Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

.......destiny


Rekomendowane odpowiedzi

Zbieżność nazwisk....jak najbardziej...

Areszt Śledczy. Wrocław. 1979 r.


Stali na chodniku, po przeciwnej stronie stalowej bramy zamykającej się właśnie za samochodem
ciężarowym pomalowanym na ponury szary kolor. Cała trójka młodych ludzi czuła się tutaj skrępowana. Bliskość aresztu wpływała na nich deprymująco. Alka siedziała w samochodzie, przy otwartym oknie, mimo dużego zimna panującego na zewnątrz. Dwaj młodzi ludzie palili papierosy, a z ich ust wydobywał się dym razem z parą .Obaj kręcili się niespokojnie.
- Mówie ci, że ten klawisz coś popiepszył – odezwał się niższy w przyciemnianych okularach.
- To nie klawisz, tylko babka z Sądu – wyjaśnił młodziutki blondynek w krótkiej ortalionowej kurtce – Alka z nią rozmawiała. Spojrzał się na dziewczynę w samochodzie.
- No tak mi powiedziała – usprawiedliwiała się dziewczyna. Młody właśnie miał gasić peta, gdy wyrósł przed nim jakiś kurdupel z czerwonym nosem.
- Czy mógłby mnie Pan poczęstować papierosem ? Najmocniej Szanownego pana przepraszam ale…. Czuć było wódą od faceta.
- Mietek, masz fajke ? daj mu.-.Blondyn odwrócił się od natręta. Spojrzał na dziewczyne w samochodzie.- Mietek,Mietek, Kurwa a ja co, fabryke mam czy co ?- mruczał pod nosem mały grubasek. Dał fajke pijaczkowi. –dobra, spadaj – zakończył sprawę. Podszedł do blondynki wychylonej przez okno. - To bez sensu, nikt nie wychodzi po 11 latach z „ pudła”, przez Areszt Śledczy. Coś popiepszyłaś „Siwa”- mały się wyraźnie wkurzył.
- Jasne, Ja popiepszyłam, zawsze na mnie – teraz ona zaczeła się denerwować.
-A może ona jest już w domu, i siedzi u babki ?- spojrzała się na Mietka a za chwile na swojego Krzysia. Zamrugał nerwowo oczami. „ O Boże taki był spokój przez tyle lat. Chyba zapomniał o tym wszystkim chociaż na jakiś czas. Aż tu babka wyskoczyła z tym wyjściem jego matki. Może lepiej jakby nic nie mówiła, a z drugiej strony to matka. Jak sobie przypomnę to wszystko, to dostaję dreszczy. To było 11 lat temu. Cały Wrocław gadał o tym. Jego Ojca zabrało Pogotowie Ratunkowe z pracy. Poczuł się żle, któryś raz z kolei i wylądował w Szpitalu. Zmarł bardzo szybko. Przy sobie miał lekarstwa, które często zażywał. Ale okazało się, że w fiolce, którą miał przy sobie było zupełnie coś innego. Sprawdzono wszystkie leki jakie miał w domu…i zabrano jego matkę na Komendę. Po trzech miesiącach przyznała się . Dostała 15 lat. Mały Krzyś nie bardzo to wszystko rozumiał. Na wychowanie wzięła go babka i wyprowadzili się do Zielonej Góry. Mimo tego, utrzymywał ze mną kontakt. Często przyjeżdżał do mnie, ostatnio coraz częściej. Aż teraz Babka powiedziała , że „ona” wychodzi na wolność. Od przyjazdu Krzysiek zachowywał się jakoś inaczej. Był jakiś podrażniony, nerwowy i często zadumany. To chyba nie był dobry pomysł z tym przyjazdem tutaj.”
