@tie-break
Przepraszam, że tak nadwyrężyłem cierpliwość ;)
Pozwolę sobie podsumować moje przemyślenia:
1. Co tu realnie działa
Spójny motyw bocianów – pisklęta w jajach → dorosłe bociany na obrazku → odlatujące w ciepłe kraje. To daje wrażenie domkniętego cyklu (narodziny – dorastanie – odejście), które dobrze pasuje do tematu „milczenia przed odpowiedzią”.
Jedna scena, konkretne miejsce – stary kuchenny stół, kawiarka, puzzle. To nie jest abstrakcyjny patos, tylko bardzo zwyczajny kadr, w którym pojawia się „opowieść o świetle i obecności”. To akurat dobry ruch: konkret + transcendencja, a nie sama wata do wypchania duchowego pluszaka.
Ton – jest cicho, uważnie, bez fajerwerków.
Tu naprawdę czuć, że autor wie, o czym pisze, i ma pod ręką swój własny mikroświat.
2. Gdzie tekst się rozjeżdża
Pierwsze zdanie – przeciążony początek
„W Twoim milczeniu jest niecierpliwe wiercenie się bocianich piskląt, zanim popękają skorupki jaj pod osłoną opiekuńczych skrzydeł.”
Mamy tu: milczenie, wiercenie, bocianie pisklęta, skorupki, osłona, opiekuńcze skrzydła.
Moim skromnym zdaniem obraz jest OK, ale zdanie jest za długie i za ciężkie, żeby być pierwszym. Start jest bardziej jak akapit z prozy niż jak wejście poetyckie.
„Jest… Jest… I jest…” – zbyt wygodna konstrukcja
Trzy kolejne zdania zaczynają się „jest / i jest”. To trochę wygląda jak wstęp do kazania: „jest w tym… jest w tym… jest też…”. Można to spokojnie przełamać inną składnią – tekst tylko na tym zyska.
„Obrazek – wzór stawiasz przed sobą…”
„Obrazek – wzór” brzmi technicznie, jak instrukcja z pudełka puzzli.
Zestawienie z „pustą kawiarką” jest ciekawe, ale kompozycyjnie robi się tu lekki chaos: mamy bociany w gnieździe, nagle puzzle, kawiarkę, obrazek, odlatujące bociany. Wszystko w dwóch zdaniach.
Można by ten ruch spowolnić: najpierw kadr (stół, kawiarka, pudełko), potem dopiero wyjęcie obrazka i dopowiedzenie, co na nim jest.
Końcówka – niebezpieczeństwo „mowy motywacyjnej”
„O nasz dzisiejszy dzień nie musimy więcej pytać nikogo z zewnątrz, ani siebie nawzajem. Możemy za to sobie za niego nieustannie dziękować.”
To jest sensownie pomyślane, ale fraza leci już bardzo w stronę poradnika o uważności. Po serii konkretnych obrazów nagle wskakujemy w język coachingu: „nikogo z zewnątrz”, „nieustannie dziękować”. Trochę szkoda – wcześniejsza część tekstu była bardziej dyskretna.
3. Co bym zaproponował jako redaktor
Bez rozpisywania całej przeróbki, raczej kierunki:
Skrócić i odchudzić pierwszy akapit – zostawić jedno mocne porównanie, wyrzucić jedno z przymiotników („opiekuńcze” / „pierwszą iskrę” / „prapierwotny” – tu można śmiało ciąć)… aż sobie pozwolę: „W Twoim milczeniu jest niecierpliwe wiercenie się bocianich piskląt” - i to jest już potęga!
Rozbić blok „jest / jest / i jest” – np. raz zacząć od czasownika, raz od obrazu, raz od zdania równoważnikowego. To da oddech.
Uczytelnić sekwencję z puzzlami i obrazkiem – mniej informacji na raz, bardziej filmowo: kadr po kadrze.
Końcówkę „od-metaforzyć” – paradoksalnie: im spokojniej, tym mocniej. Jedna prosta fraza („wiemy, że ten dzień jest nasz, nikogo nie trzeba o to pytać”) zrobi więcej roboty niż nawoływanie do „nieustannego dziękowania”.
@Leo Krzyszczyk-Podlaś gdy byłam na Gran Canarii miałam czarna plażę, pięknie położoną, w większości była żółta na całej wyspie, ale najchętniej korzystam z tej czarnej:) mam wspomnienia w tym wierszu:)
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się