Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

tamten dzien tamten czas
kilka chwil pośród gwiazd
głupie kłamstwa wbite w nas
czy to miejsce tanczy tam

kilka mysli posród fal
dryfujących w cieniu lamp
przemykaja obok skał
tam gdzie nigdy nie ma was

i muzyka cicho gra
bo maestro nie ma dnia
czarne serce juz od lat
krew w zła strone cicho gna





to chroba nocy
kiedy jestem sam
ona bełkot słow
w mojej głowie tka

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Dagna Przednie.  Pozdrawiam. 
    • @violetta Może romantyzujesz, ale nie chcę przekraczać granic Twojego prywatnego życia, bo jestem tylko czytelnikiem Twoich wierszy.  A pisać życiowo, nie musi od razu oznaczać szpetnie i ponuro. Wiem, że nie mam prawa narzucać Ci tematów, ale -przykładowo - w jakimś wątku pisałaś o swojej wnuczce- taka relacja to niewyczerpane źródło pomysłów, a nie jakieś wyimaginowane rojenia Calineczek z płatów róży.  
    • @Naram-sin   A co z panią Moniką? Dała długi komentarz i zniknęła, dosłownie... Takie zachowanie nie jest w porządku...   Łukasz Jasiński 
    • @MIROSŁAW C., @Marek.zak1, odkąd czytam komentarze @Naram-sin, mam coraz gorzej :) @violetta, :)
    • co by się stało, gdybym, zdeterminowany jak jasny gwint, postanowił spakować wszystkie swoje strony świata, dotyki, przytulenia, fragmenty widzianych przeze mnie osób, gdybym, najdosłowniej jak tylko się da, wydarł ze świata każdą powierzchnię, na której kiedykolwiek położyłem palec albo inną część ciała, wrzucił do nieogarnialnie wielkiej walizy stworzone przez siebie neologizmy typu harmidureń, zboczupiradło, ze wszystkiego, co dane mi było dotknąć, o czym pomyśleć, zdarł/zlizał naznaczoną mną politurę, uciekł zabierając zdjęcia i wspomnienia o sobie,  zostawił kobiety z wyżartymi dziurami na policzkach i nieco poniżej, okaleczone z moich śladów trotuary, podłogi? co by było, jakbym ścisnął się w duchu do tego stopnia, by, zmieniony w grudkę gorącego bazaltu, zawarł w owym monolicie pamięć o chwilach, gdy byłem gderliwy, dąśliwy (dąsogenny?), rozgrymaszony albo cały w kolorowym nieładzie, gdybym wydrapał z ludzi obrazy mnie przybitego, przepitego, dupka, co mutuje w ateistę-teleewangelistę, lub mętnowzroką małpę rzygająca, jakby przechlała się ipekakuaną? pozornie: nie stałoby się za wiele. ot, ktoś krzyczałby jak wryty, cicho, w stuporze. coś, poddane terapii wrzennej, nigdy nie doszłoby do siebie. pozostało bolesne, wrażliwe, niepotrzebnie zmieszane z toksyczną materią. a w istocie... byłoby przyziemniej, bardziej ponuro. jakby do rozmnażalni smoków zakradł się truciciel, nakarmił młode zwierzęta mięsem, od którego by padły.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...