Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

pojedynek na ubitym z lekka polu


Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

W związku z tym, że niejaki Messalin Nagietka vel "Messa", w sposób nikczemny podważał był wpierw zasadność i składność mojego ostatniego wierszydła, by na koniec wyzwać mnię na pojedynek, poetyckim zwany, poszukuję niniejszym Arbitra od elegancji i etykiety (lub czegokolwiek), który to Arbiter wzmiankowany pojedynek poprowadzi z wdziękiem, sensem i zrozumieniem. Płeć Arbitra znaczenia żadnego mieć nie może, liczymy (oba) na fachowość raczej i zrozumienie kłopotliwej sytuacji, w którą, jak durne matoły, obadwaj się wkręciliśmy. Ab meritum: w związku z tym, że ja pozwany zostałem, do mnie należało wybrać broń. Bronią jest sestyna (po naszemu: rakieta typu ziemia-wena-ziemia), z kluczowymi słówkami (po konsultacjach z wrażym Przeciwnikiem):

1. gitara
2. pasztet
3. antyk
4. należy
5. kosa
5. wynos


...sestyna może (lecz nie musi) być rymowana i urytmizowana. Czasu u mnie (i, jak czytam w prasie) i u Przeciwnika mało, więc proponujemy zgodnie - tydzień od momentu pojawiania się wspomnianego Arbitra i ustalenia przez niego szczegółowych zasad pojednyku. I to by było na tyle - oczekując na wzmiankowanego

pozdrawiamy zgodnie...;-)))

  • Odpowiedzi 61
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

)))....Oyeyku, doktorze, luz, luzik...))) To i tak jedynie ćwiczenie formy, przyda się każdemu - sam możesz w domu popróbować. Żenujšce? Raczej niezrozumiane...)))

Opublikowano

))))...E tam, Fanaberka, e tam...;-))) Messa jest szybki jak....Messa, nic ponad...;-))) Ja już mam to badziewie skończone, czekam ino na tego Arbitra i wklejam, nie mam czasu na popierdółki, praca mnie goni.;-)))

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



no to może Wać Pani i Fanaberka i jeszcze ktoś, trzy osoby to będzie miodzik, Fanaberko zgodzisz się? Ot Anko zgodzisz się? jeszcze muszę spytać Lobo, czy wyraża zgodę, hi i ten trzeci sędzia i jutro możemy zaczynać
z ukłonikiem i pozdrówką MN
Opublikowano

Messa, ja nie jestem obiektywna, jeszcze nie widziałam tych sekstyn, a już gotowa jestem coś postawić u bukmachera ;)).
Ale może na wszelki wypadek weźcie jeszcze kogoś, kto się trochę zna, ogarnie to organizacyjnie i nie wiem co tam jeszcze. Podejrzewam, że Zawodnicy traktują turniej serio, szkoda by było, żeby się rozlazł z powodu niewydolności jurorów.
(Sorki, Anka, o tej niewydolności to było pod własnym adresem:-))))

Opublikowano

)))....Ja bym sobie tylko życzył, żeby choć przy wklejaniu tekstu HMTL nie robił mi psikusów...)) W poprzednim komencie, tam gdzie jest to dziwne s, powinno być a z ogonkiem...;-))) Co do jury - zgadzam się na każdą, w miarę obiektywną i rzetelną osobę. Messa, Ty znasz chyba więcej osób niż ja na tym portalu, Tobie więc oddaję pałeczkę w tym zakresie...;-)

Opublikowano

))...Mnie pasuje (o ile się zgodzi). Co do szczegółów - piszcie prywatnie do Messy (do mnie do wiadomości, żebym był w temacie), a potem końcowe ustalenia wywalcie tutaj i...jedziemy...))

Opublikowano

To może Anka i Stasia do jury, a ja zacznę przyjmować zakłady ;)

Ps. Messa, jeśli to było na serio, to odmawiam, nie dam rady, nie znam się. Podoba mi się pomysł pojedynku, zabawa zabawą, ale chciałabym, żeby ocena była sprawiedliwa.

Ale mogę być czirliderką, jakby co :-D

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem...

      Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie.

      Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.

       

      Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.

       

      – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.

       

      Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.

       

      Wtedy to się stało.

       

      Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki.

      Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą.

      Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.

       

      Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny.

      Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.

       

      – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!

       

      – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.

       

      – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.

       

      – Chłopie, ale o co ci chodzi?

      – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.

       

      – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję!

      Nienawidzę was wszystkich!

       

      Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:

       

      – Co tu się odbrokatawia!

       

      – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.

       

      Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem.

      – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.

       

      Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.

       

      Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.

       

      Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.

       

      Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.

       

      Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.

       

      Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.

       

      To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...

       

      Wesołych Świąt!

       

       

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach




×
×
  • Dodaj nową pozycję...