- To co wracamy do chaty?- Mietek wyraźnie zmarzł. Krzysiek podszedł do przednich drzwi.
- Jedziemy, nie ma co- zdecydował stanowczo. Mietek wgramolił się na tył auta. Krzychu dotknął klamki samochodu.
- Czy ma Pan może ognia? – rozległo się tuż przy jego twarzy. Odwrócił się raptownie. Przy nim stała tleniona blondynka, grubo po 40-ce. Twarz miała porytą bruzdami i bardzo szarą.
Ubrana była w jakiś kusy płaszczyk zupełnie nieodpowiedni na tę pore roku. Podniosła rękę z papierosem bliżej ust. Przez chwilę patrzyli na siebie, sprawiając wrażenie jakby się znali.
- Tak, mam. Oczywiście , proszę- zapalniczka strzeliła płomieniem. Kobieta zbliżyła twarz z papierosem do ognia, jednocześnie zasłaniając rękoma dłoń Krzyśka, żeby nie zgasł płomień. Cały czas nie odrywała wzroku od jego twarzy. „Co za babsko !”- przeleciało momentalnie przez głowę Ali.” Taka stara dupa a bierze się za podrywanie na ulicy.!!!”
- Dziękuję Panu. Bardzo pan uprzejmy – uśmiechnęła się i momentalnie odeszła w stronę Placu P.K.W.N. Krzysiek stał przy samochodzie i patrzył się w kierunku w którym odeszła kobieta.
- Jedziemy, czy będziemy tak stali ?- głos Mietka przypomniał wszystkim , że mieli właśnie odjeżdżać. Krzysiek wsiadł do samochodu, włączył silnik ale nie ruszył. Patrzył przez chwilę przed siebie, a potem zapalił papierosa. Trzymał w ręku zapalniczkę i patrzył się w nią.
- Po co grzejesz w aucie, jak trzeba wietrzyć – Alka uchyliła lekko szybę. Krzyś nie zareagował. Grubasek na tylnym siedzeniu nachylił się do kierowcy.
- Odwieziesz mnie na ‘Trójkąt”?! Muszę odebrać ciuchy z roboty – Spytał się głośno. Nie otrzymał odpowiedzi, więc osunął się na tylne siedzenie i położył się wygodnie. Ala spojrzała lekko zaniepokojona na swojego chłopaka..Papieros a właściwie pet zaczął mu przypalać palce. Nagle otworzył okno i wyrzucił peta. Wrzucil bieg i ruszył ostro z krawężnika w lewo. Okno od strony kierowcy zostało otwarte. Skręcił w lewo.
- Przecież mieliśmy jechać na Krakowską zawieźć grubego – rozległ się zaniepokojony głos blondynki. Samochód ostro przejechał przez żółte światło na Placu i nie zmniejszał prędkości.
- Nie pędź tak szybko. To Fiat nie Mercedes – Ala była już zaniepokojona jego zachowaniem.
„No tak. Jedzie na starą „parafie”, tam gdzie mieszkał z rodzicami. To jej „wyjście” musiało wywołać w nim jakiś wstrząs.To dlatego tak pędzi” - myśli kotłowały się jej w głowie.
Odwróciła na moment wzrok od Krzyśka i nagle zobaczyła jak kobieta, która przechodziła przez pasy przy skrzyżowaniu z Zaporoską…cofnęła się do tyłu !!! Jezu ! Ona się cofnęła do tyłu tak, jak się cofa, gdy się zapomni zamknąć drzwi. Jakby coś sobie przypomniała. Tak, tak to prawda, przysięgała potem dziesiątki razy przed różnymi sądami, i zawsze to powtórzy : Ona się cofnęła ! Nie powie tylko nikomu tego co widziali oboje. Ta kobieta się….uśmiechała i …patrzyła na nich !!!!!

