Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

wyszłam zaprzeczyć klątwom
przykro mi
ciągle wieje

znam wiatr tak jak on mnie
na wylot
więc może chociaż po znajomości
zaniesie myśli do boga

plączą się po lasach
jak moje nogi i zdrowe zmysły

nastroje naprzemianległe
świerkom opadły już ręce

uciekałam w obłędzie po rozmokłym śniegu
ale pośliznęłam się na myśli
że nie ma dokąd

jaka ucieczka
czas i ja idziemy razem
równie tajemniczo

jak mgła
która jest chociaż jej nie ma
może nią jestem

tak czy inaczej zrobię się mleczna
czysta czy trupio
na pewno biała

nie mogę dłużej wydeptywać kręgów
odmierzać naszych szans
poplątały się

może powinniśmy bardziej uważać na słowa
może uważniej przyglądać się myślom

wróciłam po śladach
przykro mi

Opublikowano

witaj Anno,

po pierwsze zaskoczyła mnie wersyfikacja, rzadko tak pisałaś. przyznasz, że ten też możnaby zapisać długimi wersami, choć może straciłby kilka ciekawych wieloznaczności :) nie, ten uśmiech, jest nie na miejscu, bo wiersz smutny, przejmujący. najgorsze jest to przekonanie o bezsilności, o tym, że zrobię się mleczna, nie mam na to wpływu, a ucieczka? to prawda: nie ma dokąd uciec - szczególnie przed samym sobą (i przed tą drugą osobą). przed myślami.

kolejny bardzo dobry wiersz w Twoim wykonaniu.

miło mi było (przeczytać)
pozdr. a

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Witaj Agnes, miło Cię znowu odczytaywać.

Tak, kiedyś były dłuższe wersy, możnaby się zastanowić, dlaczego. Widać taka kolej rzeczy, jakieś przemiany, na pewno nic nie na stałe.
I nie ma co uciekać:)
Dziękuję za miłe słowo i pozdrawiam w ten szary, przedwiosenny dzień.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Czy będziesz jeszcze kiedyś wspominać o naszej wspólnej zabawie w podchody — które odnajdzie większą odwagę, które podejdzie do drugiej osoby?   Tak bardzo grzeczni, tak bardzo młodzi, tak nieśmiali, jak słońce za chmurką, z nadzieją ciągłą, że wyjdzie ponownie, i znowu oślepi, i znów oczy mrugną.   Czasami niebo chmurzyło się wieczność, a gwiazda, co świecić mi miała za oknem, zamiast znów wyjrzeć, zmierzała w ciemność, oślepiać innych swym blaskiem przelotnym.   Lecz jak daleko by nie uciekła, dnia kolejnego znów mnie witała, a będąc w jej blasku, czułem z nią jedność — była czymś więcej niż wodór i skała.
    • Wszystko jebło. Nie runęło – roztrzaskało się na milion kawałków, a ja zostałam w epicentrum chaosu, zalana ogniem własnej pustki, lodem, który wbija się w kości.   Cisza krzyczy. Każdy oddech wbija się w płuca jak tysiące ostrzy. Każda myśl, każde wspomnienie, każdy cień – rozrywa serce na kawałki, które nie chcą się już złożyć.   To była miłość. Cała, prawdziwa, dzika i pełna nadziei. Oddałam wszystko, co miałam, serce, które biło dla Ciebie, każdą cząstkę siebie, każdy uśmiech, każdą noc, każdy dzień.   A Ty odszedłeś. Nie było ostrzeżenia, nie było słowa. Tylko pustka, która zalała wszystko, co kiedyś miało sens. Świat stracił kolory, dotyk, smak – została tylko dziura, w której kiedyś mieszkała miłość.   Moje oczy patrzą w nicość, szukają ciebie w odbiciach, w cieniu, w każdej drobnej rzeczy. Dusza pali się od środka, rozrywa mnie chaos uczuć, które nie mają gdzie uciec.   Każdy ruch, każdy oddech, każdy dźwięk jest ciężarem, który miażdży ciało i serce. Wszystko, co kochałam, co dawało poczucie bezpieczeństwa, rozprysło się nagle, zostawiając tylko ból i tęsknotę.   Próbuję oddychać, próbuję iść dalej, ale pustka jest oceanem, który wlewa się do płuc, zalewa serce, kruszy każdy krok, ciągle przypomina, że to, co kochałam całym sercem, już nie wróci.   Wspomnienia wracają i szarpią mnie wciąż. Nie mogę ich odrzucić, nie mogę ich wymazać. Każdy uśmiech, każdy dotyk, każdy wspólny moment – wszystko wbija się we mnie i pali od środka.   Już wiem, że nic nie będzie takie samo. Nic nie wypełni pustki, która została po miłości, która była całym moim światem, która dawała sens i nadzieję, a teraz pozostaje tylko echo w sercu.   Ból we mnie nie jest cichy. Nie jest mały. Jest jak tsunami ognia i lodu, zalewające wszystko, co kochałam, co dawało choć cień poczucia bezpieczeństwa.   To nie mija. Jest we mnie w każdej komórce, w każdym oddechu, ciągle szarpie, pali, wypełnia chaos, ciągle przypomina, że wszystko, co kochałam całym sercem, roztrzaskało się w proch i pył.   I mimo że nic nie mogę zmienić, ciągle próbuję istnieć wśród ruin, ciągle próbuję znaleźć choćby ścieżkę, która pozwoli przetrwać kolejny oddech, bo nawet w tej pustce, ta miłość, choć utracona, wciąż mnie definiuje, wciąż mnie kształtuje, wciąż mnie boli.
    • tylko walizka terkocze mi znajomo w tym obcym mieście szczerbatymi frontami kpią nawet kamienice
    • @Jacek_Suchowicz Dziękuję pięknie :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...