Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Gdy zostaliśmy porozmieszczani w pokojach, należało się czymś zająć. Pierwszą opcją było liczenie baranów. Zatem z pełną konsekwencją liczyliśmy – baran raz, baran dwa, potem trzy, chyba dalej pięć, sześć, potem osiem i w chuj dalej tak. Pani wychowawczyni pochwaliła nas za tą samodzielność i pomysłowość. Obiecała, że dostaniemy za to jakiegoś „muchomora” czy ki diabeł. Grunt, że liczyliśmy dalej jak owe baloniki pierwszomajowe, jak owe oczy malinowe i wąsy sumiaste, zresztą cała ta parszywa morda, i przypominaliśmy sobie, jak wygrzebywaliśmy kiepy z koszarowych popielniczek i te wymienialiśmy na kuchence za żółty sowiecki spirytus, a może benzynę. W każdym razie się piło, a jak się pije, wtedy jest o wiele łatwiej. Zapytajcie się waszych rodziców, dlaczego pracują po dwanaście godzin i piją, zresztą nie pytajcie się ich o nic. Kij z tym. Teraz zupełnie się zmieniło, weszliśmy w czwartą, czarną epokę życia człowieka. Armie wschodu zawładnęły Europą, potem obległy wszelkie kontynenty w imię równości, braku tolerancji dla odmienności i typie jednego charakteru. Wódz użył potężnej broni biologicznej – zatrutego ptactwa, które rozgromiło wszelkie obozy rewolucjonistów. Kto przeżył, został odizolowany i leczony. To taki eksperyment, czy się da. Gdy wódz umarł, nastał większy Wódz i cała mapa świata zamieniła się w jeden kolor – brunatny. I resztki przekazywały sobie wiedzę z ust do ust, do czasu, aż skutki leczenia okazały się skuteczne. Mam wrażenie, że jestem już ostatnim wiedzącym, ostatnim, który coś pamięta z kiedyś.

Klaszczemy teraz w rączki, a nasza pani głaszcze nasze główki (niektóre pozszywane od butelek, pewnie jeszcze cuchną melinami i kurwami, czy lepkimi paluchami zaspanych chirurgów), wreszcie przy którymś tam baranie Jasio zasnął, i zostało nas mało. Pani wsadziła rękę pod jego kołderkę i sukinkot zaczął ohydnie mruczeć. Szlag by trafił te zjebane barany. Gdy zasnął Misio, wlazł jakiś pielęgniarz i wziął go wsadzając mu język w ucho. Postanowiłem nie spać. Może i dużo czasu minęło, ale pamiętam, ze pedały walą w dupę i mimo szacunku dla inności jest to niezaprzeczalny fakt. A u nas dupa nieruszana to świętość.
I dobrze się stało, po za moment poczułem na sobie tłuste łapska. Nie myśląc, automatycznie czołem w nos, zaczęła płynąć jucha, on gleba, ja z buta (a mam je ciężkie, zresztą za czasów demonstracji milicja ściągała je z uporem maniaka, a my na bogaczka do domu), ktoś się na mnie rzucił, pani zaczęła krzyczeć, wbiegło trzech pałkarzy, a z drewnianą pałą ciężko dyskutować. Potem izolatka i można spokojnie czekać na kolejny dzień.

Dupsko bolało od zastrzyków, łeb bolał od wpajanej nowej wiedzy. Chodzi o to, że teraz dużo rzeczy nie wolno – od całowania się z dziewczynami do nie chodzenia do kościoła. I autorytety stały się bardziej dogmatyczne. Wspaniałym lekarstwem okazały się dawne lekarstwa – jak prąd, zimna woda, głód. Mamy jednakowe ubrania, jednakowe książki – a raczej książkę, ale cicho. Te kartki są ostatnie z wiedzy o przeszłości. Trwa właśnie regres kultury i zapominamy o tym, co było. Diego de Landa, młody mnich, który kazał spalić bibliotekę Majów zmartwychwstał. Pierdolę.

