Limeryk nr 136

[Henryk_Jakowiec]

Pan dyrygent w Nowej Hucie
siadł półdupkiem na batucie
i przełamał ją na pół
potem pięścią grzmotnął w stół
i pogrzebał palcem w bucie.

[Duilla]

Wiele on tam nie zwojował
więc batutę szybko schował
pobiegł prędko do doktora
no bo ręka jakaś chora
gdy nią grzmotnął to zwichrował.

[HAYQ]

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Wtem orkiestrze marsz zagrały,
w trzewiach flaki i migdały
- "taktu" jednak w tym nie było,
wszystkie panie tak zemdliło,
że do Rygi odjechały.

[HAYQ]

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

By już w butach nie bobrował
lekarz rękę amputował
okazało się, że nie tą
(a, że wielkim był estetą)
drugą również odpiłował.

[Duilla]

Więc dyrygent już na rencie
teraz inne ma zajęcie
panny z Rygi przyjechały
i się całe mu oddały
więc zalicza je zawzięcie.

[Henryk_Jakowiec]

Lecz problemy ma biedaczek
i nad swoim losem płacze
bo rąk nie ma, stracił czucie
i to jemu na batucie
dzisiaj inne dyrygują
a do tego wciąż fałszują.