Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

- Masz rację, jestem niewyżyta- Westchnęła.
- I masz kosmate myśli. Ale i tak cię kocham.

Wiatr. Tylko wiatr. Bawi się jej kosmykami, wysusza soczewki.

- Chodźmy. Mam gęsią skórkę.

*

W „Naleśnikarni” wypili po filiżance czekolady. Gorącej i gęstej.

Przyjemne miejsce. Na miodowych ścianach wiszą olejne obrazy o tematyce naleśnikowej. Patrzysz i myślisz, czy lepszy byłby ten oblany miętowym syropem, czy może ten obok, nafaszerowany warzywami.

O szyby tłuką mokre, późnolistopadowe liście, a tu złota jesień.

Mają tu ciekawe lampy. Ich kształt przypomina mi cytryny.

- Melka?- Kamil podparł głowę dłońmi, kładąc łokcie na stoliczku.
- No? Wytrzyj nos.
- Jak to z tobą jest, co?- Złożył z serwetki trójkącik. Wytarł czubek nosa z czekoladowej pianki. Patrzał na nią. Oczy Melki błyszczały. Niebieskie.
- Jak? Na wznak. Wiesz przecież. Dlaczego pytasz?
- Bo ty się musisz określić w życiu. Lewo, prawo?- nieznacznie wzruszył ramionami.
- Na prawo na pewno nie pójdę- Spojrzała w górę, na cytrynę. Powaga kontrolowana.- Nie znam się na tym- Pokręciła głową, zerknęła na Kamila i parsknęła śmiechem.
- Oplułaś szklankę!- syknął rozbawiony.

Pięknie wygląda uśmiechnięta. Uśmiech tuszuje wszystko. Cienie pod oczami, wszystko. Powinna robić to częściej.

- Opowiedz, jak tam jest- Nagle spoważniała.
- Spójrz za okno.
- Plucha i mgła.
- Przez większość tygodnia.
- Ohyda. I nic poza tym?..- Pytanie zawisło w przestrzeni, gdzieś między cytrynowa lampą a Kamilem.

Patrzyli chwilę przez szybę. Kamil zadumany. Melka z miną lekkokwaśną.

- Wiem, że lubisz to miejsce i mogłabyś przesiadywać tu godzinami, ale chyba musimy się zbierać, co?- Kamil podniósł się z wygodnego krzesełka- Pójdę po płaszcze.

Jest inna. Dobrze, że walczy.

Melka nachyliła się nad swoją, pustą już, ręcznie malowaną filiżanką. Wzięła głęboki wdech nosem.

Tak pachnie szczęście. Można je kupić! Ale za dużo szczęścia naraz mieć nie można. Bo tuczy.

Krach nastąpił w czerwcu. Ani Melka, ani nikt inny nie spodziewał się takiego obrotu sprawy.
Melka była lubiana. Każdy w szkole chciał się z nią pokazywać. Miała kreatywne pomysły, malowała.

Oni wciąż nie rozumieją, że to uczucie niedoskonałości, niedowartościowania napędzało mnie jako artystkę.

Powierzano jej sekrety, pytano o radę. Żyła cudzymi kłopotami. Nie miała czasu zająć się sobą. Wszystkie własne problemy chowała po kątach, by zająć się nimi w wolnej chwili. A że było ich coraz więcej, chwila przestała wystarczać.

Było mi wstyd. Dotąd radziłam sobie doskonale. Byłam samowystarczalna.

Bliscy widzieli czarne chmury krążące nad Melką. Mówili, że to przecież najzwyklejsze elementy dorastania. I że wszystko będzie dobrze, że ma się uśmiechnąć.

Ale dobrze wciąż nie było, a uśmiech przygasał.

Wycofała się z życia towarzyskiego, nie chcąc uprzykrzać go innym. Czuła niechęć do samej siebie.

*

- Idziemy?- Kamil zastał Melkę z nosem przy zaparowanym kuflu i przymkniętymi powiekami. Na dźwięk jego głosu lekko się wzdrygnęła. Spojrzała nań lekko nieprzytomnie i kiwnęła głową. Wstała.

- Fajnie, że przyjechałeś na święta.
- Też się cieszę. Chociaż, z drugiej strony więdną mi kąciki ust, gdy tylko pomyślę o kulinarnych popisach mamy- Uśmiechnął się. Ona też.
- W tym roku nie będzie już tak źle, braciszku… Mama cały rok potajemnie chodziła na kurs gotowania- Melka puściła oczko.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



też mu ulegam, w okresie jesienno- zimowym tym bardziej...

