Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Scena 1


Rekomendowane odpowiedzi

Stary sklep. Droga powrotna – blok przy sklepie.

Wszedłszy usłyszał zachrypnięty i obojętny głos: „Co podać???”. Zakupiwszy, co trzeba i ostro zmierzony przez wzrok starszej wiekiem sprzedawczyni z przykrością opuścił sklep pełen bogactw, które mogłyby zostać we wspaniały i szybki sposób upłynnione. Lekkie, plastikowe drzwi zostały wciągnięte do wewnątrz przez zagubiony powiew wiatru, tym samym Artur usłyszał duży huk, który rozległ się za jego plecami. Obdrapany, brudny i od wielu lat nie malowany budynek należący do państwa, aż się zachwiał, a przy futrynie odpadł ostatni kawałek, prawdopodobnie pamiętającej jeszcze czasy urojonego komunizmu, farby.
Nagle coś szczególnie przykuło jego uwagę. Na odległość wyciągnięcia ręki minęła go wspaniała, młoda kobieta o arystokratycznej twarzyczce. Poczuł, jak jej długie, kręcone, blond włosy prawie dotknęły jego zarumienionego, gorącego policzka. Oczy zaledwie w ciągu ułamka sekundy spenetrowały z dokładnością archeologa każdy skrawek jej skąpo odzianego ciała. Dosłownie przez moment spojrzawszy w zwierciadła jej duszy widział jej dotychczasowe życie. Niebo zapadło się na głowę, po czym wtrąciło w najbardziej nieujarzmione czeluści piekła. Taki stan nie trwał długo. Ukojenie dla skołatanych myśli mieściło się w niewielkiej, niebieskiej torbie. Jeszcze tylko przez chwilę myślał o podziwianej niewieście. Droga powrotna do jego nory wydawała się nie mieć końca. Sekunda stawała się minutą, zaś minuta godziną. Idąc dalej Arek zauważył leżącego przy ścianie jednego z szarych bloków, jakich mnóstwo na osiedlu, mężczyznę o zgrabnej sylwetce i młodym wieku, co wyczytał z budowy jego ciała. Nie ruszał się, wyglądał niczym skamieniały pomnik, który stoi tu zawsze. Podszedł bliżej, zbaczając przy tym z obranej przez siebie trasy. Człowiek ten miał wyraźnie zarysowane na twarzy zmarszczki, które pokrywały ją całą i w jakiś sposób wskazywały na zamęczenie życiem. Miał czarne, jak węgiel brwi i zaokrąglone, nienaturalnie błękitne, ogromne, niczym u Bazyliszka oczy.
- Nic panu nie jest? – zapytał widząc ludzką znieczulicę na los drugiego człowieka. Nie usłyszał chyba jego pytania, więc chłopak je ponowił – Nic panu nie jest? Mężczyzna gwałtownie ocknął się z letargu i niczym wygłodniała hiena warknął na Arka:
- Odczep się, bo pożałujesz…!!! – krzyknął i ponownie uderzył leniwą głową o mur. Właśnie wtedy chłopak poczuł, że z jego ust wydobywa się odrażający zapach zgnilizny. Wiedział, że ten odór jest mu znany i właśnie, wtedy pomyślał: ”Cóż za życie ma ten człowiek? A przecież mógłbym to być ja i każdy dookoła!” –spointował tę sytuację. Przestroga jednak, jak się miało okazać w ogóle do niego nie dotarła. Wrócił ponownie na wyznaczony szlak, niczym do niedawna zabłąkany okręt na morzu. Do domu było coraz bliżej. Trunek miał niedługo zadośćuczynić jego, już odczuwalnemu, zmęczeniu.
Szedł dalej…..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...