Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Witku z całym szacunkiem, ale Twoje rymowane odpowiedzi już od dawna stają się jakby oderwane od wierszy i nie są żadną wskazówką dla autorów. Stają się manierą i jakby tylko służą Tobie jako wprawki warsztatowe, pisane dodatkowo archaicznym jezykiem. Wybacz, ale także odbieram je ostatnio jako nie zrozumiałe złośliwości i nie mam tylko swoich wierszy na myśli. Pozdrawiam Leszek. :)

nic z tych rzeczy
żadnej złośliwości

z ukłonikiem i pozdrówką MN
Opublikowano

Dla mnie jest to wiersz o niemożliwości uzyskania pełnego porozumienia między ludźmi. Jesteśmy aktorami z konieczności - gramy różne role, które narzuca nam życie - i to nas oddala od siebie. Gubimy własne, najprawdziwsze "ja" oraz pełny kontakt z "ja" innych ludzi. W związku z tym odczucia przestają się liczyć, nie są zrozumiałe ani ważne. A los - oczywiście - jest cyniczny i czasem robi nam ironiczne kawały.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Wyświechtane samozwańczy mądralo to:

wyświechtany pot. - pozbawiony wartości, znaczenia z powodu zbyt częstego powtarzania;

wobec tego wskaż, jeśli potrafisz, miejsca w których uczyniło to tak wielu aby zastosowane , jak mówisz chwyty wyświechtać. Pozdrawiam Leszek. :)


przyrównywanie teatru do życia, czy w ogóle wskazywanie na jakąkolwiek paralelę między owymi, a nawet manifestowanie, że nie mają ze sobą wiele wspólnego, jest niestety wyświechtane jak jasna cholera
teatr i życie nie mogę pojawiać się w obrębie jednego wiersza, trzebaby wykazać się nie lada wyobraźnią, by połączyć je tak, by nosiły choć nikłe znamie oryginalności

pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Wyświechtane samozwańczy mądralo to:

wyświechtany pot. - pozbawiony wartości, znaczenia z powodu zbyt częstego powtarzania;

wobec tego wskaż, jeśli potrafisz, miejsca w których uczyniło to tak wielu aby zastosowane , jak mówisz chwyty wyświechtać. Pozdrawiam Leszek. :)


przyrównywanie teatru do życia, czy w ogóle wskazywanie na jakąkolwiek paralelę między owymi, a nawet manifestowanie, że nie mają ze sobą wiele wspólnego, jest niestety wyświechtane jak jasna cholera
teatr i życie nie mogę pojawiać się w obrębie jednego wiersza, trzebaby wykazać się nie lada wyobraźnią, by połączyć je tak, by nosiły choć nikłe znamie oryginalności

pozdrawiam

Przyznaję Tobie rację co do meritum, czyli przyrównywanie teatru do życia, jednak spośród tych teatralnych rekwizytów, wyłania sie niema widownia ścian. To spojrzenie uważam, za niewyświechtane. Jednak mogę się mylić. Pozdrawiam Leszek. :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




przyrównywanie teatru do życia, czy w ogóle wskazywanie na jakąkolwiek paralelę między owymi, a nawet manifestowanie, że nie mają ze sobą wiele wspólnego, jest niestety wyświechtane jak jasna cholera
teatr i życie nie mogę pojawiać się w obrębie jednego wiersza, trzebaby wykazać się nie lada wyobraźnią, by połączyć je tak, by nosiły choć nikłe znamie oryginalności

pozdrawiam


oczywistą sprawą jest, że można interpretować to na płaszczyznach niezużytych
ale, żeby do takich dojść trzeba przejść przez te wyświechtane bardzo, co obiża wartość tych nie wyświechtanych
tyle miałem na myśli :)

pzd Leszku
Przyznaję Tobie rację co do meritum, czyli przyrównywanie teatru do życia, jednak spośród tych teatralnych rekwizytów, wyłania sie niema widownia ścian. To spojrzenie uważam, za niewyświechtane. Jednak mogę się mylić. Pozdrawiam Leszek. :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




oczywistą sprawą jest, że można interpretować to na płaszczyznach niezużytych
ale, żeby do takich dojść trzeba przejść przez te wyświechtane bardzo, co obiża wartość tych nie wyświechtanych
tyle miałem na myśli :)

pzd Leszku
Przyznaję Tobie rację co do meritum, czyli przyrównywanie teatru do życia, jednak spośród tych teatralnych rekwizytów, wyłania sie niema widownia ścian. To spojrzenie uważam, za niewyświechtane. Jednak mogę się mylić. Pozdrawiam Leszek. :)


coś mi się źle wpisało i zacytowałem swoją wypowiedź, która jeszcze nie została napisana - to się nazywa oryginalność ;d
Opublikowano

