Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Każdy ma w życiu swoje pięć minut
jemu trafiła się miłość
fajna zabawka, pełen odjazd
delikatna, pachnąca o cudownych oczach.
Bawił się nią codziennie, pokazując innym z daleka
woził autkiem, obnosił dumnie na rękach
pisał wiersze, wydzwonił fortunę
było tyle możliwosci
w końcu powiedział: chcę mieć ją na zawsze,
tak było fajnie.

Po latach, trochę wytarta i nudna
przestała cieszyć oczy
przestała bawić jego ręce
zły i obrażony chciał ukradkiem schować ją do kąta
wtedy zobaczyl, że jest popsuta
nawet nie miał sie komu pożalić
rozpłakał się jak dziecko.

Każdy ma w życiu swoje pięć minut.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



hehehe, skoro tyle "przeciw" to można z tego inny wiersz zrobić, dla mnie gniot.
to jest dział dla wprawnych poetów! a to jest text banalny.
Pozdrawiam
autora
:)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Tak się mówi, gdybyś nie wiedział...

"Mieć swoje pięć minut" = "Mieć w życiu swoje pięć minut", tu chyba nie ma błędu. Jeśli jest, wtedy wybacz. Oczywiście, "w życiu" można pominąć, bo sens zostanie ten sam.

po co życie jak wystarczy pięć minut?
po co tyle żyjemy? więcej się nie kocha?
z ukłonikiem i pozdrówką MN
ps. a o tym co ludzie godoją to ja codzień słyszę a czasem aż nie chce się słyszeć, ok, hihihi
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Hm, jeśli każdy ma w życiu swoje pięć minut, to na co komu reszta życia?

1. "Pięć minut" to tylko powiedzenie, nie odnosi się ono faktycznie do 5 minut. To może być miesiąc, dzień, rok, dekada, pół życia.

2. Reszta życia jest po to, żeby uzyskać to swoje utarte 5 minut. Tak jakby sensem bytu było szczęście i przeżycie tych "5 minut". Wtedy to ma sens. Gdyby życie składało się tylko z pasma sukcesów, całe życie byłoby "naszymi pięcioma minutami", wszystko straciło by sens. Każdy miałby dobrze. Jak wówczas odróżnić przyjemność od nieprzyjemności, skoro nieprzyjemność nie istnieje? Czy zatem przyjemność może być przyjemna? Sorry, że taki chaos znowuż, ale tak sobie kminię.

Co do pytania, czy więcej się nie kocha: zależy od człowieka. Dobra, co ja Ci tu będę komunałami jechał, przecież Ty to wszystko wiesz.

Pozdrawiam.
do tego ostatniego, jajć, włąśnie zjadłem rozumy i niczego nie wiem, sory, I_E, to pytanie było do twórcy, a tu, cóż, nie jestem mądralą, ech , ....

z ukłonikiem i pozdrówką MN
Opublikowano

Mam wrażenie, że autor pisał ten wiersz pięć minut. Czytam Pana od jakiegoś czasu i nie widze żadnych zmian, w ogóle sie Pan nie rozwija. Ten wiersz (choc nie nawałabym tego wierszem) to tragedia.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



ja też czasem piszę pięć minut, kto jeszcze?
z ukłonikiem i pozdrówką MN
ps. proponuję stworzyć koalicję "pięciominutową" alboć może "za pięć dwunasta" alboć?
kto wstępuje? kto zbiera składki, weksle in blanco? kto przewodzi? kto ma dostać kopa?
Opublikowano

A mnie się podoba ten wiersz. Znowu.
Dżin, piszesz ostatnio o niedobrych miłościach, o niepopularnych uczuciach, których ludzie nie lubią, nie chcą znać, które potępiają, do których mało kto się przyznaje nawet wtedy, kiedy coś takiego przeżywa lub przeżył.
Mnóstwo ludzi myli przelotną, olśniewającą fascynację z miłością, a potem czują się oszukani przez osobę, która była przedmiotem ich fascynacji. To niepopularna prawda, chociaż bardzo powszechna, niestety (chyba nawet szczególnie w naszym kraju, biorąc pod uwagę liczbę zerwanych oraz nieudanych związków).
Ładnie i przejmująco opowiedziałeś emocjonalne dzieje takiej nieszczęsnej, niedojrzałej miłostki.
Pozdro.

