Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Droga


D.L.N

Rekomendowane odpowiedzi

Robert Frost powiedział, "Gdy stanąłem w lesie na rozstaju dróg, podążyłem tą mniej uczęszczaną. I wiedziałem, że to znaczy już, że jest inaczej."

Właśnie stoję na takim rozstaju. Wybrałem najmniej uczęszczaną drogę, ale zanim na nią wkroczę, muszę się rozliczyć z przeszłością. I to nie jest tak proste, jak się ludziom wydaje. To jest spacer szlakami już przebytymi. I to, niestety, musi być spacer, bo im szybciej się biegnie, tym mniej się widzi. Lepiej jest zestroić spacer w myślach ze spacerem rzeczywistym. Lecz niestety nie spacerowałem. Ostatnio mam coraz mniej czasu na spacery.

Siedziałem na ławce w Parku Saskim. Ludzie przechodzili obojętnie, nikt nie ma już czasu na siedzenie na ławce w parku. Wszystkie były puste. Inna sprawa, że było -10 stopni. Nie przeszkadzało mi to. Wręcz przeciwnie - czułem się bardzo dobrze. Brakowało mi tylko jednego. Brakowało mi muzyki Doorsów. Na ich koncertach ludzie palili marihuanę i rozbierali się do naga. Właśnie tylko taki euforyczny stan mógłby być lepszy od tego. Musiałem przekomicznie wyglądać siedząc na mrozie i uśmiechając się do siebie, z tym, że ja nie uśmiechałem się do siebie. Uśmiechałem się do ludzi... Nikt na mnie nie patrzył. Ich strata – pomyślałem. Uśmiech nieznajomego jest dość cenny w tych czasach. Czasami patrząc na kogoś można ściągnąć jego wzrok. Chciałem ściągnąć czyjś wzrok. Niech patrzą na szczęśliwego człowieka i zazdroszczą.

Udało mi się ściągnąć jej wzrok. Uśmiechnęła się do mnie... Urocza była w tym uśmiechu. Nie prowokuj dziewczyno. Dziś jestem Królem Świata. Chciałem, żeby się zatrzymała. Żebyśmy trwali w tym spojrzeniu. Ludzie się nigdy nie zatrzymują. Nie mają już czasu. Zatrzymała się. Zatrzymała się! Kto by pomyślał? Taka urocza... I do tego ma jeszcze czas. Nie prowokuj dziewczyno, nie prowokuj!

Wstałem tak nonszalancko jak tylko potrafiłem. Ruszyłem w jej kierunku kołysząc ramionami w rytm mojej wewnętrznej muzyki. To Doorsi mi w duszy grali. "Break on trough to the other side". Stanąłem naprzeciwko niej. Dość blisko. Dość bezczelnie.
Hello, I love You, would you tell me your name?
Make me feel alright!

- Czy mogę Panią prosić do tańca? – Wyciągnąłem do niej rękę. Tak, jak to robili na starych filmach. Nie mówiła nic. Patrzyła mi prosto w oczy tak... Tak po prostu. Miała piękny uśmiech. Wspięła się na palce i wyszeptała mi do ucha:

- Nie tutaj. – Znów zaczęła głęboko zaglądać w moje oczy.

Nie prowokuj dziewczyno, nie prowokuj. Dziś jestem królem świata.

- W takim razie jestem zmuszony zabrać Panią na kolację.

Chwyciłem ją za rękę. Nie stawiała oporu. Zaczęliśmy iść. Nie łączyło nas nic, poza naszymi dłońmi i uśmiechem na ustach. Dała się porwać chwili. "Carpe Diem". Nie mówiliśmy do siebie nic. Przez całą drogę nie spojrzeliśmy na siebie ani razu. Dzień powoli przechodził w noc. Noc, która zaczynała się już o szesnastej. Chciałem, żeby trwała do rana. Prowadziłem do celu bocznymi uliczkami. Tłum nie był nam teraz potrzebny.
Love me two times baby, love me twice today
Wybrałem małą knajpkę nieopodal starówki. Miły lokalik. Dobre jedzenie. Brakowało tylko zespołu grającego na żywo. Zamiast tego był DJ.

