Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Słyszę Jej kroki. Odbijają się głucho od miedzianych ścian.
Wszędzie rozpoznam ten stanowczy dźwięk, to Pani która mnie nazwała tak jak jeszcze nikt. Powiedziała że mnie kocha. To było jak ze snu :
cieniutki szept, upadek ust na usta z niewielkiej wysokości by żadnej z nas nie stała się krzywda. Splotły się palce, za ich namową w uścisku wzięły udział ręce … dwa ciała
zwiędły w sobie by określić uczucie. Wtedy jeszcze nie wiedziałam jak owa Pani będzie dla mnie ważna.
Wyczekiwałam jej przybycia każdego chłodnego wieczoru żeby znowu mogła mnie ogrzać, żebym mogła nasycić się jej spojrzeniem. Stałam cichutko, wpatrzona w gwiazdy jakby właśnie z nich miała do mnie przyjść. Łudziłam się że jest aniołem i może się pojawić w każdej nieprzewidzianej sekundzie mojej egzystencji.
Przyszła tak jak chciałam. Stanęła w drewnianym progu z pytaniem czy może wejść? Oczywiście wpuściłam Ją, przecież nie mogłam postąpić inaczej, nie z Nią.
Bywała u mnie często a ja włożyłam to w rutynę która nigdy nie miała się zgubić. To był kolejny błąd jaki popełniłam.

Był to dzień powszedni bez święta zarzuconego na szyję. Pani jak zawsze olśniewająca, pełna uroku i tego czegoś co kryło się w Jej oczach. Wszystko trwało w nieważkości gdy nagle … świat zwalił mi się na głowę. Nie potrafiłam nawet wyciągnąć ręki żeby powiedzieć innym że jeszcze żyje. To nie miało tak być! Odkryła coś nowego, coś fascynującego, jeszcze nieodkrytego …
Panna R : niska, niewinna, pociągająca,szalona, mądra, z miejsca ... które było mi dobrze znane i którego od tej pory nienawidziłam z całego serca. Nie widziałam w niej nic co mogłoby się podobać ale Pani była innego zdania. Zaczęła poznawać pannę R , może nawet zbyt dogłębnie chociaż tego nie wiem i chyba nie chcę wiedzieć.

Odchodziła do niej najpierw pod moją eskortą dla zapoznania mnie z obiektem , potem już sama jakby nie chciała żebym im przeszkadzała. Co rusz , przychodziła szczęśliwsza, z pożądaniem zapisanym w oczach. Gesty wydawały się nieoswojone, jakby zostały przypisane do kogoś innego – nie były już TYLKO moje , były … obce.
Mówiła o pannie R kiedy tylko mogła, kiedy pozwalały Jej na to siły i nie zakłócały myśli inne przyziemne sprawy. Każde słowo odkrywało przede mną prawdę absolutną, przed którą uciekałam ciemnymi ulicami do domu …. do rodzinnej ostoi której nie doceniałam tak jak powinnam. Bałam się prawdy bo wiedziałam że jeśli się nie myli, przepadłam.

Z udręczeniem znosiłam zwycięstwa panny R, pogrążając się w jeszcze większej zadumie niż zwykle. Siedziałam, starając się coś napisać to wkońcu według założenia miało poprawić mi humor. Niestety te czasy minęły. Nastała nowa epoka w której nie umiałam się odnaleźć.
Błąkałam się zmarnowana, po zakamarkach miasta mając nadzieję że w końcu ktoś mnie złapie, zgwałci, potem odkroi nogę i ją zje, oczywiście częstując mnie kawałkiem smażonego udźca – jak mi wiadomo niektórzy mężczyźni to dżentelmeni, ten pewnie byłby jednym z nich. Przystojny, czarnooki, na tę chwilę tylko mój …
Z łowów wracałam nieosfojona bez nagrody za wytrwałość. Wołanie o śmierć podsycało apetyt. Zdecydowałam że się poddam.

