Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Godziny rozmów
to nie zawsze czas przegadany
to czasem jak dźwięczący jeszcze
w ich uszach, dźwięk wspólnej podróży...

...słowami otaczał ją
pięścił, przytuloną zachłannie
jakby chciała świat z nich zbudować
jej wiara, jego słowa...

...mówiła, zrzędziła, narzekała
słuchał melodii jej głosu...

Opublikowano

tak myślę sobie panie Krzywak :) że Wać Pan banialuki wygadujesz, byle czego się czepiasz a ja gorę!

a tak poważnie to mógłbyś coś konstruktywniejszego przedstawić w komentarzu, ale cóż widocznie kiepski tekst i więcej nie było się czego czepić.

pozdrawiam Acana

Opublikowano

do lobo : wielokropki sugerują pewną ciągłość akcji, powrót w opisie do niek w momencie najbardziej interesującym dla całości tekstu i tego co on ma wyrażać. Wielokropki to nie tylko znak pt. : a teraz kolego domyśl się.. ;)

pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Panie Dżin - ew. wypisuje banialuki ;0
A jakbym mial przyciśnięty do muru się spowiadac - od 3 wersu słowa popadają w trywializm. Pierwsze 2 wersy są najlepsze, plynnośc pióra w całości w porządku - ale dbac o dobór słów. Np. powtórzenie "dźwięk" w 3 i 4 wersie - jakiś synonim może, dalej związek - "przytulona zachłannie" - no, weryzm wątpliwy, ale można sobie wyobrazic - z uśmiechem politowania i puenta typu "ała" - czyli czasownikowo - bolesny.
Tyle ja.
Opublikowano

Imć Panie Krzywak :) nazwać coś trywialnym bardzo prosto lecz uzasadnić o wiele trudniej, nie staram się udziwniać moich tekstów, staram się by były w miarę prostym językiem pisane, czy trywialnym jest wg ciebie porównanie romzmowy do wspólnej podróży, hmm, to może być niezbyt wyszukane ale za to oddające dokładnie sens tego co chciałem powiedzieć, "trywialne" w tym momencie to chyba jednak z twojej strony spore nadużycie tego słowa i jego znaczenia.
Co do słowa "dźwięk" zgadzam się w zupełności, ale już poszło.
"przytulona zachłannie" - wiesz , sa różne przytulenia, to jest bardziej proste niż się czegoś w tym doszukujesz, przytulenia - pamiętasz? :) uśmiech politowania? oj czy ty nie masz przypadkiem jakichś problemów z wyrażaniem emocji pozawerbalnych? :)
taak tu można powiedzieć , ze jednak ostatnie dwa wersy próbujesz strywializować, pozbawić całego romantyzmu dwojga często na pozór różnych światów..... a jednak, za bardzo patrzysz na to przez pryzmat być może nie do końca miłych własnych doświadczeń.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Moje doświadczenia ???
He he he...

a trywializm to jest to:
"...słowami otaczał ją - dalekonośna metafora, a wiemy, że metafora powinna miec uzasadnienie, czyli jakiekolwiek odniesienie. Jak ją ortaczał slowami ??? Czy chodzil naokolo niej ?
pięścił, przytuloną zachłannie - dalej jest "pięścił"..., a "zachłannie' kojarzy się ze zbyt szybkim jedzeniem.
jakby chciała świat z nich zbudować - hiperbolizacja straszne - aż cały "swiat" ???
jej wiara, jego słowa..." - płynnie przynajmniej...

Nie kupie tego utworu, nawet z rabatem, jednak przynajmniej pyta pan o konkrety (pomijam to, co tyczy się bezposrednio opiniodawcy, bo to już wszystko jego problem) - jeżeli pan się nie zgadza - pańskie święte prawo.
Jeszcze nie zagorzały czytelnik, ale nie omieszkam zajrzec do następnego wiersza. Uważac jednak na te "światy" - to zbyt dużo, jak na jedną kobietę...
Pozdrawiam.