- Stolik dla dwóch osób. Blisko parkietu jak można.

- Oczywiście. Już prowadzę.

Sala była prawie pusta. Tylko przy barze siedziało kilka osób. Było idealnie. Sala w podziemiach. Półmrok. Usiedliśmy do stolika, kelner podszedł niemal od razu.

- Co państwu podać? – Nie zaglądałem nawet do karty.

- Ja poproszę Jacka Danielsa z lodem.

- Zawsze pijesz whiskey na obiad?

- Kiedy tylko się da.

- W takim razie ja poproszę to samo – oddała kartę kelnerowi – Zrobimy to po Twojemu.

Wyciągnąłem z kieszeni papierosy.

- Palisz?

- Nie. – wyciągnęła papierosa z paczki – Ale dziś robimy to po Twojemu.

Nie prowokuj dziewczyno, nie prowokuj. Dziś jestem królem świata.

Trzeba to przyznać. Jest coś pociągającego w dziewczynie z papierosem w ręku. Nawet się nie zakrztusiła. Musiała już kiedyś palić.

- Gdzie paliło się u was w szkole?

- Za budynkiem. W zimie w toalecie.

- To tak jak u mnie.

Kelner przyniósł whiskey. Nawet się nie skrzywiła. Musiała już pić whiskey. I to wiele razy. Odstawiłem szklankę na stolik i podszedłem do DJ'a.

- Macie coś Doorsów?

- A co Pan sobie życzy? – Trudne pytanie. Czego bym teraz posłuchał?

- "Touch me"

- Się robi.

Wróciłem do stolika

- Czy mogę poprosić Panią do tańca? – Wyciągnąłem do niej rękę. Tak jak to robili na starych filmach. Wstała bez słowa i wyszła na środek parkietu. I zaczęła ruszać się rytmicznie w rytmie głosu Morrisona. Wyglądała cholernie zmysłowo w tej scenerii. Podszedłem do niej. Zaczęliśmy tańczyć. Tańczyliśmy cały czas. Robiliśmy przerwy tylko na kolejną szklaneczkę whiskey. DJ cały czas grał Doorsów.

Po "Moonlight drive" wyszeptała mi do ucha, że pora już iść. Nie byłem w stanie odczytać godziny na zegarku. Zapłaciłem rachunek i wyszliśmy. Szliśmy pod rękę spokojnym, miarowym krokiem. Było mi gorąco, choć tak naprawdę musiało być cholernie zimno. Tym razem ona prowadziła. Szła pewnie i dostojnie. Dokładnie wiedziała czego chce.

Gdy dochodziliśmy pod jej blok zatrzymałem się. Chciałem się pożegnać, życzyć miłego dnia. Nie pozwoliła mi. Jak tylko się zatrzymałem pocałowała mnie. Pocałowała mnie tak, jak jeszcze żadna kobieta mnie nie całowała. Było w tym coś "magicznego". Nie pozwoliła mi odejść. Chwyciła mnie za rękę i zaczęła biec. Wbiegliśmy po schodach na piąte piętro. Nigdy nie byłem zadowolony, kiedy biegałem. Wtedy było inaczej. Wtedy czerpałem radość z tego biegu. Gdy byliśmy już pod jej drzwiami oparła się o nie plecami. Przyciągnęła mnie do siebie i pocałowała jeszcze raz. Nie był to zwykły pocałunek. Nie było też jak na dole. Teraz było elektryzująco. Było w nim coś niepokojącego, ekscytującego... Widziałem te dwa ogniki w jej oczach. To te ogniki nadały temu pocałunkowi taki posmak. Elektryzujący posmak. Wpadliśmy do jej mieszkania. Było ciepło, ona prowadziła. Padliśmy obydwoje na jej duże lóżko.

Now you show me your thing.

Wrap your legs around my neck,

Wrap your arms around my feet, yeah

Wrap your hair around my skin.

I'm gonna huh, right, ok, yeah.

(...)

Make me feel all right!


