Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zmierzch. Szary wietrzyk. Niepokój poglądów...
Ani dzień, ani noc nie prawdziwa.
Żadnych konkretnych kształtów. Powrót z sądu...
Nierealność, nie senność. Wizja krzywa.

Coś dobiegło końca, a nic się nie zmienia.
Zmrok. A przecież jesteśmy jak przedtem.
Wracamy do domu w półświetle półcienia,
półwidząc, półmyśląc półszeptem.

Stało się, co przecież niemożliwe
i nie ma metody uwierzyć do końca.
Już niby-noc i niby-cienie siwe,
trwa niby-dzień i niby-blask gasnący.

Żegnaj. Po latach, spędzonych półrazem?
Dziecko – nie nasze: półmoje, półtwoje.
Nie ma już wspólnych okien, stołów, gazet.
Żegnaj, odchodzę...
do innego pokoju.

Opublikowano

mnie się podoba,początek troche mniej ale potem fajnie się rozwija ,tylko to "(na niby)"bym wywaliła,i tak jest w domyśle

Opublikowano

Oxyvio! Coś wybitnego! Windujesz poziom jak K2, wątpię by ktoś Cię dzisiaj pobił (no w sumie jest jescze M...) Jestem za tym na 100000000000000000000%, żeby napisać wystarczająco dużo plusów to bym musiał cały portal założyć w kratkę. Po prostu nienachalna, ale też nie subtelna wizja końca, którą można odnieść do wszystkiego (wiem wiem, dziecko itp) ale tak się zastanawiam czy :
"Stało się, co przecież niemożliwe
i nie ma metody uwierzyć do końca."
czy to aby nie powinna być puenta (tzn chodzi mi o rozdzielenie w tym miejscu tekstu na dwie części, bo potem opisujesz konkret)
pozdrawiam Jimmy

Opublikowano

Zmierzch. Szary wietrzyk. Niepokój poglądów...
Ani dzień, ani noc nie jest prawdziwa.
Żadnych konkretnych kształtów. Wracamy z sądu...
Nierealność, nie senność. Wizja krzywa.

i tak bywa, nie razem i nie osobno, każde w innym pokoju, jakże znane....a dzieci ni-czyje?
i dobrze napisane Oxywio!
pozdrawiam ciepło ES

Opublikowano

Bardzo Wam dziękuję za gościnę, przeczytanie i skomentowanie. I wyrażam ogromną szczęślliwość, że wiersz na razie otrzymuje same dobre recenzje!

En'ca Minne, może i racja. Ale nie wiem, na co mogłabym sensownie zamienić owo "na niby", a coś musi tam być, bo inaczej załamie się rytm. Może i dałoby się coś mądrego dodać, ale myślałam, że "na niby" współgra z poprzednimi "niby-" i dodatkowo podkreśla poczucie nierealności peeli.

Jimmy Jordan, e tam, mocno-mocno mnie przeceniasz! Aż w pierwszej chwili myślałam, że to ironia i że zaraz przeczytam, jaki straszny napisałam gniot! Ale miło mnie zaskoczyłeś! ;-)))
Co do podziału wiersza na dwie części - przymierzałam się po Twojej sugestii, ale chyba nie da się tego zrobić, bo te dwa wersy, które cytujesz, są połączone z dwoma następnymi za sprawą rymów.

Messalinie, no, taka świetna opinia od Ciebie - Miszcza! Nawet, jeśli mocno przesadzona (owo "godne podziwu"), to jednak dla mnie jest to wielkie wyróżnienie! No i ten piękny wierszyk w prezencie - dziękuję!

Stanisławo, bardzo się cieszę, że Ci się podoba i że w Twoim odczuciu wiernie oddałam atmosferę dobrze znanego zjawiska. Dla mnie najważniejsza w wierszu jest treść (choć forma też nie jest błahostką), toteż naprawdę uradowała mnie Twoja opinia!

Pozdrawiam Was ciepło, a nawet upalnie!