  • 3 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Leszczym oj tam oj tam z niektórych rzeczy się nie wyrasta

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • znaleźć w lesie wyjątkowo duży, najlepiej omszały kamień. i ustawiać pod nim znicze. w imię pustki, na znak pamięci o Niedomyślonym Do Końca. niech absolutnie nie zrodzi się z tego kult, nie będzie jak w filmie Motór, fabuła małego szaleństwa – w żadnej mierze komediowa, pseudopomnik czy pseudogrób, wotywny, totemowy kamulec nie stanie się celem pielgrzymek wyznawców niedoreligii, która rozleje się po kraju, świecie. chodzi o głazisko przeładowane nieistniejącym znaczeniem, aż kipiące od udawanej mistyki, pełne tętnienia juchy w żyłach niezaproszonych gości, niewywołanych duchów. o wabienie spadających gwiazd, o zgrabione palcami z powietrza Nic i Nic, nadanie im spoistego kształtu. nie pomyśl, że chodzi mi o potrzebę religijności, ja, ateusz od piętnastego roku życia nagle poczułem tęsknotę do wysławiania mrzończadełek, czczenia ludzików z fal mózgowych. bardziej o wydrwienie tego. zanurzenie dłoni w bezsensach, odleglinach. uśmiechnij się widząc świeczuszki z dyskontu zapalane o północy w środku lasu. pomyśl, że zaraz coś wybiegnie z mroku i... nie, nie zaatakuje nas. przeciwnie – da się pożreć.  
    • @Leszczym  Moja Babcia słuchała To ostatnia niedziela Mieczysława Fogga, ta piosenka powstała na bazie Gloomy Sunday, śpiewała ja mała Norweżka, a oryginalnie piosenka została napisana przez dwóch Węgrów i była zakazaną, ze względu na to, że ludzie, słuchając jej popełniali samobójstwa, to tak na marginesie ku ścisłości. Wzmianka o babci sympatyczna.:)    
    • Słońce przelewa się przez miasto wrzącym bulgotem, jak przez rurki i retorty w laboratorium chemika. Zmęczenie przedpołudniowym spacerem kieruje mnie w stronę pobliskiego przystanku. W szparze między rozgrzanymi lipcowym upałem chodnikowymi płytami dostrzegam drobne źdźbło trawy. Przykucam ostrożnie, by przyjrzeć się mu bliżej. Jego zieleń ulotniła się już, brzegi pożółkły, kwiatostan pochylił w niemej prośbie. Ten widok porusza mnie dogłębnie, jakby źdźbło wyrosło wśród moich własnych wewnętrznych spękań. Niepozorne, lecz cierpliwe, kruche, lecz oznaczające życie.   Dam ci łąkę, pełną szelestów, zapachów, brzęczenia trzmieli i wonnych podmuchów wiatru. Dam ci strumień, w którego wodach ochłodzisz swoje odbicie. Dam ci śpiew ptaków ze wszystkich krajów świata. Tęczę. Może wiersz napiszę. Chcesz?   Ale źdźbło nie odpowiada mi na żadne z pytań, tylko jeszcze niżej skłania swoją kędzierzawą wiechę ku ziemi. Zauważam nieopodal kurtynę wodną. Podchodzę do niej, i przykładam złożone w miseczkę dłonie do jednej z dysz. Stoję w zimnym, perlistym oparze, moja koszulka nasiąka wilgocią. Obserwuję powoli osiadającą się na skórze mgiełkę; miseczka po kilku chwilach wypełnia się niewielką ilością wody. Wracam do mojego źdźbła, podlewam. Woda błyskawicznie przecieka w szczelinę chodnika. Po drżącej łodydze spływa jedna spora kropla, w której błyszczy zniekształcona miniatura miejskiej ulicy. Moja twarz również jest mokra.
    • @huzarc @huzarc  Dziękuję serdecznie za opinię!   Właśnie taki efekt chciałam osiągnąć — zależało mi na wprowadzeniu lekkiej groteski poprzez element alienizacji. Białe wiersze o mrocznej, skłaniającej do refleksji tematyce to zdecydowanie moja stylistyka.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...