Napisałam ostatni list który byłby prozą gdyby nie moje zamiłowanie do głupich metafor i beznadziejnych przenośni. Skoro nie proza to … liryka, moja kochanka do której zawsze wracałam ….…ehhh nie ważne.
Naostrzyłam narzędzia: w dzieciństwie lubiłam bawić się w rzeźnika , koledzy mówili że jestem w tym dobra tzn. w zdzieraniu skóry z kota. Po kolejnej mordędze delikatny uśmiech zdradzał im moje zadowolenie, rosnący z każdym oddechem zachwyt nad którym nie umiałam zapanować. Wkońcu to nie była tylko przemoc , to była sztuka.
- Katarzyno będziesz mogła stworzyć największe dzieło swego życia, które zachwyci wszystkich wykonaniem i … muzą na której będziesz pracować .
Dla sławy ludzie są gotowi zrobić wszystko nawet to, ale tu przecież nie chodziło o sławę tylko o coś ważniejszego.
Kroczek po kroczku dochodziłam do siebie. Zakasałam rękawy żeby za bardzo nie zaplamić ubrania, mama nigdy nie lubiła kiedy przychodziłam do domu brudna. Zawsze wtedy, mówiłam
- Mamusiu przecież trzeba czasem się ubrudzić jeśli jesteś czysta to znaczy że nic nie robiłaś tylko leniuchowałaś. Śmiała się …
Narzędzie było małe , ale sprawne. Coś jak skalpel tylko że bez uchwytu – a szkoda bo trochę spociły mi się ręce
- Przecież musi wyjść dobrze – jak jeszcze nigdy dotąd. No nic tym też jakoś pójdzie..
Ułożyłam ostrze na ręku ... w linii prostej przyciągnęłam je do siebie jakbym chciała z całej siły pochwycić miłość. Przypomniałam sobie jak Pani pięknie pachniała ... to było takie kojące ... pieszczota obolałych zmysłów... .Zachwiałam równowagę zapominając o najważniejszym...
Tyle krwi nie widziałam nawet na filmach. Ona lała się i lała , a ja … powoli opadałam na ziemię. Już nawet nie myślałam o skończeniu dzieła. Tak było wspaniale … idealnie. To było nieuniknione tak jak nieunikniony jest śnieg w zimie. * Alea iacta est