Gdy wróciłem do pokoju, mówię do Jasia:
- Jasiu, musimy coś z tym burdelem zrobić, załatwimy trochę benzyny, damy do butelki krztynie styropianu, zatkamy skarpetką i gra. Rzucimy, ogień, szum, ruch a my przez drzwi i na świeże powietrze. I niech strzelają w plecy, lepsze to niż ich nowa moralność. Chcesz co noc być rypany przez tych kutasów?
Jasiu podniósł rękę
- proszę pani! Bo on mnie namawia do złych rzeczy!!!

To koniec. Przyjdą za niedługo, pewnie lobotomia i po sprawie. To, co teraz wyrzucę, o ile ktoś ten karteluszek znajdzie, jest ostatnią wolną myślą. Wąż powoli nadciąga, by doprowadzić świat do pierwotnego chaosu. I gaśnie ostatnie słońce, ostatni ptak wypuszcza ze szponów potwornego gada. Jedyna szansa, że ktoś w przyszłości odnajdzie drzewo.

  • 5 miesięcy temu...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Arsis nie masz samolotu, nie polecisz, nie pogadasz:) jest taka agresja na świecie, niedługo się wszyscy pozabijają. Mam nadzieję, że Amerykanie coś wymyślą. Trump to broni swojego dolara. Boją się, że Rosjanie połączą siły z Chińczykami, Indiami, Iranem przeciwko Izraelowi. 
    • @Annna2 Chopin miał klawiaturę z dni i nocy...     @violetta Bo kościół to kolumny gór kapliczki jaskiń  krzyże połamanych drzew i spontaniczny kontakt ze stwórcą .   @Jacek_Suchowicz Dobrze kombinujesz :)   Dziękuję bardzo za wszystkie ślady zainteresowania, pozdrawiam   
    • @Jacek_Suchowicz Świat jest dla nas szeroki: szerszy niż dłoń, ciepły jak dotyk. Słońce jest wszędzie, nawet w kałuży. Doceń ten dar, znajdź światło w podróży.
    • Fakt na sercach nie robią się zmarszczki, a miesięcy już nikt nam nie zliczy. Lecz czas płynie miarowo, uparcie. Czy ściga się ze słońcem z księżycem. Życie także upływa miarowo, zachowując kolejność wydarzeń. Cóż że nie jest odzieżą markową i piętnuje bruzdami na twarzy. Lecz sens skrywa do bólu głęboki, niosąc treści pozornie niespójne. Miła pomyśl i wokół rzuć wzrokiem, zacznij widzieć, a zaraz zrozumiesz. Przecież wszystko stworzone jest dla nas; liście z nieba i brokat w kałużach. Ta komedia tragedia i dramat, żółte słońce i deszczyk i burza. Trzeba tylko wyzwolić swój umysł, poukładać wartości na nowo. Zniwelować różnice i sumy, pielgrzymować z otwartą wciąż głową
    • @Somalija fakt, że ryży donek, co smaruje sobie gębę pomarańczowymi chitosami, jest nadęty jak ta dmuchana lala, którą wystarczy przekłuć i całe powietrze z niej zejdzie z gwiżdżącym świstem i furkoczącym pierdzeniem na koniec jak z balona. wołodia (ten jego rozrechotany wyraz kałmuckiej gęby zza szyby pancernej limuzyny ryżego) coś tam ustalił ze swoim kumplem donkiem  ponad głową trzeciego. i ten trzeci, najbardziej zainteresowany, ma się zgodzić na coś tam bez gadania. impeachment donka to za mało, tego typa powinni skuć w kajdany i wyprowadzić, bo ma ciągoty do dyktatorów, choćby te jego przymilne spotkania z kim dzong unem w poprzedniej kadencji, z tym koreańskim kryminalistą i bandziorem. przecież obściskiwał mu łapę i poklepywał po plecach, tak jak bił brawo kałmukowi putinowi...
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...