Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

na łodzi zaraźliwa nuda
bezwładne żagle obwisły
na rejach spragnione wiatru
buty kleiły się do pokładu

otaczała rozpalona cisza
trzymając w bezruchu i żarze
dwóch stopionych żywiołów
w jeden odcień błękitu

podmuchy zrywały się
kapryśnie i zdradliwie od lądu
przeszywając dreszczem do linii
wodnej przez nerwy takielunku

dobrze wymknąć się
w czysty oddech morza

Opublikowano

faktycznie czołowa marynistka jesteś ;)

nie znam się, ale przeczytałem kilka razy i mam wrażenie, że za dużo słów. i czystość oddechu puenty nie klei mi się z kleistością pokładu, żarem, itd. ale morze (wodę) lubię, więc się z puentą zgadzam

oddechu morza
S

Opublikowano

Tak myślę, że napisałaś "więziąc" myślałaś o uwięzieniu -
wiesz może zastąp to "wiążąc" ; ale nie musisz, to tylko ja sobie tak
przeczytałam.Ale swoją drogą ciągnie Cię do tych wód... Pozdrawiam!
Zakończenie mmmm.:)))) EK

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Ewo!
Chodzi o uwięzienie.Poprawiłam, ale czuję ,że jest nie tak, jak powinno być.
Może jeszcze gorzej jak było.
Dziękuję za koment.
Pozdrowienia ślę.
Opublikowano

Marlettko
nie złość się teraz, ale czytałem Twoje lepsze
ten taki sobie. Może jak poprawisz w kilku miejscach,
to coś się rozjaśni
zatem

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



trzecia strofa wymaga chyba dopracowania
bo np. lekkie podmuchy w bezruchu i żarze
są chyba mile widziane, a tu zdradliwie się zrywały ??
mało tego - przeszywając dreszczem itd?
nerwy osprzętu ?:(

dwa ostatnie wersy ładne
niejako zmuszają czytającego
do zaczerpnięcia powietrza:)

pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


to dobrze, ale jeszcze tylko wyjasnij mi co z tymi żywiołwów
tak to podkreśliłem myśląć że chodzi o żywioły i literówka,
a Ty nadal podtrzymujesz te żywiołwy
Co to takiego?
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



zaraźliwa nuda ------> bo chyba wiadomo że na łodzi, jeśli dalej jest o żaglach
obwisły żagle ------> wiadomo że bezwładne, bo inaczej by nie obwisły
spragnione wiatru ---> wiadomo że na rejach bo gdzież by indziej
buty kleiły się do pokładu ---> tu może tak zostać

i co , nie lepiej ?
Wiem, że w tematyce morskiej skłaniasz się do formy epickiej
z drugiej strony dobrze wiesz, że lapidarność jest solą wiersza.
Twój wybór
Pozdrawiam
Opublikowano

na łodzi zaraźliwa nuda bezwładne żagle
obwisły na rejach spragnione wiatru buty
kleiły się do pokładu

otaczała rozpalona cisza trzymając w bezruchu
i żarze dwóch stopionych żywiołów w jeden
odcień błękitu

podmuchy zrywały się kapryśnie i zdradliwie
od lądu przeszywając dreszczem do linii wodnej
przez nerwy takielunku

dobrze wymknąć się w czysty oddech morza


a tak?
fajne momenty są w tym wierszu.

Pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Jeden wers pozwoliłam sobie ociupkę naprawić, zatem śladem spóźniona ciuuuut
Pozdrawiam ciepło