Samochód uderzył całym impetem w kobietę na pasach. Odbiła się od błotnika, uderzając jeszcze o przednia szybę. Huk i pisk opon zmieszały się razem dając niesamowity efekt. Auto zatrzymało się za skrzyżowaniem. Siedzieli i nie poruszali się zszokowani tym co się stało.
- Ja pierdole, ale się narobiło – pierwszy odezwał się Mietek, ale nie wysiadł z samochodu.
- Kurwa, co to było – mówił roztrzęsionym głosem. Alka otworzyła drzwi i wyszła pierwsza. Czuła, że ma nogi z waty i za chwile upadnie, ale zimne powietrze ocuciło ją. Na przystanku stały trzy lub cztery osoby.
- To dobrze, dobrze, że tak mało ludzi – mówiła sama do siebie idąc w strone leżącej kobiety. Jakaś para nachylona nad kobietą coś gestykulowała. Wreszcie doszła do nich.
- Ten pan ze sklepu, już poleciał dzwonić po karetkę – Alce ten głos wydawał się zza światów.
- Tak, tak ma Pani rację – przykucnęła przy otwartej torebce leżącej na ulicy. Jakieś kartki, notes, porozrzucane papierosy i …zapałki. Przy zapałkach leżał zielony obrazek [tak się jej wtedy wydawało]. Wzięła go do ręki i otworzyła.
DOWÓD OSOBISTY
NAZWISKO----- BREGUŁA
IMIĘ---------------MAŁGORZATA
Poczuła taką ciszę w głowie i straszną słodycz w ustach. Ą przecież nie jadła nic słodkiego.
Do dzisiaj nie pamięta jak się podniosła [„ chyba pomógł mi wstać Mietek „]. Krzysiek stał przed samochodem i palił papierosa. Podeszła do niego z zaciśniętym w ręku dowodem.
- Krzysiek…Ta kobieta, wiesz ta potrącona – czuła że słowa stają jej w gardle.
-Wiem – odpowiedział całkiem spokojnie.
-Ale, jak ci to….
- Wiem. To moja matka . Ona nie żyje. – dokończył za nią. Zaczął siorbić malutki deszczyk.
- Jak to ? – Słychać było sygnał nadjeżdżającej karetki.
- Miałem wczoraj sen. Wszystko było tak samo jak w tym śnie. Wiedziałem, że to się tak skończy jak jej dałem ognia…..Ala, powiedz mi tylko, czy ona miała ….zapałki ?