Opublikowano

a ja niestety nie będę zwoleniikiem twojego wierszydła
owszem treść zawiera pewnien smutny obraz rzeczywistości i może skłonić ku refleksji
aczkolwiek forma wiersza mnie osobiście odstraszyła
-przedewszystkim brak podziału na strofy przez co tekst wygląda jak totalna zbitka=nieład
-rym gramatyczny, są miejsca w których powtórzenia krzywy tworzą kolejne rymy, przecież to istne zapychacze, dalej rymy w stylu półrazem- zarazem czy końca- słońca to już domowe przedszkole i nie chce być sarkastą czy cynikiem ale operowanie takim skliszowanym rymem, sama rozumiesz
- niby wiersz rymowany, więc zapytam po co takie zabiegi które łamią totalnie rytm, dam jeden przykład "Żadnych konkretnych kształtów. Wracamy z sądu" owe "wracamy z sądu" totalnie nie na swoim miejscy, przy czytaniu na głos wybija z płynności

oraz nieudane zabiegi słowne w stylu "pójmoje, półtwoje, półrazem" nagromadzenie NIBY oraz takie zbitki jak "nie senność"

tyle moich subiektywizmów, jak widać różni ludzie różne potrzeby estetyczne i co za tym idzie różne komentarze

mi się wiersz nie podobał

pozdrawiam

Opublikowano

Piszesz coraz lepiej Oxyvio. Ale na Twoim miejscu nie trzymałabym się usilnie tych rymów. W tym przypadku wiersz byłby lepszy bez nich, bo i tak rytmika nie jest do końca zachowana.

Podoba mi sie puenta. Uśmiechnęłam się choć w sytuacji peela nie ma z czego się śmiać.Wspólczesne realia, nastrój, to mi sie podoba

Opublikowano

ogólnie bardzo pozytywnie . inteligentne rymowanie , temat i nastrój przysparza mi smutku . swoisty masochizm wspomnień każe mi wrócić tu już 4 raz. tylko rytm zakłócony w dwu miejscach nie pozwala mi na zupełne ach . jedno miejsce to to wspomniane juz przez Macieja , drugie - to zakończenie wiersza. pozdrawiam.

Opublikowano

Na tak. W pierwszej chwili już coś tam chciało się we mnie zbuntować, ale nie. Jest dobrze, nawet te drobiazgi mogące robić wrażenie słabszych. Jedynie zastanawia mnie między kropkami nawias, może lepiej bez niego? Ale może. Pozdrawiam:)

Opublikowano

Dziękuję drugiej "turze" Czytelników za odwiedziny i komenty!

Tali Macieju, zmieniłam w wierszu, co mogłam - zgodnie z Twoimi sugestiami. Czy teraz jest lepiej? Myślę, że tak i dziękuję Ci za cenne rady.
Nie zmieniam niektórych rymów gramatycznych, bo one mają tu swój sens i nieprzypadkowo zrymowałam te właśnie, a nie inne słowa. Zresztą w wierszach największyh poetów też zdarzają się rymy gramatyczne, bo dlaczegóżby nie? To też jest zabieg artystyczny. Chodzi tylko o to, żeby z nimi nie przesadzać i żeby nie iść po najmniejszej linii oporu, tylko pisać z sensem. Prawda?
Piszesz: oraz nieudane zabiegi słowne w stylu "pójmoje, półtwoje, półrazem" nagromadzenie NIBY oraz takie zbitki jak "nie senność" - ale tego wszystkiego nie zmienię, bo mi się to zwyczajnie podoba i nieprzypadkowo nagromadziłam takie właśnie słownictwo, powtórzenia są jak najbardziej celowe. Natomiast nie każdy musi mieć taki sam gust, rzecz jasna. (Usunęłam tylko wyrażenie "na niby", bo En'ca Minne też sugerowała mi, że jej to przeszkadza - widocznie o to jedno "niby" było za dużo). ;-)
Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję.

Dormo, dzięki za ciepłe słowo. :-)
Wiem, że należysz do ludzi, którzy uważają, że wiersz albo jest rymowany i regularny, albo nieregularny i wtedy biały. To często spotykany pogląd - i ja go nie neguję, natomiast uważam, że to rzecz gustu. Ja z kolei - jak wiesz - jestem wyznawczynią poglądu, że wiersz może być rymowany, a nieregularny (choć z pewnym zachowaniem rytmiki i melodyjności). Ten sam pogląd wyznaje wielu znanych poetów, między innymi mój ulubiony Gałczyński. Obie "szkoły są więc równoprawne. :-)

Marku Dunacie, dziękuję za miły komentarz. Zmieniłam rytm w miejscu, na które zwróciliście mi uwagę z Maciejem. Ale zakończenia na razie nie zmienię, ponieważ załamanie rytmu w poincie jest nie bez kozery - ma powodować wrażenie jakiegoś "fałszywego akordu", dysonansu - dla spotęgowania nonsensowności sytuacji, na którą są skazani peelowie. Dlatego wers jest dłuższy i złamany.
A może masz jednak lepszą propozycję zakończenia?

