Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

z cudzym losem w teczce pod pachą
przebiegam kolejne ulice zagubionych

znajome kałuże wyschnięte
tyle razy wspominają deszcz

z iskrzącym potokiem niebieskich oczu
pozwalam zgłębiać siebie od brzegu do brzegu
nie przepłyniesz mnie z prądem

wrzucam uśmiech do obcej skrzynki
oswojone tajemnice przestają być moje
gdy zdzieram stopy wyobraźni
między wschodami prawd

błądzę



------------------------------
Nie mam pomysłu na tytuł:-( Może jakieś podszepty? No i wogole sugestie odnośnie wierszyka byłyby bardzo mile widziane:-)

Pozdrawiam
MR

Opublikowano

z cudzym losem w teczce pod pachą przebiegam
kolejne ulice zagubionych
a jednak znajome kałuże wyschnięte już tyle razy wspominają deszcz
Z iskrzącym potokiem w niebieskich oczach pozwalam interpretować siebie od brzegu do brzegu nie przepłyniesz mnie z prądem

Wrzucam uśmiech do obcej skrzynki
oswojone tajemnice przestają być moje gdy zdzieram stopy wyobraźni błądząc między wschodami prawd

gdy zdzieram stopy na wschodach prawd
błądzę


i maniera wielkich liter niepotrzebna
ale jeśli tak chcesz ok

ogólnie dużo pracy nad nim

wieczności.

Opublikowano

Intrygujący wiersz i bardzo tajemniczy. Zgubiłem się w czwartej zwrotce przy metaforze o wschodzących prawdach. Zabrzmiało to w moich uszach bardzo poważnie, filozoficznie, rzekłbym nawet hermetycznie. Pozdrawiam - wiersz wart jest dłuższego zastanowienia.

Opublikowano
Anonimowa podróż


z cudzym losem w teczce pod pachą
przebiegam kolejne ulice zagubionych
kałuże wyschnięte
tyle razy wspominają deszcz

pozwalam na zagłębianie w moich oczach
od brzegu do brzegu
nie przepłyniesz z prądem

wrzucam uśmiech do obcej skrzynki
oswojone radości przestają być moje
gdy zdzieram stopy
między wschodami prawd

błądzę


tak go widzę

wieczności.


(pracuj)
Opublikowano

Zmieniłam, chociaz nie tak zupełnie. Jeszcze będę mysleć i przemyslać, więc może to nie jest wersja ostateczna. Jednak niektóre rzeczy chcialabym zostawić. mam nadzieje, że jeszcze coś wykombinuje, żeby bylo dobrze.

macte poema: dzięki za spojrzenie i zatrzymanie.

Pozdrawiam
MR

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @violetta Pas z grubą sprzączką wisiał na drzwiach i tylko pytał się o lanie.
    • Biznesmen Jan Nowak, po powrocie z Kobe, obwieścił, że na gwałt - kowala chce, w dobę! Wieś przybyła z Grania* - po odszkodowania. Dziś, gdy chcesz dać anons zatrudniaj 'o s o b ę'.        * -

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • @infelia a co byś oberwał:)
    • @violetta Cała frajda polegała na tym jak je ukraść.
    • Dostałem almanach – miło, z czerwoną okładziną poplamioną tłuszczem - trudno. Trafiłem na ćpuna – pożegnał mnie wulgaryzmem, przepadł za drzwiami kwadratu. Ikona. Wieszajcie święte obrazy zamiast portretów - Egalite, upojna francuska dziwko, twoja latarnia rottes Milieu świeci zabójczym światłem. Dałem ćpunowi en liberté provisoire sutrę, świętą sutrę poety – zwrócił drukowaną kartkę z pionowym gryzmołem przeciętym w poprzek: lokomotywy mogą mieć kolor słonecznika, zielony korpus, żółte koła, można przetworzyć puszki na kolory, a wprawny ogrodnik wypełni je żużlem ze spalin, oleistą cieczą, zbierze nasiona, które się wysiały - bezwiednie, nada sens sutrom przerwanej melancholii. Nadbrzeże myśli o twoim słoneczniku, nadbrzeże myśli o rdzawej wodzie, gdzie uschłe kielichy, wgłębki, piwisi domki dla krabów, nowe molekularne wiązania, nasiona dające życie kwiatom. Nadbrzeże myśli o twoim słoneczniku, srebrzystym drzewie Mondriana, neoplastycyzmie, pionie żółtej lokomotywy, czerwonym almanachu leżącym na stole – poziomym, brudnym dopełnieniu dwóch, krzyżujących się szpalt niebieskiej przestrzeni bez przedmiotowości, formy, wyzwaniu. Smutny almanachu, wypasiony wierszami, tłusty, stekiem kłamliwych sutr. Siedzę sam od godziny, palę - dla zgorszonej kobiety, odbieram kretyński telefon – od kretynki, palę – znów, piszę o wypalonych ćpunach i papierosach (za dużo o papierosach), czytam bluźniercze wiersze innych, swój – równie brudny, słucham The Tallis Scholars. Nic wcześniej nie było tak puste, plugawy almanachu, żadna myśl, żadna wyschnięta studnia, żadne serce - pustynnych ojców, morderców, wdowców, maszerujących w krucjatach dzieci. Nic nigdy nie było tak brudne, plugawy almanachu, posłuchaj ze mną riffu zacinającej się płyty. A Ty, Wielki, Niewymowny Tetragramie, jeśli jesteś - czarny na białym, pewny, zawisły w rogu szeptuchowej chaty albo i willi pokrytej boniami (jak we florenckim siodle Medyceuszy), gotów wciąż do tworzenia: wulgarnego słowa, ćpunów i poetów, ikon, zmaż wszystkie winy słonecznikowego znaku, skrop w skwar hizopem według twojej sutry, zasadź w oliwnym gaju, oto stoję z tłustym, plugawym almanachem pod pachą – nie gardź.   
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...