Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Z pamiętnika z psychiatryka. Wpis drugi.


Rekomendowane odpowiedzi

Zgrzyt. Chlup. Plask. Łup, łup, łup.
-MATEUSZ! Jak cię dopadnę, to ci urwę głowę i utnę wszystkie wystające członki! A potem cię poćwiartuję, część zamrożę, a resztę upiekę i zjem! A potem…
Nie ma to jak nagłe przebudzenie przez wiadro lodowato zimnej wody. Przysięgam, pewnego dnia zabiję to dziecko, a świat mi jeszcze podziękuje.
Matko kochana. Czy jest godzina 2.22?! O, nie. Zegarek mi się przewrócił. Jest za pięć szósta. Pięknie. Teraz już nie zasnę przez tego… Tego… Eh. Gdzie są moje tabletki?

Pierwszy raz od niepamiętnych czasów miałam chwilę czasu przed wyjściem do szkoły, mogłam więc oddać się chwili błogiej przyjemności ze szczotką do włosów, mascarą, pudrem i błyszczykiem. Pierwszy raz od niepamiętnych czasów mam wrażenie, że wyglądam jak człowiek. Ładnie, znaczy się.


Kompletnie nie rozumiem, dlaczego już trzeci z kolei facet na ulicy wciska mi w rękę tulipana. Jakieś wybory są czy coś? Ten kraj zwariował. Ewentualnie moje miasto jest chore. Dopadła je zaraza. Objawy: wysypka ludzi z kwiatkami, czerwono-różowe plamy w witrynach, na bilbordach, na ulicy, miliony… Serduszek, no właśnie! Szybki rzut oka na mój niezawodny zegareczek uświadomił mi, że przecież dzisiaj walentynki. O nie, po co w ogóle wychodziłam z domu…


Zaciśnięte usta, zmarszczone czoło i furia w oczach Anny uświadomiły mi, że nie jestem sama w bólu.
-Walentynki. – Więcej mówić nie musiała. Dodała jednak coś na temat niemoralnego zawodu maci.
- Ano. – Moja odpowiedź była jednoznaczna. Dla niej.

Większość przerw spędziłyśmy wydając sobie nawzajem komendy takie jak „nie patrz w prawo!”, „zatkaj uszy!”, „ tylko nie rzygaj…”. Jednak mimo tego, czy patrzyłam w lewo, prawo, w górę czy w dół, i że z całych sił zatykałam uszy, dokoła widziałam całujące się pary i słyszałam wszędzie wyznania miłości. Była to ciężka próba dla mojej wytrzymałości i samokontroli. Nie to, żebym miała coś przeciw wymianie DNA, to bardzo pożyteczne i w ogóle. Po prostu nie musi to odbywać się publicznie.


Ewka dostała dwóję. A potem zobaczyła napis wyryty na drzewie.
„Nie płacz Ewka, bo tu miejsca brak na twoje gluty”.
Załamało się biedactwo. Nawet moje „nie martw się, jutro będzie gorzej” nie pomogło. Dziwne, zawsze to ją śmieszyło. Hmm, może powinnam być bardziej tkliwa, rzucić się na nią, przytulić, pogłaskać, a potem zaprowadzić do sorki z zapytaniem o poprawę. Po chwili niezdecydowania tak też zrobiłam. Rękaw będę suszyć chyba do końca życia.


- O, Anna! Co tam? Fce odrobiłaś?
- Ha-ha. Ha. A w ogóle coś było?
- Nie wiem. W sumie. A jak tam Twój Adorator?
- W kopa chcesz?
- Czyli świetnie. Ile esów ci przesłał wczoraj?
- Jak cię walnę, to się kopytami nakryjesz.
- Jednak trochę tego było… Jeszcze się nie znudziło?
- Jak mu zajebię kiedyś w ten krzywy uśmiech...
- Oczywiście mu odpisałaś.
- Srali muchy - będzie wiosna.
- No jak mogłaś! Pewnie czekał na twojego gorącego esemesa…
- Anka!
- Tak, Anno?
- Nienawidzę cię.
- Wiem.

Anna przeżywa kryzys. Tak zawzięcie flirtowała z pewnym przystojniakiem, że udało jej się poderwać jego obleśnego kolegę. No i ma problem.