_______________________________________________________________________
*(z łac.) Kości zostały rzucone

Opublikowano

Ale tak miało być.
Ten tekst mówi o kobiecie nieszczęśliwie zakochanej , której ktoś zrobił nadzieję, a potem poprostu te nadzieje rozsypał.Kobieta musi mówić raz tak a raz tak , bo cała sytuacja wywróciła jej ład i harmonie do góry nogami. Zachowuje sie troszkę jak szaleniec...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • dziewczyny nie płaczcie że miłości za mało  że ciągle przed wami  o duży krok   dziewczyny nie smućcie się niedługo będzie maj kwiatem zakwitnie bukiet będzie was   w nim znajdziecie miłości las który pokocha nie tylko na chwile ale w sam  raz
    • Upalne lato 1649 roku na wschodnich rubieżach Rzeczypospolitej. Hordy tatarsko-kozackie pod wodzą  Chmielnickiego i chana Islama III, rozpoczęły oblężenie Zbaraża. Twierdzy pełnej dzieci, kobiet i starców z okolicznych wsi i miasteczek, którzy schronili się tutaj przed nawałnicą ze wschodu, oraz pełnej wojska pod rozkazami rady pułkowników. Ciężkie walki trwały każdego dnia i tygodnia. Brakowało jedzenia, wody, amunicji i broni. Każdy kolejny dzień walki był cięższy dla obrońców od poprzedniego. W niższych wałach zaporoskiej twierdzy rozlokowana była wyborowa książęca piechota, złożona z osiłków wybranych z doborowych zastępów wojska. Dowodził nimi wachmistrz  Źrebenko, człowiek sprytny, uparty i odważny. Gdy nieustępliwość ataków nieprzyjacielskich rosła, powodując coraz większe straty i panikę wśród obrońców, dzielny wachmistrz wpadł na dziwny, jak na tę wojnę, pomysł. Wybrał ze swojej piechoty pięćdziesięciu dwóch chłopów ,  ludzi wielkich, brzuchatych i odważnych. Karmiąc ich znalezionym w lochach twierdzy grochem, postanowił powierzyć im zadanie obrony, jakiej nikt nigdy dotąd nie widział. Odsłonięte i wycelowane w oblegających nieprzyjaciół dupy żołnierzy ryglowane są grubymi, drewnianymi kołkami osikowymi, które z zapałem strugają  ich towarzysze broni. Dochodzi  do niesamowitych i dramatycznych  wypadków. Pewnego poranka żołnierz Rybko, zbrojąc dupę towarzysza broni, kapralowi Zapince, na skutek przedwczesnego wystrzału został ciężko ranny w głowę i pierś. Biednego, błąkającego się rannego żołnierza pożarły wałęsające się całymi gromadami psy. Był i prawdziwy bohater tych nowatorskich form walki z wrogiem – kapral Bartłomiej Zawrotny, chłop ogromny, żylasty i groźny . Gdy strzelał, żyły na jego łysej głowie pęczniały, aż ludziom wydawało się, że pękną. Ale nie. Ten nic nie wiedzący o później wprowadzonym konwencją genewską zakazie używania gazów bojowych żołnierz, grzmiał na nieprzyjaciół, słusznie pojmując, że w ten sposób ocali głowę swoją i innych. Wystrzeliwane osikowe kołki rozrywały sierpniowy mrok, siejąc zamęt w szeregach tatarskich zastępów. Widać było pierwsze oznaki paniki. Ten waleczny kapral wystrzelił już dzisiejszego popołudnia trzydzieści cztery razy. Dupę  polewają mu wodą dla ochłody. Patrzyli na to zdziwieni ludzie i za każdym strzałem matki mocniej przytulały swoje dzieci do piersi. Wreszcie nadeszło długo oczekiwane zawieszenie broni, a nieco później pokój. Kapral Bartłomiej Zawrotny został przeniesiony do służby u króla jegomości, a Tatarzy, pobici przez niebanalnie walecznych przeciwników, odstąpili od oblężenia Zbaraża i ze sromem odeszli. Wojna się skończyła.              
    • Nikt nie rodzi się wilkiem. Ale może dostać : „Wilczy bilet”.  
    • Autorzy: Michał Leszczyński + Krzysztof Czechowski + AI:   Piosenka pt. Uuu   Ref. Uuuu... ale tutaj jest radośnie cudnie pięknie oraz zwiewnie Uhaha uhaha uhaha potańcówka trwa a mety są cztery przewspaniale idzie całkiem wszystko ogarnąć   Jedni piszą mówią nagrywają poematy drudzy słuchają i notują i emblematują szereg szufladek otwieranych bardziej niż niegdyś szuflady są jak zawsze za mocno nadużywane   Idą w eter najróżniejsze znaczki czasem eterycznie czasem ciężej niż w najcięższe tony i „złe” tonacje generalnie nie wiesz czy to strach był czy odwaga była symbole i emotikony grzeją telefony i rajcują nety   Ref. Uuuu... ale tutaj jest radośnie cudnie pięknie oraz zwiewnie Uhaha uhaha uhaha potańcówka trwa a mety są cztery przewspaniale idzie całkiem wszystko ogarnąć   Kanały i programy wielu telewizorów są zmieszane samba cud impra trwa jak trwała - na maksa śmiech – wiadomo – z płaczem myli się najbardziej (dużym jest zagadnieniem którymi łzami płaczesz)   I tylko może jest żyć trudniej niż żyć coraz łatwiej rachunki i potrzeby wyciskają do ostatniego grosza dużo musisz, bo królują tu tylko cacanki zmuszanki (teza jak teza, tezuje tylko, bo są odmienne zdania)   Ref. Uuuu... ale tutaj jest radośnie cudnie pięknie oraz zwiewnie Uhaha uhaha uhaha potańcówka trwa a mety są cztery przewspaniale idzie całkiem wszystko ogarnąć   Fakt czasem tylko opadasz z sił i emocji wszelakich wbijasz się w zamyślenie nad papierosem i szklanką że jest jak być nie może i że inaczej już nie będzie no a potem tym niewesołym taktem kończysz piątą piosenkę   Jeśli zapomnisz się i zatańczysz przezwą lambadziarzem ahoj smutny żeglarzu i ahoj niewesoła żeglarko !! nie pytaj mnie o dobrze oraz nigdy nie proś o lepiej nie mam też zielonego pojęcia co oznacza więcej i hej   Ref. Uuuu... ale tutaj jest radośnie cudnie pięknie oraz zwiewnie Uhaha uhaha uhaha potańcówka trwa a mety są cztery przewspaniale idzie całkiem wszystko ogarnąć
    • Analizując mój wiersz nasunęły mi się następujące pytania:   - Czy robot zaprogramowany do miłości do człowieka może kochać ludzi naprawdę?   - Czy robot może w uczuciach i emocjach zastąpić drugiego człowieka?   - Jak robot będzie mógł kochać, to czy też będzie mógł być zaprogramowany do nienawiści?   Warto nad odpowiedziami na powyższe pytania dobrze zastanowić się.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...