Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Kraina zwana Mrokiem

Mrok to bezszelestna kraina utrapienia,
Olbrzymi wąwóz ludzkich umartwień,
To w Nim znajdujemy ukojenie i wolność od bytów doczesnych,
To skowyty Wampirów i śpiew kruków pozwalają się odciąć od złego świata,
Mrok jest w każdej duszy,
Mroku nie oszukasz,
On na Nas spogląda, ale nie bójmy się wejść do tej krainy,
To nic, ze przypomina pustkowie,
Pustkowie, na którym znajdujemy sens zycia,
Jest w nim rzeka z łez aniołow i krwi ludzi,
Sępy kłocą się o każdy kawałek mięsa jak ludzie o dobra przyziemne,
Mrok nie jest złem, to zbawienie od zła,
Każdy może się do niego udac,
Każdy może z niego wyjść,
Ale każdy w nim zostaje,
Mrok to wielkie wzgórze ludzkich uniesień,
Tam nie ma śmieci....
Spotkamy tam Wampira, Upiora i wiele stworów,
Spotkamy Elfy, Trole i Olbrzymów, ale spotkamy także ludzi, cieszących się ze smutku,
To nasza Wielka Czarna Parada,
Wykorzystać zycie to udac się do Krainy Mroku,
Tam jest życie...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Śnieg   Padał śnieg, dobry śnieg. Wędrowałem po mieście. Tylko puste ulice lśnią w złotym świetle księżyca.   Padał śnieg, białe światło. Wiedział, że dusza zamarzła. A dawno przestałam wierzyć, że zobaczę słońce na niebie.  
    • @marekg Krótki, czysty, precyzyjny i pełen cichego sensu. Wiersz minimalistyczny, lecz niesie głębię samotności i delikatny błysk humoru – ten „ogon ulicy” to dowód, że słowo nie boi się lekkości, nawet mówiąc o czymś ciężkim.
    • Anna patrzy jak niezgrabnie nogami powłóczy pająk na torsie ukochanego zaplątany w gąszczu włosów raz za razem przegrzebując korytarze nad głową szeleszczą pożółkłe już liście dębiny wrześniowe słońce nadal parzy muskając ostrym językiem spocony kark w oddali szumi rzeka opływając delikatnie zwilgotniałe łodygi trzciny błotną mazią zalepiając tulejniki brudząc nieskalaną biel kwiatostanu i tylko trzmiel bez gracji w popłochu odurzony zapachem dzikiego tymianku zapętla małymi kręgami światy pomiędzy
    • bywają dni kiedy poezja mnie przeraża najczęściej w osiedlowym sklepie kupuję chleb ona pyta jaśniejszy czy ten bardziej wypieczony czuję jak zaczyna rosnąć we mnie to dziwaczne zjawisko przybiera coraz trudniejszych do określenia kształtów chleb zaczyna pożerać mnie od środka w końcu udaje mi się uciec na zewnątrz a tam lump pełen nadziei ze szczerbatym uśmiechem pan da na chleb pan da rzucam coś na odczepnego przyspieszam kroku w domu na ścianach chleb lump ja i gdzieś pomiędzy poezja
    • @Florian Konrad Świetny, współczesny, ironiczno-liryczny wiersz, który w prostym obrazie odradza sens rytuału i miłości. Znakomita dykcja, subtelna metafora, ciepło pod humorem. Jeden z tych tekstów, które potrafią rozśmieszyć, wzruszyć i zawstydzić w jednej chwili.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...