PS hm... od złota wolę srebro;-D ale nie pogardzę...

asher: zastanawiałam się chwilę nad tymi kuflami, czy pasują czy też nie. i drogą dedukcyjno- indukcyjną dojszłam do wniosku, iż muszą pozostać na swoim miejscu. szklanki odpadają, kartony tym bardziej, plastikowe kubeczki? ee, nie wiem co tam jeszcze... a takie zgrabne kufelki na nożce, normalnie mam je w ślepkach...

czekam na komentarze, za powyżesze wieeelkie dzięki;-* pozdrawiam!!

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Bożena De-Tre Niech Ci się Poetko wiedzie jak najlepiej :)
    • @Nata_KrukBardzo dziękuję!

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @MIROSŁAW C.Bardzo dziękuję! 
    • @Migrena I pokazałeś ludzko i literacko.To jest poezja ….też świadomie pierwsze trzy

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      w moim tomiku zostały wysłane w Świat( nie wiemy dokąd sięga i co tam za horyzontem…który fakt się zawęża ale masze wspomnienia i nasza wyobrażnia….,niech tak zostanie łatwiej żyć.
    • Czy była przesądna, wierzyła horoskopom i słowom Cyganek? Nie, a jednak pewnego zimowego dnia, w rozpaczliwym poszukiwaniu nadziei, zapukała do drzwi wróżki. Pani wróżącej z kart. Ale ta nie chciała jej wróżyć. Zrobiła coś innego... A na koniec dała jej kartkę ze słowami, które miała przepisać, codziennie rano czytać i zawsze nosić przy sobie. Taki talizman. A więc trzymała swój talizman w domu i zabierała go ze sobą wszędzie tam, gdzie szła.  Tamtego dnia też włożyła kartkę do swojej torebki. Tam gdzie zawsze, do małej, zasuwanej na suwak kieszonki. Oprócz kobiecych, jakże przydatnych drobiazgów miała w torebce też sporą sumę pieniędzy. Ostrożna jak zawsze była pewna, że nikt jej nie okradnie. A jednak stało się inaczej. Kiedy sięgnęła do torebki z przerażeniem odkryła, że schowane tam pieniądze zniknęły! Raz za razem wyjmowała zawartość torebki i sprawdzała każdy jej zakamarek, ale pieniędzy nie było! Zrozpaczona wracała do domu. Co teraz zrobi, jak się wytłumaczy, skąd weźmie taką sumę? W domu raz jeszcze przejrzała zawartość torebki mając nadzieję, że pieniądze się jedynie zawieruszyły i zaraz znajdą. Ale nie, nigdzie ich nie było. Zamiast nich trzymała w rękach kartkę ze słowami, które kazała przepisać jej wróżka. Słowami, które miały ją chronić... Właściwie była to modlitwa do aniołów - prośba o ich wsparcie i ochronę. Rozpłakała się. Mieli ją chronić, a zamiast tego... Nieistniejące anioły i bajki, w które naiwnie uwierzyła.  - Nigdy was nie było i nie ma... - drąc kartkę powtarzała przez łzy - Nie ma was, nie ma... A ja jak głupia w was uwierzyłam, że mnie ochronicie.   Podarta kartka z modlitwą do aniołów wylądowała na podłodze. A kiedy się już nieco uspokoiła, pozbierała kawałki papieru i wyrzuciła je. Umyła zapłakaną twarz i wróciła do pokoju. Pozbierała leżące na łóżku, wysypane z torebki drobiazgi, by znów je tam umieścić. Jakież było jej zdumienie, kiedy na dnie torebki zobaczyła leżące tam, jak gdyby nigdy nic, pieniądze. Wpatrywała się w nie bez słowa. Ale jak...? Skąd się tam wzięły...? Przecież tyle razy szukała ich w torebce, wszystko wysypywała i zaglądała w każdy zakamarek. Nie było ich! Ale teraz... Były. Jak gdyby nigdy nic leżały na dnie torebki. Wyjęła je z niedowierzaniem i ostrożnie położyła przed sobą. W jej oczach znów zamigotały łzy. - A jednak mnie strzegliście...    Historia prawdziwa. 
    • @Bożena De-Tre chciałeł pokazać ostatnie akordy życia. Tuż przed horyzontem zdarzeń. Piękno życia - rozpacz rozstania. Dzięki raz jeszcze. Sercem.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...