Co do "wyświechtania" - myślę, że czerpanie ze starej skarbnicy symboli, gromadzonych od tysiącleci w kulturowym dorobku ludzkości, i korzystanie z tych archetypów w nowy, jeszcze "niewyświechtany" sposób, jest jak najbardziej uprawnioną sztuką. Moim zdaniem, Leszku, nie mylisz się, że Twoje użycie metafory życia jako teatru jest oryginalne - osobiście nie spotkałam się z widownią pustych ścian w innym wierszu. Spotkałam się natomiast z motywem zasłaniającej się widowni po spektaklu - w wierszu, który mi przypomniałeś swoim utworem: "Oda do publiczności" Alicji Rybałko. Znasz ten wiersz? Bardzo mi się on podoba. Uważam, że i "Oda", i Twój wiersz są oryginalne, mimo posłużenia się prastarą metaforą teatru życia.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Ona mu daje w barze przydrożnym na karteluszce rachunek. Zeżarł dwa dania i trzy desery, i jeszcze prosił o trunek.            
    • Nie mogę ci obiecać, że przeżyję nasz wspólny pierwszy sen, że nie odejdę z tej doliny, gdy mgła rozdzieli nasze dni.   Nie chcę zawieść, gdy liście spadają, gdy chłód przysiada na tarasie, a żurawie, krzycząc z oddali, pytają o drogę w chaosie.   Halloween trwa tu cały rok — nikt się nie śmieje, nie woła „cuksa”, garnitury, mundury, garsonki suną ulicą — bez słowa.   Świat kona — ludzie błądzą w mroku, trzymając się kurczowo za ręce, jedni płaczą w poduszkę nocy, inni toną powoli w butelce.   Na dachach gasną anteny, jak czarne lilie — martwe znaki, wiatr niesie resztki modlitwy nad pustym miastem i światem z plastiku.
    • @Migrena Dziękuję za lekturę. 
    • Me serce, me serce jest smutne, Choć maj świat wodzi w swym tańcu; Ja stoję, o lipę oparty, Wysoko na starym szańcu.   W dole miejskiej fosy wody Płyną nurtem w ciszy skrytym; Chłopiec siedzi sobie w łódce, Łowi ryby, gwiżdżąc przy tym.   W oddali przyjemnie się unoszą, Niczym drobne kolorowe pasy, Domy, ogrody i ludzie, I woły i łąki oraz lasy.   Panny służące bielą pranie Biegając po trawie wokoło: Z oddali słyszę jak chlapie Diamentami młyńskie koło.   Przy starej, szarej wieży  Strażnica z furtą i murem; Chojrak w czerwonej kurtce Chodzi tam w dół i w górę.   Zabawia się lśniącą strzelbą, Blask metalu go weseli, Chwyta i na ramię kładzie -- Chciałbym, żeby mnie zastrzelił.   Tak sobie myślę, że to musi być to sławne niemieckie poczucie humoru...  I Heinrich: Mein Herz, mein Herz ist traurig, Doch lustig leuchtet der Mai; Ich stehe, gelehnt an der Linde, Hoch auf der alten Bastei.   Da drunten fließt der blaue Stadtgraben in stiller Ruh; Ein Knabe fährt im Kahne, Und angelt und pfeift dazu.   Jenseits erheben sich freundlich, In winziger bunter Gestalt, Lusthäuser, und Gärten, und Menschen, Und Ochsen, und Wiesen, und Wald.   Die Mägde bleichen Wäsche, Und springen im Gras herum: Das Mühlrad stäubt Diamanten, Ich höre sein fernes Gesumm.   Am alten grauen Turme Ein Schilderhäuschen steht; Ein rotgeröckter Bursche Dort auf und nieder geht.   Er spielt mit seiner Flinte, Die funkelt im Sonnenrot, Er präsentiert und schultert -- Ich wollt, er schösse mich tot.
    • @Simon Tracy jestem w stanie to zrozumieć

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...