ku przestrodze, aby osoby na początku swojej literackiej drogi uważnie baczyły na to, kto próbuje się na ich talencie „ uwłaszczyć”, nadawać mu szkodliwy kierunek, bowiem żadna sztuka nie usprawiedliwia bezkrytycznego wystawiania się na szkodliwe działania innych, zwłaszcza gdy w grę wchodzi tak fundamentalny(!) dobrostan jakim jest bezpieczeństwo duchowe - ( jako osoba wierząca pozwalam sobie tak to nazwać, w innym ujęciu można mówić o stabilizacji  duchowej, czy emocjonalnej).   Piszesz bardzo ciekawe wiersze, widać, że wena  Cię nie opuszcza i oby tak pozostało

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      . Warto jednak pozostawić przestrzenie, których nikt nie naruszy, aby ( tak jak mówi moja Przyjaciółka ) - pozostać dla siebie samej tajemnicą ;))), tam też będzie poezja , pozdr.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...