Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Eskadra bombowców zbliżała się do celu. Na ziemi ogłoszono alarm. Ulice miasteczka opustoszały i tylko żołnierze uwijali się gorączkowo na rogatkach miasta, wokół stanowisk dział obrony przeciwlotniczej.
Coraz głośniejszy warkot maszyn potęgowało upiorne wycie syren. Lufy sterczące w niebo śledziły majestatyczny ruch samolotów. Celowniczy czekali na komendę odliczając czas biciem własnych serc napompowanych adrenaliną.
Pilot Zenon S., dowódca eskadry, widział już kominy fabryki, z mikrofonem walki-talki w dłoni śledził wskaźniki. Kilometr, dziewięćset, osiemset metrów... Do wydania rozkazy pozostało już kilka sekund, kiedy struga pomarańczowych kresek zetknęła się z kadłubem maszyny.
- Jezus Mariaaa!!! - usłyszał jeszcze krzyk bombardiera. - Rąbnęli nas!
Samolotem wstrząsnęło, kłęby gęstego dymu zakryły widoczność, stery przestały reagować. W następnej sekundzie potężna eksplozja oderwała prawy silnik z kawałkiem skrzydła. Samolot pikował bezwładnie, nabierając prędkości wpadł w jakiś dziwny wirowy ruch, jak nasionko klonowca na wietrze.
- Wyskakiwać! Katapultować się! - Zenek usłyszał własny krzyk.
Zaraz potem następny wybuch rozerwał maszynę na setki drobnych kawałków, wśród fantastycznych fajerwerków.
Zenkowi świadomość przywróciło silne szarpnięcie czaszy spadochronu. Gdzieś w oddali terkotały karabiny, powietrzem wstrząsały detonacje, pięćset metrów niżej miasto stało w płomieniach.
- Ja żyję - pomyślał Zenek, nadal nieświadomie pociągając linkę otwierającą spadochron.
Nie przeżył nikt inny z załogi samolotu. Jedynie Zenkowy spadochron opadał powoli pchany bocznym wiatrem, z dala od płonącego miasteczka i kilkudziesięciu samolotów lżejszych o kilkaset ton bomb.
Jakiś czas potem Zenio spadł na pobliskie pastwisko, prosto w stado przestraszonych owiec. Przykryła go czasza spadochronu.
- Naprawdę przeżyłem - pomyślał wyczołgując się spod płachty materiału.
Niestety Zenek miał pecha!
Psy pasterskie pilnujące owiec, rozszarpały go w ciągu kilku minut, nie oszczędzając nawet zbryzganej krwią czaszy spadochronu.
Zenio został odznaczony pośmiertnie medalem pierwszej klasy. Rodzice Zenona S. otrzymali krótki liścik ze Sztabu Generalnego: W dniu ... Państwa syn zginął bohaterską śmiercią w obronie ojczyzny,... Cześć Jego Pamięci!

P.S.
Psy pasterskie nie brały udziału w wojnie.

Opublikowano

1) Do wydania rozkazy - rozkazu
2) samolotów lżejszych o kilkaset ton bomb - zdanie to, przypomina mi zagadkę: co jest lżejsze, czy kilogram pierza, czy stali? - wyrzuć "bomby" niech zdanie twoje o nie będzie lżejsze :))
3)Jakiś czas potem Zenio spadł na pobliskie pastwisko - Jakie pobliskie pastwisko? - Pobliskie czego? - On spadł na jakieś pastwisko, konkretne pastwisko. Nie wiem czy mnie rozumiesz?

Generalnie, bardzo fajnie :))
Pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Senqiu Kornellos to tekścik z przed wielu lat, ale jakoś nadal czuje do niego sentyment. Dzięki za korektę, dopatrzyłeś się rzeczy, których sam za cholerę bym się nie dopatrzył.
Opublikowano

"Do wydania rozkazy"- drobna pomyłka u pewnie miałobyć. Tekścik całkiem przyjemny, oblatany motyw wysyłania listów do rodziny (bohaterska śmierć_) ale tutaj przedstawiaony niczego sobie. Jak dla mnie może być, a byłoby jeszcze lepsze gdyby nie to trywializowanie w stylu "Niestety zenek miał pecha!"- to też jakby okrzyk (!) tylko nie mam pojęcia dlaczego.
Jestem otwarty na wszelakie wyjaśnienia, a nawet czekam!
pozdrawiam jimmy