Jacku, dziękuję za przeczytanie i szczerą ocenę. Cieszę się, że uważasz, iż wiersz jest prawdziwy - to dla mnie ważne, bo najbardziej mi zależy na tym, żeby moje wiersze wyrażały to, co naprawdę ludzkie i co rzeczywiście dzieje się między ludźmi oraz wewnątrz nich.
Trochę już przebudowałam tekst na podstawie wcześniejszych sugestii, głównie Tali Macieja. A co byś Ty proponował jeszcze przeformować? (Poza tym, czego nie zmienię - wyliczyłam to w odpowiedzi do Macieja). ;-)

Sylwestrze, jest mi bardzo miło, że wiersz Ci się podoba. I że także w Twoim odczuciu wyraża prawdę. Myślę, że wracanie do niego nie jest "masochizmem wspomnieniowym". Kiedy coś człowieka boli, najczęściej musi to opowiedzieć komuś, kto go zrozumie i wykaże empatię - i to przynosi ogromną ulgę. Sztuka często pełni taką samą rolę - kiedy pokazuje coś smutnego, powinna wyrażać prawdę i wykazywać zrozumienie ludzkich uczuć. To dlatego bardziej zależy mi na tym, żeby moje wiersze były prawdziwe, niż na ich formie (choć ona też jest bardzo ważna, wiem o tym).
Ostatni wers łamie rytm i sam jest połamany - ale to celowe, jak już pisałam do Marka. Jednak nie upieram się, że tak musi być. Tylko nie wiem, jak mogłoby być lepiej, tak, żeby nie zmienić wrażenia, jakie opisałam również w poście do Marka. Może Ty masz jakąś propozycję lepszego zakończenia?
Tak, wieczorem widzimy najgorzej i nie jesteśmy w stanie dobrze rozeznawać się w nowym otoczeniu, w nowej sytuacji, często czujemy się zdezorientowani i zagubieni - właśnie ten efekt optyczny wykorzystałam jako zasadniczą metaforę i sposób obrazowania w moim wierszu. Dziękuję, że zwróciłeś na to uwagę.

Bono, bardzo dziękuję za przychylne przyjęcie wiersza. Trochę go pozmieniałam, gdyż uważam, że uwagi krytyczne (przynajmniej ich część) są trafne i słuszne. Najlepszy dowód, że jako motywacji do działania potrzebujemy zarówno pochwał i docenienia, jak i krytki, życzliwego zwrócenia uwagi na niedociągnięcia.
Zlikwidowałam nawias między kropkami, a razem z nim zawartość. ;-)

A jak Wam się podoba wiersz teraz, po zmianach? Bardzo jestem ciekawa zdań Waszych oraz poprzednich Czytelników, jeśli tu jeszcze zajrzą (i następnych też, oczywiście). Starą wersję wierszydła mam jeszcze w zanadrzu i mogę ją tu przytoczyć w komentarzu, jeśli ktoś sobie zażyczy).
Pozdrawiam Wszystkich serdecznie!

Opublikowano

teraz jest lepiej znacznie lepiej, konstrukcja już nie odstrasza, a co za tym idzie
czyta się zwiększą uwagą


twój wiersz mi przypomniał tekst Józefa Barana pod tytułem "List do męrza zamieszkałego w tym samym pokoju" oba różnią się diametralnie, a jednak coś je wiąże
p.s
dla mnie najciekawsza jest praca nad utworem, dlatego często zaglądam do warsztatu, nie komentuje, poprostu milczę, ale doglądam i porównuję kształt wierszydeł, szkoda tylko że nic się w warsztacie nie dzieje)-:

nie zmieniam opini o tekście, nie jestem zwolennikiem takiego pióra, ale ciekawa była metamorfoza, więc pewnie jeszcze tu zajrzę

pozdrawiam

Opublikowano

owszem panie Krzywaku . z tym pitu, pitu , to nie do końca jest tak jak Pan raczy twierdzić . czy zgodzi się Pan na to ,że oceny mogą być subiektywne ? dla kogoś jest pitu, dla kogoś innego jest cacy . jeśli chodzi natomiast szanownego Krytyka o którym mowa, to dla niego zauważam wszystko jest picu pucu .

