Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

sluchaj


Rekomendowane odpowiedzi

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




najważniejsze, żeby być takim... jakimśtam vacker flickan :P

ja rozumiem, że kryzys - bo i jesień (może nawet dwie, a wtedy degrengolada ma racje, oj tęsknota tak:P), ale po Łodzi proszę mi z 2-rurkami nie biegać! (to nawet nie po bożemu :/), bo tęsknota tęsknotą, ale to już perwersja:/

pozdrawiam
ewa
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



tekst byl najpierw pozbawiony znakow diakrytycznych i to poniekad bylo zamierzone. pozniej zmienilem to, a tytul jest nieedytowalny.
Jasne ze ma tytul cos wspolnego z tekstem. Stanowi formę wstepu wypowiedzi, a nie jak zwykle podsumowawcza. Nie nazywa utworu, ale dopelnia go w inny sposob. Nie jest to zabieg bez precedensu. Odsylam do Cummingsa, z ktorego jest zywcem zerzniety.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Och! jak możesz kopać wiersz, nie znając jego autora, nie spojrzawszy "w jego przelęknione oczy?"
Gdybyś nie zauważyla, to jednak skomentowalaś go, piszac że jest tak insygnifikantny, że jakby go nie było. No, może w uniwersum twojej percepcji rzeczywiście go nie ma, a ty znow piszesz o czyms czego nie widzisz. pojawilas sie na chwilke i zostawilas szpilke pod nieistniejacym wierszem hahah. zenujace.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



fajnie, ze wreszcie ktos czyta, a nie podziela hienich habicji przenoszonych w burcze skory i maniery.

Zatem wyjasnie wierszyk, nie w drodze polemiki, tylko by zaznac oczyszczajacej kapieli w ekspiacji.

ten kto jest soba, jest tylko tam gdzie jest i kim jest. zaczynamy i konczymy sie w sobie samych, przynajmniej na plaszczyznie fizycznosci (truizm, ktorego nie zamiescilbym nigdy w wierszu). sytuacja liryczna ogranicza pole do dwoch osob, ktore tak jak wyzej, zaczynaja i koncza sie w sobie i nie sa soba nawzajem, a plan, pointa, mysl wiersza, jest zaproszeniem do aktu przenikniecia sie. bo "tam gdzie nie jestem ja musisz byc ty", a przynajmniej "zobaczenia", poznania siebie. nadajac jednoczesnie nowe i głębsze znaczenie startemu zwiazkowi frazeologicznemu, co nadaje również utworowi w moim mniemaniu wartosci lingwe. to wlasciwie koniec mojej interpretacji, tego skromnego tekstu. Prawde powiedziawszy, mialem cichą nadzieję, że tak purystyczna forma zwroci uwagę na dwoistość znaczenia i zatrzyma czytelnika na tyle dlugo by dostrzegl cos poza pozorną wyświechtanościa. Najwyraźniej woń padliny u niektorych i instynkt była szybsza od myśli... smutno

