Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Przytłacza mnie z dnia na dzień
Szkoła teatr zdjęcia gazeta
Szkoła teatr zdjęcia gazeta
Ta codzienność dusi swą wielkością
Zabija duszę to wnętrze
Ja nie walczę moje serce próbuje walczyć
Bierze mą dłoń i goni
Goni w uczucia pędu radości
Serce bierze kartkę długopis pisze
Właśnie to pisze...Tylko po co?


To tylko złudzenia
Zwykłe złudzenia
Nie czekam już na znak
To jedyny mój atak przeciwko radości
Nie warto czekać na Słowa
Miłość
Przyjaźń
Na serce które już nic nie wypowie
Słońce zachodzi
Głos gitary...Cichnie
Jeśli ktoś tu jest
Niech zamilknie
A serce ucichnie


Obok już tylko komputer
Głośne dźwięki metalu
To już też codzienność
Próbują zagłuszyć myśli
Myśli depresji egzystencji mej
Która zatraciła się już w sobie
Nie ma żółto-niebieskiego świata
Jest tylko czerwień- po wojnie
Jest tylko czerń-kiedy odchodzisz
Jest tylko szara barwa-w taki dzień jak ten


To tylko ja
I miliony codziennych spraw
Melodie jazzu
Kilka łez
Kilka bez wyrazu
Samotność przyjacielem każdego
Tyle ludzi na ulicach ile śmierci na mych oczach
Po prostu się nie da
Nie zapomnieć tej codzienności
Zero entuzjazmu
Bo nie warto nic nie warto
To nic nie wyraża zupełnie nic
Tak jak ma codzienność...
2004

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
    • Na to mam ton.    
    • A pata dawno wymiotłam: imał to i my - won, wada ta - pa.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...