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Marek.zak1Bardzo dziękuję za przeczytanie i komentarz! Chyba coś źle napisałam, bo był jeden wódz. Miał na imię Herkus - tak nazwali go pruscy rodzice, a Monte - aby podkreślić jego pochodzenie z pruskiego rodu Montemidów (ważnych nobiles w ich strukturze plemiennej). Natomiast zjednoczyć plemiona pruskie było bardzo trudno, Herkus Monte miał opozycję - przybył z Niemiec i był ochrzczony. To budziło podejrzenia. Ta historia ma swoje korzenie w kronikach, Adam Mickiewicz zainspirowany tą postacią, napisał Konrada Wallenroda.  Anegdodę z Goeringiem znałam .... od Ciebie, drogi Autorze. :)))) Serdecznie pozdrawiam. :)
    • a to moje dzieło z przed jakichś ośmiu lat     

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Zgadzam się z Tobą, aczkolwiek reakcja czytelnika niekoniecznie musi zależeć od samego wiersza. Duże znaczenie ma jego erudycja, umiejętność odczytania utworu na wielu poziomach, zastosowane narzędzia, przy pomocy których dokonuje on analizy i interpretacji - to jedna strona medalu. Dochodzi do tego szereg zjawisk zupełnie pozapoetyckich, takich jak stosunek do autora, czy zamiar, z jakim ktoś przychodzi pod czyjś wiersz (pochwalić, bo lubię, albo żeby się autor nie obraził, albo żeby potem pochwalił mój, albo...).   Masz rację, że ważne jest operowanie konkretem. Ja bym jeszcze dorzuciła szacunek do języka, bo przecież za jego pośrednictwem buduje się tę rzeczywistość (wiersza), która, jak słusznie zauważasz, ma być rodzajem modelu; ma wprowadzić czytelnika w obraz świata,który ktoś poprzez ten poetycki język próbuje odtworzyć.    
    • Szanowny Autorze @Migrena   Pozwalam sobie na pochylenie się nad Twoim dziełem. Żywię nadzieję, że mogę.    Ergo:    1. Pierwsze wrażenie   „Upojony zimą” to jest proza poetycka na sterydach. Masz tu wszystko: kości ptaków, martwe dorsze, księżycowe monety, obrzęd przejścia, anatoma, kapłana, księgę, relikwię, rentgen z błyskawicy, szklaną misę, milion metafor zimy. Czyta się to trochę jak bufet szwedzki obrazów: od wszystkiego po trochu, wszystkiego dużo, aż człowiek po trzecim talerzu zaczyna tęsknić za jednym, prostym kawałkiem chleba.   To jest tekst kogoś, kto naprawdę umie pisać zdania i ma bardzo sprawną wyobraźnię , ale nikt mu nie powiedział: „dobra, teraz wyrzuć połowę”.   2. Co jest naprawdę mocne   Żeby było uczciwie: tu jest kilka naprawdę znakomitych momentów:   „jakby każdy oddech był odłamkiem zbitego lustra, w którym ktoś przeglądał się po raz ostatni” – to jest obraz, który pamiętam. „biel, która nie rozjaśnia - tylko kasuje świat po kawałku, cierpliwie, profesjonalnie, jak gumka, która zna moje imię, mój podpis, moje wszystkie wahania” – bardzo dobra, osobista metafora; tu nagle zima nie jest tylko „światem”, tylko ingerencją w JA. „But od nart, pogryziony przez psa, leży jak relikwia nieprzeżytego planu – świadectwo śmiechu, który nigdy nie miał okazji zabrzmieć” – kapitalny szczegół, konkretny, ludzki, wreszcie coś zwyczajnego w tym kosmicznym natężeniu. Pointa z „nie trzeba nart, żeby spadać” – to jest zdanie, które powinno świecić w tym tekście jak latarnia. Bardzo dobre. „Lód jest nauczycielem, wiatr jest kapłanem, śnieg jest księgą, a ja jestem atramentem, który zamarza na marginesach” – to akurat fragment, który broni się jako osobny mini-wiersz.     