Ja powiem tak -
Opublikowano

"słowami otaczał ją " to wg ciebie dalekonośna metafora? :)) no cóż, to właściwie nie mamy o czym ze sobą rozmawiać bo i tak się nie zrozumiemy. metafora musi mieć odniesienie? hehehe no to ma jeśli otaczał ją słowami to ONA była centrum i punktem odniesienia hehehe, a tak poważnie to odniesienie do: ..... czarowania słowem, uwodzenia, budowania za pomocą słów wizji wspólnej przyszłości itd. Oj Imć Krzywak - wyobraźnie przy ogniu ogrzejcie bo z lekka widzę była skostniała ;)

myślę , że na tym polemikę z Panem zakończę, bo reszta tyczy się tego samego a jako przyszłemu srogiemu recenzentowi moich nastepnych mizernych wypocin do nużek padam i ozmiłowanie proszę :))

Opublikowano

"słownik terminow literackich" Wrocław 2000, str. 300. a oprócz tego sprobuje wytłumaczyc dlaczego - budowac słowami świat - prędzej idee, otaczac słowami - bez "ją" wypadłoby znacznie lepiej.
Tyle, bo wyjde na zoila. Chociaż i tak zamiast skorzystac ze swobody internetowej i np. napisac - "ale chłopie się nie znasz ty taki owaki"... staram się rozjaśnic moj punkt widzenia. Prosze to docenic :) (to oczywiście żart).
Zatem - też nie przedłużam, do następnego - a może zajrzy ktoś jeszcze i przechyli ta szale...
Pozdrawiam.

Opublikowano

przykro mi, że wymiana zdań między nami musi się tak zakończyć
:) doceniam twoje dobre intencje pomocy hehehe, ale trudno mi dyskutować z psudo literacko-naukowym bełkotem.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Spadaj pan mega inteligento - poeto w takim razie i pisz sobie kolejny prosty wierszyczek. I tak czułem się, jakbym grzebał w padlinie.
Bye...


jak ja Kocham miedzy wami rozmowy. Dżinie i M.Krzywaku pozazdroscic ;-)

a na temat wiersza trudno mi cokolwiek powiedzieć. Nie myślę dziś rozsądnie. Nie przychylam sie też poprzez innych. Dlatego pozdrawiam.
Opublikowano

kasiu :) przepraszam ciebie i wszystkich tych, którzy "nadziali" się na tą niestosowną wymianę zdań. nie mam jakiegoś wysokiego mniemania o swoich produkcjach ale w przypadku wciskania tzw. "kitu" też potrafię się i będe bronił. mam świadomość swoich niedoskonałości i w przypadku sensownego komentarza co do moich tekstów przyjmę go z należytą uwagą.

pozdrawiam serdecznie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Panie, niechże pan się ocknie i nie wciska mi "kitu". Jeżeli pan się posługuje polską mową, to powinien pan wiedziec, jaki jest desygnat wyrazu "otaczac" i połączyc z ta pańską metaforą - "otaczac ją słowami".
A już pomijam fakt, ze dla pana dobra krytyka to chyba ta pochlebcza, bo sensownie to pan się bronic nie potrafi - wystarczy porownac moje zastrzeżenia a pańskie osobiste wycieczki. Tak że daj pan sobie spokój z tą własną wysoką samooceną, panie Dżin...

Genialny wiersz, ach, och - zadowolony ???
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Panie, niechże pan się ocknie i nie wciska mi "kitu". Jeżeli pan się posługuje polską mową, to powinien pan wiedziec, jaki jest desygnat wyrazu "otaczac" i połączyc z ta pańską metaforą - "otaczac ją słowami".
A już pomijam fakt, ze dla pana dobra krytyka to chyba ta pochlebcza, bo sensownie to pan się bronic nie potrafi - wystarczy porownac moje zastrzeżenia a pańskie osobiste wycieczki. Tak że daj pan sobie spokój z tą własną wysoką samooceną, panie Dżin...

Genialny wiersz, ach, och - zadowolony ???


ehehehehehe milczę. usmiecham sie tylko przez pryzmat swych ust ;-)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem...

      Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie.

      Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.

       

      Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.

       

      – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.

       

      Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.

       

      Wtedy to się stało.

       

      Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki.

      Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą.

      Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.

       

      Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny.

      Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.

       

      – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!

       

      – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.

       

      – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.

       

      – Chłopie, ale o co ci chodzi?

      – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.

       

      – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję!

      Nienawidzę was wszystkich!

       

      Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:

       

      – Co tu się odbrokatawia!

       

      – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.

       

      Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem.

      – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.

       

      Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.

       

      Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.

       

      Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.

       

      Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.

       

      Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.

       

      Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.

       

      To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...

       

      Wesołych Świąt!

       

       

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...