Po jaką cholerę zakładałam dzisiaj spódnicę? Przemokły mi buty, jest zimno i wciąż podwiewa mi tyłek. I niech mi ktoś powie: jak tu nie zrzędzić?!
Przechodzę właśnie koło kościoła, zza którego wylewa się mały tłumek ministrantów otoczony różnokolorowymi dzieweczkami z chóru. No tak, próby. Popatrzę sobie, może pośród rozwianych blond włosów i błyszczących, przerażająco długich paznokci zalotnie owe włosy burzących znajdę Mojego Pięknego Ministranta?
Nagłe szarpniecie za szalik kończy się niemal zaryciem zębami w czoło jakiegoś ośmio, może dziesięciolatka. Mały morderczo, ale skutecznie zwraca na siebie moją uwagę.
- Hej ty! – Hejty? A co to ja, jakaś wieśniara czy inna kobyła jestem, żeby do mnie jak do konia się zwracać?
Ze zdziwieniem na twarzy spoglądam na pędraka przeszkadzającego mi w obserwacji.
- Tamten chłopak powiedział, że jak ci nie powiem, że mu się podobasz, to mi urwie uszy, to ci mówię, że mu się podobasz. Acha, pyta się jeszcze, czy nie chciałabyś zostać jego wiolentynką.
- Walentynką – poprawiam odruchowo. – Że co?! – Nagle docierają do mnie słowa małego. – Który chłopak?
- Tamten duży, z czarnymi włosami.
Jest ciemno. Jak na moje oko oni wszyscy mają czarne włosy. A w puchowej kurtce każdy wydaje się duży. Nagle napotykam spojrzenie Mojego Ministranta. Poprzez tłum scholistek przedziera się z powrotem chłopiec, który przyniósł mi zaskakujące wieści. Ministrant pochyla się, po chwili unosi głowę i z uśmiechem naciąga małemu czapkę na oczy. Nadal uśmiechając się patrzy na mnie. Dlaczego ja stoję w miejscu i gapię się jak nienormalna?
Hmm, chyba te buty aż tak bardzo mi nie przemokły. I wiatr już nie wieje, wiec nie jest wcale tak zimno. W sumie to jest całkiem miło, jasno i przyjemnie. Świat ma swój urok.
W sumie to dobrze, że założyłam dzisiaj spódnicę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Domysły Monika   Tak przy okazji: odebrałbym prawa kobietom - nadużywają własną wolność i to właśnie przeciwko mężczyznom - różne oskarżenia padają wobec mnie: iż jestem zboczeńcem, chodzę po ulicy i zaczepiam ludzi, a najgorsze jest to - kwiaty, kwiaty i kwiaty - to wy szukacie słabego punktu, aby dobić i wykorzystać mężczyznę.   Łukasz Jasiński 
    • @Domysły Monika   Nie, moja droga Moniko, poezja jest bardzo trudna, otóż to: poezja to mało słów i dużo myśli, proza: dużo słów i mało myśli, dlatego niektórzy chcą, abym pisał, pisał i pisał - bez sensu, zresztą: samo pisanie bez sensu jest grafomanią.   Łukasz Jasiński 
    • Ja jestem z początku grudnia :) może to jeszcze przedgrudzie. Oddałeś ten klimat. Wiecznej nie dokończonej albo nawet nie zacz3tej rozmowy, bo kurczy się dzień i jak nigdy, wtedy słupy stoją dostatecznie blisko owinięte w dziurawy jak sié okazuje sweter :)
    • Ja już płaczę. Bardzo wiele wierszy, które czytasz, są z udziałem Ala. Tak czuję, ale obym się myliła.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Dziękuję.   Jako dziecko cz3sto tak sobie pisałam do siebie. Teraz jest inaczej, każdy może się odnieść, sam wiesz. Może to taka symboliczna pani, bo trochę ich się uzbierało :)  To takie dziś były pierwsze łzy, bo bał się iść do szkoły. I tak możnaby powiedzieć , dopiero dzisiaj. Mój chłopak nie dosłyszy.   Dziękuję za wizytę :)             Nie wyszło mi to jednak do dziecka :) Może właśnie nie nienawiść, cz3sto wiele bierzemy zbyt bardzo do siebie. Dziękuję:) Dziękuję :) Proszę nie dręczyć mojego gościa pod tekstem :) Komentarz to coś znacznie więcej niż nawet pierwsze miejsce w rankingu, tak wg mnie :) Ale świat się chyba zmienia i pod tym wzgl3dem ;)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...