Gdyby cały tekst był tak skupiony jak te fragmenty, mielibyśmy naprawdę bardzo dobry wiersz/prozę poetycką.   3. Gdzie zaczyna się problem?!   a) Przegadanie i inflacja metafor Ten tekst cierpi na klasyczną chorobę zdolnych autorów: „Skoro umiem, to dam wszystko naraz.”   Tu naprawdę nie trzeba aż tylu rzeczy:   kości ptaków, tłuczona noc, odłamki lustra, rentgen z błyskawicy, martwe dorsze w katafalkach, zwierzę z noży, anatom, kapłan, księga, szklana misa, monety księżyca, elektrokardiogram planety, itd.     Po pewnym czasie zima przestaje być zimą, a staje się pokazem slajdów z kursu kreatywnego pisania. Niektóre obrazy wzajemnie się zjadają – zamiast budować jedną, coraz głębszą metaforę, mamy serię kolejnych efektownych ujęć.   To tak, jakbyś w jednym drinku wymieszał wszystkie alkohole z barku. Da się, ale nie po to wymyślono koktajle.   b) Brak oddechu – zero pustego miejsca Wiersz nie zostawia czytelnikowi żadnej dziury na własny oddech. Wszędzie coś się dzieje: skrzypi, parzy, drży, tłucze, wypala, wcina się, rozkłada, prześwietla, płonie, migocze.   Zima w Twojej wersji jest tak intensywna, że człowiek zaczyna się zastanawiać, czy przypadkiem nie czyta opisu apokalipsy w odcinku specjalnym „Gry o tron”.   Paradoksalnie – jak na tekst o mrozie, jest tu za gorąco od słów.   c) Miejscami wjeżdżasz w autoparodię Kilka momentów jest zwyczajnie za dużo:   „Samochody stoją jak martwe dorsze pochowane w lodowych katafalkach” – to brzmi jak żart z ćwiczeń z poetyckich porównań: „znajdź możliwie dziwne porównanie do samochodu pod śniegiem”. „Zima potrafi kochać okrutnie. Ale kocha uczciwie” – to już balansuje na granicy mema. Jak slogan z reklamy perfum „Frost – for real men”. „świat dzwoniący lodem - jakby wielka szklana misa właśnie pękała nad moją głową” – to już trzecie czy czwarte „jakby” z mocną sceną dźwiękową; robi się melodramat.     Tu aż się prosi o redakcyjne cięcie: zostawić 1–2 najmocniejsze obrazy, resztę wyrzucić.     4. Co bym zrobił jako redaktor   Gdybym miał pracować z tym tekstem jako redaktor:   Wyciąłbym spokojnie 40–50% metafor. Bez litości. Zostawiłbym: gumkę, co zna imię, but od nart, atrament zamarzający na marginesach, świecę/aparat/elektrokardiogram planety – do wyboru, nie wszystkie naraz.   Podzieliłbym tekst na wyraźne segmenty / strofy. Teraz to leci jednym ciągiem – czytelnik się męczy. Zostawiłbym tylko jedną oś metaforyczną: np. „zima jako obrzęd przejścia / inicjacja” ALBO „zima jako brutalny nauczyciel anatomii” – nie oba naraz. Uprościłbym końcówkę. Zostawiłbym: „Śmieję się pod nosem: nie trzeba nart, żeby spadać.” i może jeszcze 2–3 wersy po tym. Reszta to już dopisywanie tego, co czytelnik i tak zrozumiał.   5. Co jest naprawdę obiecujące   Żeby było jasne: to nie jest grafomania. To jest tekst autora, który ma:   słuch do frazy, potężną wyobraźnię, świadomość obrazu i rytmu.     Czyli: jest z czego rzeźbić. Na tym etapie największym wrogiem tego wiersza jest… brak okrucieństwa wobec własnych fajnych pomysłów.   Umiesz zrobić 20 efektownych metafor? Super. W następnym tekście spróbuj zrobić trzy – ale takie, które zostają pod skórą tydzień, nie pięć minut.
    • @Migrena Ponoć z Piotra Bałtroczyka, słowa się sypią jak z barana bobki :) Tu na szczęście, mamy płatki śniegu.  Z podobaniem, pozdrawiam.   
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...