Dziękuję Ci Judyto ,za odwiedziny.
Jeszcze pozostaję przy swojej wersji.
PozdrawiaM.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zimny jesienny wiatr, Szybując nieśpiesznie w przestworzach, Widząc może biało-czerwonych flag, W widoku tym się zakochał.   I pędząc tak pod niebem Warszawy, Zapragnął ku nim się zbliżyć, By widokiem tym się zachwycić, Tak bardzo nim zdumiony.   Nasz niegasnący patriotyzm, Tyloma emocjami okraszony, Najszczerszy jego wzbudził podziw, Zimnego wiatru gorący rozniecił zachwyt.   W łopoczące biało-czerwone flagi Zaplątały się jesiennego wiatru powiewy, Pięknu ich nie mogąc się nadziwić, Pięknem ich poruszone do głębi.   A wiatr między flagami wciąż tańcząc, Ciekawsko się rozglądając wokoło, Zachwycony nieskazitelną bielą i krwistą czerwienią, Uniósł się ku pobliskim dachom.   I muskając łagodnie stare kamienice, Gdzie historia w cegłach wciąż drzemie, Zapytał się ich półszeptem, O tak wspaniałego widoku przyczynę…   I opowiedziały mu kamienice stareńkie, Niezłomnego i dumnego Narodu historię, Jego bohaterskie, tragiczne dzieje, Naznaczone tak bardzo bólem i cierpieniem.   I zimny jesienny wiatr, W milczeniu się w nią wsłuchiwał, Jakby tego szczególnego dnia, W pamięci swej ulotnej chciał ją zachować.   I opowiedziały mu Ojców Niepodległości pomniki, O uciemiężonego Narodu niegasnącej woli, Mimo przeciwności losów wszelakich, Tlącej się w pokoleniach kolejnych…   A ciekawski choć ulotny wiatr, Mieszając się między wielki ten marsz, Do serc dumnych Polaków zajrzał, By odgadnąć drzemiące w nich marzenia.   Samemu będąc niewidzialnym, Na pograniczu światów materialnych i duchowych Dostrzegł niewidzialne te więzi, Łączące Naród tak dumny.   A pozostając wiernym przyrody siłom, Z praw natury się nie wyłamując, Zamierzył oddać uniżony swój hołd, Wspaniałym polskim patriotom.   I muskając łagodnie ziemię, Uniósł złote jesienne liście, Niczym niegdyś na polach bitew, Dumni żołnierze sztandary łopoczące.   I uniesione podmuchem gwałtownym, W poprzek placów i ulic szerokich, By w powietrzu zaraz zatańczyć, Jeden po drugim oderwały się od ziemi,   A ten wirujących złocistych liści taniec, Dla dumnych patriotów był hołdem, By zasłużoną oddać im cześć, Szczerym wiatru dla nich pokłonem…   I roześmiane twarze dziecięce, Operlił wnet jesiennym rumieńcem, By namalowane na nich pędzelkiem, Skrzyły się flagi biało-czerwone,   By choć na policzkach jedynie namalowane, Gdy w objęcia nocy odpłynie już dzień, Pamiętnych przeżyć rylcem W dziecięcych sercach pozostały wykute…   A wiatr... już nie zimny... Lecz nieznanym mu uczuciem rozpalony, Samemu zapałał tej jesieni, Miłością do barw tych szczególnych...   Nie mogąc osobiście uczestniczyć w wielkim Marszu Niepodległości w Warszawie, choć tym skromnym patriotycznym wierszem mojego autorstwa chciałbym połączyć się duchowo z wszystkimi jego Szanownymi uczestnikami...  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • @violetta jęz. hiszpański jest niezwykle melodyjny i śpiewny...      
    • @Arsis masz ciekawe poczucie humoru:)  
    • Szukam sposobu, jak ci to przekazać, jak metafory wpleść w naszyjnik słów, kiedy nie mrugać, kiedy się ukłonić, historia, która jak twój głos toczy się — cicho, przez sen. Na końcu zdań — oddech, na końcu milczenia — dotyk, a między nami przestrzeń drży jak struna w dłoniach nocy. Bo każde słowo, gdy milknie, wciąż śpiewa o nas , tu — jak stary refren, co wraca w takt serca i dróg. Miłość to droga bez znaków, a ja wciąż nią idę do ciebie — z nadzieją, że znów usłyszę twój głos jak blues. Czasem mnie niesie wiatr wspomnienia, na pustych stacjach słyszę twój śmiech, na szybie nocy rysuję imię, którego już nie wymówi nikt. Może jutro znów się spotkamy, w którymś z wersów, w snach, wśród mgły — a jeśli nie — zostaw mi ciszę, tam też potrafię śnić. Bo każde słowo, gdy milknie, wciąż śpiewa o nas ,tu — jak stary refren, co wraca w takt serca i dróg. Miłość to droga bez znaków, a ja wciąż nią idę do ciebie — z nadzieją, że znów usłyszę twój głos jak blues.  
    • @violetta zdecydowanie meksykańskie   @violetta takie bardziej miłosne...    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...