Później już nie zasnąłem. Patrzyłem jak pięknie ona śpi. Jej spokojna twarz była zadowolona. Spała z bardzo miłym półuśmiechem... Musiało śnić jej się coś bardzo, bardzo przyjemnego. Czasami jej twarz się zmieniała na chwilę. Wyrażała wtedy prawdziwą rozkosz, żeby po chwili stać się znowu spokojna. Nie chciałem jej budzić. Zsunąłem się z łóżka, ubrałem się. Chciałem jej napisać liścik, ale stwierdziłem, że to nie ma sensu. Pocałowałem ją na dowidzenia i wyszedłem.



Robert Frost powiedział, "Gdy stanąłem w lesie na rozstaju dróg podążyłem tą mniej uczęszczaną. I wiedziałem, że to znaczy już, że jest inaczej."

Ja już wybrałem swoją drogę. Pełną pasji i uniesień. Wybrałem swoją drogę, a pierwsze kroki na niej postawiłem dzisiejszego wieczoru.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Urocze, ach ten słodki okres dorastania... Jeszcze coś pamiętam. Tylko wiesz co? Jeśli chcesz pisać, unikaj powtarzania się. "nie prowokuj dziewczyno" "Jestem królem świata" itp, powtarzasz tak często, że aż zanudzasz. I trochę mało spójny fragment w knajpce, najpierw jak na twardziela przystało, zamawiasz whiskacza, częstujesz laskę papierochem, a po chwili pytasz "gdzie paliła w szkole". No i po twardzeniu. Popracuj na stylem i dojrzewaj z każdym tekstem i nie wrzucaj za dużo tekstów doorsów, rozumiem, że miał to być klimat pubowo - hippisowo - woodstokowy z Morrisonem w tle, ale przesadzać w niczym nie wolno.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Nata_Kruk piękny utwór i jeden i drugi ❣
    • @Leszczym wiesz ja szukam faceta z willą, niepalącego, niepijącego, żebym zmieściła się ze swoją wnuczką i to był Nasz Dom. Na razie o niczym innym nie myślę:)
    • @Nata_Kruk   Nie, proszę pani: w polszczyźnie nie ma takiego obowiązku - tytuł jest środkiem stylistycznym - makaronizmem i poezji wolno dużo więcej, natomiast: prozie - dużo mniej, skrót myślowy też jest środkiem stylistycznym, dodam: jeśli używamy obce imiona w języku polskim, to: poprawnie powinno być - Włodzimierz, a nie: Władimir...   Łukasz Jasiński    @Leszczym   Bez pieniędzy nie wychodzę na miasto, niby po co? Nie jestem typem człowieka, który wychodzi na miasto bez celu.   Łukasz Jasiński    @Leszczym   Rozumiem, jednak: blisko cztery lata byłem osobą nielegalnie bezdomną, dodam: jestem osobą niesłyszącą o umiarkowanym stopniu niepełnosprawności, słuch straciłem po operacji na nosie, prawdopodobnie przez źle użytą narkozę, więc: posiadam nabytą niepełnosprawność - przez te cztery lata byłem intensywnie wykorzystywany, dlatego też: nie ten organizm - wiele osób na moim miejscu nie dałoby sobie rady i padłoby trupem lub weszłoby na ścieżkę przestępstwa, teraz czekam na ruch komornika, jak dobrze wiem: takim ludziom nie wolno ufać - dużo bliżej mi do rezygnacji ze wszystkiego i wyjazd na dożywotnią emigrację.   Łukasz Jasiński 
    • @Leszczym   Niestety, taką samą jak wobec komornika Olgi Rogalskiej-Karakuli, bo: innej nie mogę, zresztą: jaką mam stosować taktykę wobec praktyki błędnego koła? Większość ludzi rozwija się do pewnego wieku i potem: koniec - stoją w miejscu i dalej nie mogą iść, więc: zawracają do przeszłości z nadzieją, iż mnie wykończą tą metodą - szukają słabego punktu, dlatego też: nie będę po raz kolejny to samo pisał - zaczynał wszystko od samego początku, kończąc: pozostanę przy wierszach - są lepsze od samych komentarzy, przede wszystkim: trudniejsze i wymagają wysiłku intelektualnego - myślenia.   Łukasz Jasiński 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...