* * * * * * * * * * * *
Ala nie poruszała się. Deszcz, który wzmógł się, spływał jej po twarzy wlewając się za kołnierz.
Krzysiu wsiadł do samochodu i spoglądał przez szybę na „Siwą”. Do blondynki podszedł Mietek.
- Nie żyje. Lekarz powiedział, że zmarła natychmiast – prawie szepnął jej do ucha.
- Wiem – odpowiedziała , nie zmieniając wyrazu twarzy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tymi nazwiskami to chyba aż tak źle nie jest, żeby było tyle kłopotu. Ktoś chyba usunął post, bo nie wiem co tu się wcześniej działo. Najlepiej napisać pod takim tekstem - Zbieżność nazwisk przypadkowa. Poza tym - literfikcja - wiele wyjaśnia.

technikalia:
dużegozimna - pisane razem, to błąd
ja pierdole - ę. Zresztą często gubisz ogonek (np. daj mu fajke, ... mówie ci itd)
- Czy mógłby mnie Pan poczęstować papierosem ? Najmocniej Szanownego pana przepraszam ale….- Czuć było wódą od faceta. - powinna być pauza


Czasy prl-u. trochę dużo tej przeszłości ostatnio: lustracje, procesy, moda na prl (widać to choćby po lokalach robionych na taką modłę czy programach telewizyjnych), a także huczne obchody różnych rocznic. Zatem do umiejscowienia akcji w czasie mam pewne wątpliwości, ale mogę snuć domysły, że autor zna te wydarzenia z autopsji. Może o tym też świadczyć ta relacja z wydarzeń. Dość mimetyczna. Nie jestem przekonany do tego opowiadania. Historia na pewno godna opisania, tylko że jakoś tak bez uczuć, trochę na sucho. Zupełnie jakby autor miał pogląd - wali mnie to. Oczywiście mogę się mylić. Brak mi tu frazy, która by przykuła uwagę i pozwoliła się mi zamyslić na dłużej. Niestety już jutro zappomnę o tym opowiadaniu. Pamiętasz "Opowieści rumuńskie" albo "Przesłuchanie"? To było coś. Teraz mam duży niedosyt. Będzie korekta czy zostaje tak jak jest?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za konstruktywny komentarz. Z nazwiskami to się machnąłeś ( jest problem ), ale kłopoty to moja specjalność. A z czego wysnułeś, że chodzi o P.R.L. ? Z zielonego dowodu ? Kupe ludzi je ma teraz. Jestem ciekawy ? Co do koncówek, to fakt- gubię je nagminnie, ale czasem nie poprawiam je bo brzmią lepiej bez ,,,,. Słyszałeś, żeby kumpel do kumpla mówił "daj mu fajkę" mówi się potocznie "fajke". Taki mały slang. Napisałem to strasznie szybko , chyba 1,5 godz. (jak na mnie). Ale masz rację nie miałem takiego "KOPA" jak w poprzednich opowiadankach. ....Pięknie to wyłapałeś. BRAWO. Pozdrawiam serdecznie.:)))) p.s. nie ulegam nigdy modzie !!! pisze o czym chce i jak chce. Jestem niesamowitym indywidualistą....do potęgi ! bez żadnych schematów. Czerwus.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Hm, a coś pomyliłem? Ta data (1979) i szara nyska... Coś nie tak z intepretacją? Tę fajkę można ostatecznie zostawić tak jak jest, a w pozostałych przypadkach dodać ogonek.Nie chciałem Cię posądzać o podążanie za trendami. Choć to w literaturze nic złego. Miałem na myśli to, że ja jako czytelnik i obywatel PL jestem lekko zmęczony tym oglądaniem się wstecz. A że Twój tekst akurat się wpasował w ten korowód (nie mam nic do samego tekstu, lecz do zjawiska), to poczułem dodatkową do niechęć.
Trochę jaśniej teraz?

Widzisz - sam stwierdziłeś, że nie ma takiego "kopa" jak poprzednie dwa. Ale czekam na kolejne teksty.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Estetycznie kuleje. Kropki, przecinki, odstępy itp.
- Na wychowanie wzięła go babka i wyprowadzili się do Zielonej Góry. Mimo tego, utrzymywali ze sobą kontakt. Często przyjeżdżał do Wrocławia, ostatnio coraz częściej - skoro tak, to dlaczego nie poznał matki?
Jak dla mnie, rzeczywiście opisane bezuczuciowo. Zabił matkę, chociaż wiedział, że to ona. Chciał pomścić ojca? Dialogi strasznie przeciętne. Pomysł wydaje się niedopracowany, mało przemyślany.
A kogo obchodzi to, ile czasu zajęło Ci napisanie tego tekstu? 1,5 godzinki i byle żeby tylko wkleić byle co na forum. Skoro sam wiesz, że to słabe opowiadanie, nie należało go przypadkiem odstawić, przeczytać za pare dni, poprawić, znów odstawić? Wydaje Ci sie to perełką, że już musisz się tym chwalić? Dla mnie to bardziej sztuczna, tandetna podbórka z odpustu.
I czy zaraz należało robić aferę z tego, że wprowadziłeś jakieś nazwisko osoby którą znasz? Robicie z igły widły.
Pozdrawiam ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do Sanestisa - "szare cięzarowe samochody"-jeżdżą również dzisiaj po ul. Wrocławia i nie są to "Nyski". "Nyska" to sam. dostawczy. Wprowadziłem datę później, dla lepszego okreslenia czasu. Ale ty byś pewnie rozpoznał czas tego opowiadania. W tamtej epoce byłem młodzieńcem, być może to pewna nostalgia. Postaram sie zmienić epokę. heh!he! Co do "kopa" to wyjaśnienie nieco niżej..
Pozdrawiam serdecznie.