teraz pewnie uslysze ze to i tak glupi wiersz i prostacki, albo ze tego co napisalem o nim, nie ma w nim. odpowiem tylko, ze wuszce ewidentnie tyle wystarczylo by stwierdzic, ze jednak jest co skomentowac i nad czym przystanąć.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Sylwester_Lasota Mądrze piszesz, nie mam albo może dzieci tak tylko teoretycznie rozważam, mam dwóch braci, z dystansu patrząc, mama więcej uwagi poświęcała jednemu, ojciec drugiemu, to nie jest takie proste, jakaś tam wrodzona genetycznie inteligencja i to jak ją wykorzystamy to już nasza wola, pamiętam z przedszkola że rzucałem klockami w kolegę to nie determinuje mnie jako złego
    • @agfka No bać się jest czego, ale idzie, a Adriatyk i trochę mniej Śródziemne no to jeszcze łagodne morza są, ale też do czasu gniewu Neptuna ;))
    • @Olgierd Jaksztas   Obiecałem i dotrzymałem słowa, a przedtem: kilka razy ją ostrzegałem - Befanę, iż zrobię jej walec wibracyjny, drogowy i intelektualny - jeśli nie usiądzie grzecznie na pupie, nie lubię ludzi, którzy wymachują papierkami akademickimi - takie papierki wciąż można kupić na Bazarku Różyckiego, całe szczęście: niedawno została zlikwidowana wytwórnia baranów - akademia na literę H - wszyscy o tym słyszeli, gdyby jeszcze mnie atakowała personalne: zacząłbym jej odpowiadać po łacińsku, francusku i włosku, kończąc: moim mottem jest - "Polonus sum, Poloni nihil a me alienum puto!" I dziękuję za komentarz.   Łukasz Jasiński 
    • "Nie miał przyjaciół, nie spoufalał się nigdy z nikim, a kobiety znał tylko z burdelu" "Gestykulując jakby bomby rzucał pod cały świat" – dwa wspomnienia o Tadeuszu Peiperze   Moje dni jak wieki, moje noce wiecze, noce człowiecze, w powiekach rybym złote zanosił do xiążek, a one xiężniczki? Co najmniej, jeśli utrata prądu miejskiego, którąm przeszedł do końca, w Chorał Robotników* zamieniła się...  Ja, najszczęśliwszy człowiek wszechświata, ja, który nie czuł nigdy nic do nikogo, oprócz powietrza napełnionego drżeniem, oprócz traw z metalu w słonecznej rozpuście, traw szmaragdu Islamu ("całe stworzenie śpiewa Bogu chwałę") oprócz samochodu hamulców z ptakiem rozmowy, oprócz rozśpiewanych maszyn, oprócz wreszcie świętości nad świętymi – zapachu wieczoru, teraz... Teraz chytrzy Dwójkowcy urządzenia w podłogach i ścianach umieściwszy śledzą i elektromagnetyczne igły w ciało moje wkłuwają, całymi godzinami i dniami i latami, jedną na każde uderzenie serca: kto zdolny byłby wytrzymać to, oprócz mnie, i – oprócz – Niego... Sterowane pluskwy spać nie dają, jednak piszę, do śmierci mojej dziesięć tysięcy stron Xięgi Pamiętnikarza, co przy życiu trzymała, ale teraz, pół wieku później, widać Dwójkowców zwycięstwo – Xięga podzielona na części, tylko część rękopisu przeczytać można, obietnice wydania niespełnione, a jeśli, to tylko fragmenty. Posiekano mnie nawet po śmierci, niby wampira...  Wzywam Cię do Krakowa, Ciebie, wiesz co robić by mnie spotkać na spacerze z gwiazdą łaskoczącą pod pachą.   * Otóż i on, Tadeusz Peiper:   CHORAŁ ROBOTNIKÓW   Cień, czarny ptak, czarny ptak naszych westchnień ssie złote wymię, ssie słońce, czarny ptak.   Aaa, my chcemy je mieć, My bardzo chcemy je mieć. Mieć! Mieć! Złote wymię chcemy mieć.   Nam twój śpiew, nam złoty twój śpiew, nam czarnym złoty twój śpiew, twój śpiew rzeźbi nam świat, nam świat, świat.   Patrzymy. Patrzymy? Kradniemy oczyma! Kradniemy, kradniemy, kradniemy oczyma. Dym ma nóż, ma nóż dym naszych westchnień, ma nóż, kraje słońce na grosze i grosze rozdaje. Dym ma nóż, i kraje.  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

         
    • @befana_di_campi     … później jak narkotyk dmuchnie ( to „ by” - uwiera), wybrzmiewa mało spójnie w całej narracji ,( ale smakowo - zapachowe klimaty, Autorka ma świetnie opanowane),  pozdr. 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...