Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Patrzę przez siebie, jak przez szkło. - przez całego siebie ?
Widzę strach, strach do życia. - a ma wielkie oczy
Upsss - to puenta plus ocena
Zbiłem szklankę, - to chyba punkt wyjścia
a była w połowie pełna. - szkoda,że "pełne" nie może byc raczej w połowie
Pełna marzeń niemożliwych. - lepsza już byłaby herbata.

Eeeeeeee
Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Warto przekształcić tą wierszową plechę w wyżej zorganizowany utwór. Sam pomysł niezły.
Czy można całkowicie zanalizować i zrozumieć siebie, tak w 100%??
Klaus - to tylko etymologia - podkreśliłem, plecha to zupełnie co innego
z ukłonikiem i pozdrówką MN
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Jak już któryś z was sie kwapi krytykować to niech chociaż nauczy się czytać, bo wiersz mimo skromnej budowy ma coś w sobie. Pozdrawiam
Opublikowano

FaTuM - to dawaj konkrety, a nie pierdu-pierdu. i nie ktoś,a ja - jest podpisane przecież.
Najpierw wyśmieje - "skromna budowa" - hahahahahahaha...
A potem - "nauczy się czytac" - jak widac, potrafię. (chociaż istnieje możliwośc, że to wszytko robi obca siła z Marsa)
I na koniec - co to jest "to coś"? Za co chwyta? Za...?

Opublikowano

Co znaczy tytuł: "Piąta szklanka bliżej piekła"? Dlaczego piąta? A gdzie cztery poprzednie? Czy peel wypił już cztery setki "marzeń niemożliwych", ubumbał się nimi i stłukł piątą? Czy marzenia niemożliwe prowadzą do piekła - niczym za duże ilości wódy? Skąd strach do życia? Bo marzenia są niemożliwe i jest ich za dużo? Nie klei mi się ten wiersz. Jest w nim jakieś uczucie, jakiś zalążek myśli, ale jeszcze niewykształcony, jeszcze nie udało się go wyartykułować. Takie jest moje odczucie.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Witam - cieszy mnie owa 6 - dzięki -                                                                     Pzdr. @huzarc - dzięki -
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @lena2_ Zgadza się, lecz takiej kontrolowanej złości, gdyż nie warto burzyć swój wewnętrzny spokój.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • @viola arvensis Egzystujemy w świecie złamanych serc. Przydałby się warsztat naprawczy, gdzie plastry miodowej miłości zabliźniałyby takie rany. Viola, każdy człowiek to osobny świat i aby takie dwa światy - kobieta i mężczyzna- mogły razem funkcjonować w trwałym i długim związku, potrzeba jest nie tylko miłość, lecz obopólne zrozumienie, które powinno się razem wypracowywać.  Pozdrawiam Cie serdecznie. 
    • Kiedy miałam kilka lat, ogłoszono stan wojenny. Wysłuchaliśmy komunikatu przez radio, które zwykle było puszczane nad ranem. Choć jeszcze było ciemno, mogliśmy wykorzystać nagle dany nam czas na koziołki i inne radosne wygłupy. Cieszyłam się, że zostanę w domu, ale nagłą sielankę przerwała mama, wyjaśniając, że to znaczy, iż mogą nadjechać czołgi. Odtąd, od tego dnia i tej godziny, czołgi mogły wynurzyć się w każdej chwili, zwłaszcza że nie tak daleko od nas znajdowała się jednostka wojskowa. Mijaliśmy się czasem z nimi w drodze do lasu, gdy wyjeżdżały na poligony, zza mijanych murów, wracając z zakupów. W święta odwiedzaliśmy je, nieruchome, ustawione jeden obok drugiego, niosąc w sercach kolorowe chryzantemy. Tym razem tylko opuściły swoje pudełka i jak nakręcane zabawki wyjechały w strajkujących, przeciw bliżej nieznanemu wrogowi, który czai się tuż, tuż.    Gdy zniknęła koleżanka z klasy, uciekała przed czołgami. To właśnie one z bliżej niezrozumiałych mi powodów nakazały opuścić dom małej dziewczynce o dwóch warkoczykach zawiązanych na kokardki, zupełnie takiej samej jak ja. Dopiero co bawiłyśmy się u mnie w domu i na umówiony sygnał udawałyśmy przerażenie, zaglądając przez przedpokój w puste oczodoły straszliwej maski Króla Olch. Eksponat już rangi historycznej, zaprojektowany przez pana Zitzmana. Skądinąd ręce, które ją wykonały, były przedłużeniem nierealności wszelkich alternatywnych zakończeń, jakie niesie z sobą teatr. Na domiar złego, zamieszkałam przy drodze oznaczonej w planach jako droga ewakuacyjna dla czołgów. Przeciw możliwemu niebezpieczeństwu posadzono szpaler drzew. Okna wybudowano wyłącznie w ścianach sąsiednich od tych, których usytuowanie mogłoby zdradzić, iż ktoś chciałby usłyszeć lub potajemnie zobaczyć wyjeżdżający na misję czołg.   Schowaliśmy się tam, drzewa wybujały do góry, szansa na niezauważenie nas, wysoce wzrosła. Życie jednego człowieka, cóż znaczy w żarcie historii.      
    • Zapachniało Asnykiem... Kiedyś mi się zdarzyło takie nawiązanie do jego wiersza "Między nami nic nie było": A tu mam jeszcze "wersję dla leniwych" :)   A Twój wiers bardzo ładny. Trochę w nim Asnyka, ale bardzo dużo Violi :)   Pozdrawiam serdecznie.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...