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Hej Jimi... to co nazywasz trywializowaniem, to efekt mojej fazy na Zenka, którą miałem swego czasu, dawno, dawno temu. Ten kawałek o Zenku pilocie to jeden z wielu, które napisałem o Zenku, coś koło 20tu lat nazat. W każdym opowiadanku Zenek ginął śmiercią tragiczną. Sam nie wiem dlaczego bawiło mnie to wtedy... Seria o Zenku zakończyła się wierszykiem, zamieszczonym poniżej:

"Bezkształtny Zenek"
Zenek był bardzo spokojny
Aż do chwili wybuchu wojny
A na wojnie, jak to na wojnie
Czasem tu, czasem tam pierdolnie

Zenek jest teraz bezkształtny
Stracił swój kształt na wojnie

Przepraszam wszystkich Zenonów, serio nie mam nic do ludzi o tym imieniu, po prostu tak jakoś w chwili pisania miałem "fazę na Zenka"
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Hej Jimi... to co nazywasz trywializowaniem, to efekt mojej fazy na Zenka, którą miałem swego czasu, dawno, dawno temu. Ten kawałek o Zenku pilocie to jeden z wielu, które napisałem o Zenku, coś koło 20tu lat nazat. W każdym opowiadanku Zenek ginął śmiercią tragiczną. Sam nie wiem dlaczego bawiło mnie to wtedy... Seria o Zenku zakończyła się wierszykiem, zamieszczonym poniżej:

"Bezkształtny Zenek"
Zenek był bardzo spokojny
Aż do chwili wybuchu wojny
A na wojnie, jak to na wojnie
Czasem tu, czasem tam pierdolnie

Zenek jest teraz bezkształtny
Stracił swój kształt na wojnie

Przepraszam wszystkich Zenonów, serio nie mam nic do ludzi o tym imieniu, po prostu tak jakoś w chwili pisania miałem "fazę na Zenka"

Wolałbym nie komentować tego wierszyka. Fazę rozumiem.
Opublikowano

Uuuuhhhuuu, ziom, pojechałeś. Przyznam, że nie dostrzegłem wcześniej Twojego tekstu, żałuję. Jest dystans, ironia, okpiłeś Zenia-herosa ("superman, superman bardzo fajny człowiek";p). To taka miniatura - klimatyczna, waląca w mózg. Przysadzista puenta. Brawo!!

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @huzarc "Dokąd ta wojna nas zaprowadzi" można najtrafniej dowiedzieć się z komentarzy czytelników, zamieszczonych pod codziennymi wiadomościami na temat Ukrainy. Politycy rządzą się swoimi prawami... Niewątpliwie nadeszły smutne czasy, którym ciężko jest sprostać. Codzienny niepokój powala nawet najtwardszych.    Nieustającego optymizmu życzę(mimo wszystko)...I jedynie widoku spadających gwiazd :)    
    • @MIROSŁAW C. Dzięki Mirosławie.  Uwielbiam ciszę, wszystko ściszam, dla mnie świat jest za głośny.   Czasem nawet słyszę czyjeś myśli :) @Zorya Holmes Nie, nie - od polityki jestem daleko. Bardziej wolność słowa pisanego :)
    • @Robert Witold Gorzkowski e nie przesadzajmy, ale dziękuje.
    • W Stumilowym Lesie sto milionów gwiazd świeci na nasz świat - ostatni raz. Dziś w nocy spadnie komet grad, zapłonie las, w popiołach traw nie ujrzysz naszych ciał. Ostatni raz - skłębiony w dym, ognisty ptak opowie nam, że widział, jak:   Prosiaczek  - stary knur, obdarty z marzeń, ostatni z rodu pręgowanych świń - gdy przyszedł czas, przeklinał nieistnienie gwiazd.   Puchatek, senny miś, zmęczony trwaniem, największy wróg przepracowanych pszczół  - w ostatnią noc, niedźwiadek schował się pod koc.   Tygrysek śmiał się w głos - przeskoczyć wieczność dla niego tyle, co przeskoczyć sny. Gdy już się wzbił, pozostał po nim tylko pył.   Króliczek gwizdał w rytm, schodząc do labiryntu niezliczonych nór. Znikając w nim, pamiętał, by nie zamknąć drzwi.   Tylko Osiołek wciąż się uśmiecha  - on wie, że nie może zginąć, bo go tu nie ma.   Lalalala lalalalala lalalalala lalalala
    • Witaj, Claire. Twój wiersz jest bardzo majestatyczny, uroczysty i jednocześnie transcendentalny. Pomyślałam sobie o Bogu, o Jego obecności we wszechświecie, którą peel chłonie wszystkimi swoimi zmysłami, także tymi, które pozwalają odbierać sygnały niematerialne, metafizyczne. miłego dnia :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...