Do Adama Sangreala - Proste jak drut- Jeżeli miał kilkanascie lat, jak zabrano mu matkę, a ona siedziała 11 lat w PRL-owskim więzieniu, to mógł jej nie poznać! A może poznał ? kto to wie ? Czas pisania był skierowany do Sanestisa, to było wyjaśnienie do niego ! Słabe a nie ma "kopa" to nie to samo!!! Jeszcze się taki nie urodził co by pisał każde opowiadanko świetne!!! No chyba, że...nazywa się Pan Adam Sangreal i jego wszystkie 45 opowiadań jest na światowym poziomie!!!:))
p.s. Czepiam się ludzi raczej treści....ale popracuj chłopie nad ortografią (" Sodomora... "), nie gub ogonków i zmień styl "i byle żeby tylko wkleić byle" Dobranoc. aha, destiny to znaczy przeznaczenie. To może ci pozwoli...zrozumiec o co chodziło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Na wychowanie wzięła go babka i wyprowadzili się do Zielonej Góry. Mimo tego, utrzymywali ze sobą kontakt. Często przyjeżdżał do Wrocławia, ostatnio coraz częściej - ze zdania wynika, że utrzymywali kontakt z matką ( bo raczej nie z babką, z którą mieszkał)
-Skoro komentarz jest pod tekstem, to chyba mam prawo go przeczytać i powiedziec co o tym myśle. A skoro chciałeś tylko jedej osobie to powiedzieć, trzeba było wysłać to jako prywatną wiadomość.
- Dalej uważam, że Twoje opowiadanie jest słabe i bez kopa.
- Zrozumieć o co chodziło? - wybacz, ale tekst jest strasznie przewidywalny. Wiadomo o co w nim chodzi. Ale dzięki, że przetłumaczyłeś mi słowo "destiny". Czuje się o wiele mądrzejszy.
- A kto powiedział, że moje teksty są świetne. Tylko tutaj nie mówimy o mnie, tylko o Twoim opowiadaniu. Nie trzeba było grzebać, liczyć i szukać.
Poza tym widze, że nie uważasz mnie za "godnego i kompetentnego" by móc Cię krytykować, ale nie każdy czytelnik jest polonistą. Wybacz, że skrytykowałem. O ja niegodny.
Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



O pardon - z samochodem to walnąłem gafę - widzisz nie jestem czytelnikiem modelowym. Więc to, że to tamte czasy wysnąłem z daty, którą jak twierdzisz Wprowadziłem datę później, dla lepszego okreslenia czasu. - jak czytałem to już była. temat umiejscowienia akcji mamy chyba zamknięty? pozdrawiam również i czekam na następny tekst.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...

Szanowny literacie Adamie ! Przepraszam, że tak późno odpisuję, ale nie czułem się na siłach co by odpisać. Otóż, nie jestem "polonistą" (zbyt słaby jestem) , chociaż mnie tak przezywano w dawnych czasach. Po drugie nie ma takiego "mocnego", który potrafiłby pisać non-stop świetnie. Najlepsi pisarze pisali co trochę słabsze rzeczy. Ale , jeżeli ktoś mi pisze, że ja to napisałem aby tylko "wkleić" to znaczy, że sam tego nie robi!!! To logiczne!!! Więc, czy to znaczy, że wszystkie twoje 49 utworów....było przemyślanych, wycacanych, obślinionych, wychuchanych, sprawdzonych ze słowniczkiem? Jak dobrze, że przeczytałem tylko jeden!!! Przemyśleć to można budowę domu, ale nie...natchnienie! trzym się ..zimno. Krytykować można, po to jest to forum, ale jak ktoś mi nadaje " wywal to, to jest byle co, z odpustu" to jest dla mnie zwykłym...chamem albo snobem, który chce szpanować. Każdy utwór dla każdego autora jest jego dzieckiem!!! Garbatym czy ślepym ale dzieckiem! Pomyśl o tym.:( p.s. "Destiny" to jest mój jeden z lepszych utworów. Jak on jest przewidywalny i ty znałeś zakończenie to ......ja wstąpię do Zakonu Jezuitów!!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...